✬✬✬14✬✬✬

425 37 12
                                    

          Po kilkunastu minutach usłyszałam nerwowe kroki. Filip w końcu wszedł do kuchni, w której się znajdowałam, zaświecił świeczkę i wziął do ręki nóż. Przestraszyłam się, gdy to zrobił, lekko drgnęłam. Chłopak podszedł jednak do stołu, wyciągnął bułkę, przeciął ją i posmarował grubo dżemem. Poczułam, jak ciepło robi mi się w żołądku i jak ślina napływa mi do ust. Jeszcze bardziej się zdziwiłam, gdy rozwiązał mi ręce i podał bułkę. Sam usiadł przy oknie, opierając ręce na stole. 

          Nie wiedziałam, co powiedzieć. Zaniemówiłam. Byłam jednak zbyt głodna, żeby rozmyślać nad tym, co się stało, więc zasmakowałam bułki, która mimo, że była już sucha, smakowała niebiańsko. To prawda, że głód jest najlepszą przyprawą...

         -Jestem człowiekiem...

         -Co? - nic nie rozumiałam. Wydawało mi się, że chyba się przesłyszałam, a może się przejęzyczył?

        -Wczoraj powiedziałaś, że nie jestem człowiekiem. Chcę cię przekonać, że nie miałaś do końca racji, że wcale nie jestem takim bezdusznym dupkiem...-pierwszy raz usłyszałam w jego głosie, nie złość, nie ironię a... smutek i żal. Przetarłam oczy, chcąc się upewnić, czy to nie jest przypadkiem sen. Ku mojemu zaskoczeniu, wcale nie spałam, choć miałam ochotę, aby to wszystko to był jedynie koszmar senny, a gdy się obudzę, będę z powrotem w moim mięciutkim łóżku, przytulnym domku wśród rodziny. 

          Nie wiedziałam, jak mu odpowiedzieć. Starałam się znaleźć odpowiednie słowa, ale wydawało mi się, że wypłynęły niespodziewanie z mojej głowy.  

         -Wiesz jak to jest być na świecie przez przypadek? W dodatku niechcianym? Niechcianym przypadkiem...? Nie wiesz... Nie mam pojęcia, kim jest mój ojciec, bo ulotnił się po pierwszej nocy, gdy poznał moją matkę. Nie wiem, czy można tu w ogóle użyć słowo "poznać". Gdy się urodziłem, opiekowała się mną babcia. Była to dla mnie najbliższa osoba, jedyna, która mnie kochała. Matka w tym czasie próbowała załapać się do jakiejś pracy, ale co z tego, skoro po kilku dniach upijała się do nieprzytomności i znów wszelkie nadzieje znikały. Gdy miałem sześć lat, babcia umarła... Odeszła z tego świata pierwsza i ostatnia osoba, która mnie pokochała. Od tamtego czasu byłem nikim... - w tym momencie w jego oczach pojawiły się łzy, które przetarł rękawem od bluzy. 

         Nie miałam zielonego pojęcia, dlaczego mi to mówi? Przecież byłam dla niego obcą osobą. Mimo wszystko, zrobiło mi się go żal. 

         -A później miałem wrażenie, że moje życie stało się piekłem, a matka grała w nim rolę diablicy. Przychodziła pijana do domu, tłukła szklanki, nie poskąpiła sobie i przemocy w stosunku do mnie. Potrafiła mnie bić, dopóki nie zacząłem się zwijać z bólu. Byłem dla niej nic nie wartym śmieciem. Uważała, że jestem jej przeszkodą do szczęścia, że jakby nie ja, to osiągnęłaby zamierzone cele. Ale przecież ja się na świat nie prosiłem, ona tego jednak nie rozumiała. Gdy skończyłem gimnazjum, odstawiłem szkołę na drugi plan. Znalazłem pracę na budowie, gdzie zarabiałem marne grosze, ale zawsze to było coś. No i każdej nocy myślałem o pewnej dziewczynie z gimnazjum, która mnie nawet nie znała...

          Bardzo mu współczułam, nie miałam pojęcia, że ma za sobą takie okropne wspomnienia, które na pewno do dziś go dręczą.  

         -Dlaczego do niej nie zagadałeś? Przecież nic byś nie stracił - w końcu zdobyłam się na wypowiedzenie choć kilku słów.

        -Była zbyt idealna, nie pasowałem do jej świata - powiedział smutno.

        -Jakiego jej świata? Przecież to ten sam świat, w którym żyjesz ty i ona...

        -Przychodziłem co sobotę na kort tenisowy, gdzie miała treningi i wpatrywałem się w nią zazdroszcząc jej z całego serca. Byłą dobra w tej dziedzinie i zajmowała wiele świetnych miejsc na zawodach. Na każde przychodziłem i z każdymi dusiłem w sobie większą złość i zazdrość. Miała wszystko - kochającą rodzinę, przyjaciół, chłopaka, marzenia... Ja nie miałem nic.

         Dopiero, gdy wypowiedział te słowa, zorientowałam się, że to chodzi o MNIE. Wydawało mi się, że moje serce przestało bić. Wstrzymałam oddech, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Przełknęłam głośno ślinę. 

         -Dlaczego mnie nienawidzisz? - w moich oczach pojawiły się łzy. Nie miałam pojęcia, że przez ten długi czas mojego szczęścia wyrządzałam mu krzywdę. W każdym razie, robiłam to nieświadomie. Dla niego jednak byłam kimś, kto wbijał mu szpilę w serce. 

        -Nie nienawidzę cię - wyszeptał przybliżając się. Ku mojemu zdziwieniu już nie płakał. 

        -Ale przecież to dlatego mnie uprowadziłeś...

        -Nie uprowadziłem cię. Ja tylko... myślałem, że to jakoś rozwiąże moje problemy. Że wtedy to już nie będzie tak cholernie boleć. To nie dlatego, że cię nienawidzę. Przyczyną był fakt, że ty miałaś wszystko, ja nie miałem nic. Chciałem, żebyś była tak samo nieszczęśliwa jak ja, ale właśnie teraz uświadomiłem sobie, że ty nie zasługujesz na to nieszczęście.

        -Nikt na nie nie zasługuje - był na tyle blisko, że położyłam swoją dłoń na jego ramieniu, chcąc dodać mu otuchy.

         I wszystko nagle się wyjaśniło. Od tamtej chwili czułam się bezpieczniej, bo wydawało mi się, że on wcale nie ma złych zamiarów. Po prostu, jego życie, to była jedna wielka męczarnia i nie potrafił wyładować swojego cierpienia. Byłam jednak pewna, że jego jakby nie jego babcia, nie miałby ani trochę dobra w sobie, a ja być może leżałabym już martwa...

----------------------------------------------------------------------------------------------------

I oto jeden z najważniejszych rozdziałów! Wszystko się wyjaśniło. Prawie wszystko. Filip skrywa jednak więcej sekretów i cech, których jeszcze nie ujawnił, niż to się może wydawać.

Rety to już ponad 600 WYŚWIETLEŃ! Dziękuję, jesteście wspaniali <3 


         

        

          

Uciec przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz