-Przepraszam, to nie miało tak wyjść - Adam przestraszył się nagle tego, co zrobił. Poczuł, że robi mu się ciężko na duszy.
-Nic takiego nigdy nie miało miejsca, prawda? -bardziej stwierdziła niż spytała, ale w środku zrobiło jej się smutno. Nie rozumiała tylko jednego- przecież Kinga nie była jego dziewczyną. Dlaczego więc się ograniczał? Dlaczego żałował pocałunku?
Ogarnęła ich fala wyrzutów sumienia. Słyszeli tylko swoje ciężkie oddechy.
-To się nigdy nie stało- wstał i usiadł na starej wersalce.
Maja zapaliła zapalniczką świeczkę i postawiła na stoliku. Siedzieli wpatrując się w światło, które dawała świeczka.
-Gdy byłam mała, ale także i wieku nastoletnim, uciekałam tutaj, żeby oderwać się od rzeczywistości. Mogę się założyć, że o wiele barwniej wyobrażasz sobie moją przeszłość. No bo przecież, jak moje dzieciństwo nie mogłoby być takie, skoro byłam jedynaczką, a moi rodzice to byli jedni z najbogatszych w tych terenach?
-Wcale tak nie myślę...
-Wszyscy tak myślą. Miałam nadwagę i otyłość. Moi rodzice jednak nie zdawali sobie sprawy z powagi sytuacji. Chciałam, żeby wysłali mnie na jakąś terapię odchudzającą, bo miałam już dość zgryźliwości znajomych w szkole. Nie miałam nawet przyjaciółki. Wszystkie parszywe koleżaneczki obgadywały mnie za plecami. W szkole nie miałam życia. Ale nie! Moi kochani rodzice stwierdzili, że nigdzie mnie nie wyślą, żebym nie przyniosła im wstydu. No tak! Przecież to wstyd, żeby ich córeczka poszła na terapię odchudzającą. No ciągle załatwiali mi korki, mimo, że miałam dobre oceny. Kazali mi siedzieć nad tymi książkami, o których już wspomniałam. Przez cały czas byłam im posłuszna jak pies, aż gdy skończyłam czternaście lat, zaczęłam się buntować. Pamiętam, że wzięłam się wtedy za siebie, stosowałam drastyczne diety, przy których jadłam minimalne ilości jedzenia, dużo ćwiczyłam. Nieco później powiedziałam- nie, nie będę lekarzem. Wybijcie sobie to z głowy. Kłóciliśmy się non stop. Przychodziłam tutaj by odetchnąć, zanurzyć się w świecie marzeń, książek i zapomnieć otaczającej mnie rzeczywistości.
-Nie wyglądasz, jakbyś kiedykolwiek była otyła.
-Każdy by schudnął, gdyby ograniczał jedzenie do minimum i dużo ćwiczył. Często zwijałam się z głodu, ale wiedziałam, że kiedy już to przeboleję i schudnę, to świat wraz ze mną stanie się piękniejszy. Nawet rodzice w pewnym stopniu zaczęli mnie cenić, gdy schudłam. Rozumiesz? Dopiero, gdy schudłam, gdy stałam się piękniejsza! Ileż ja wypłakałam wtedy łez!
-Mogę się wypowiedzieć o twoich rodzicach, czy raczej nie powinienem?
-Wal śmiało.
-Nie zasługują na taką córkę jak ty. Są po prostu nieodpowiedzialni i nie zdają sobie sprawy z szczęścia jakie ich spotkało. Powinni całować ziemię, po której chodzisz.
Maja roześmiała się, a na jej twarz wpełzły wypieki.
-Przeceniasz mnie. Przecież nie jestem księżniczką.
-Każda kobieta jest księżniczką.
Uśmiech rozjaśnił twarz dziewczyny. Nigdy jeszcze nie usłyszała czegoś takiego z ust mężczyzny. Każdy patrzył jedynie na tyłek i na cycki. Ale Adam był inny. Potrafił zauważyć w płci żeńskiej coś więcej niż wygląd. Dla niego liczył się również charakter. I choć nie mówił tego wprost, to czuła, że nie jest taki jak reszta chłopców. Miał rozum.
* * *
-Gdy byłem mały chciałem być w przyszłości milionerem. Od tak być bogatym człowiekiem. Mieć wszystko. To chyba dlatego, że u nas nigdy się nie przelewało. A jak przelewało to matce na wódkę. Nie mięliśmy pieniędzy, bo nigdzie nie miała stałej pracy.-powiedział Filip spoglądając na mnie ukradkiem. Podpierałam się na łokciach i ze znużeniem przysłuchiwałam się mu.
-Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają.
-Bujda. To właśnie pieniądze zapewniają szczęście.
Przez chwilę nikt nic nie mówił. Zastanawialiśmy się nad sensem wypowiedzianych przed chwilą słów. Nagle chłopak podniósł się z miejsca i uklęknął przede mną. Byłam zdziwiona. Co on wyprawia?
-Filip! Co ty robisz?
-Chcę cię przeprosić - powiedział smutno schylając głowę. Nie chciał nawiązywać kontaktu wzrokowego. Zbyt się wstydził - Czy mogłaby być większa głupota, niż porwanie ciebie? Jak mogłem popełnić tak ogromny błąd, co? Ale teraz czuję też, że przy tobie jakoś jest mi lżej. Potrafisz dodać mi otuchy, pokazać, że życie może być kolorowe - przełknął ślinę i w końcu odważył się podnieść wzrok - Wrócisz na święta do domu. Obiecuję. Tylko wyświadcz mi przysługę. Pomóż mi wydostać się z tej pułapki.
- Jakiej pułapki? - nie rozumiałam - O czym ty mówisz?
- Zrobiłem wiele złego w swoim życiu. Nie chcę być taki, chcę to wszystko naprawić. Zacząć od nowa. Wcześniej ciągle żyłem nienawiścią. Było to dla mnie chlebem powszednim. Nie potrafiłem bez niej żyć. Teraz wiem, że to ona sprawiła, że z dnia na dzień zniżałem swój poziom. Chcę to naprawić. Pomóż mi. Sam nie dam rady.
Uśmiechnęłam się promiennie. Nie mogłam uwierzyć w to, co powiedział. "Wrócę do domu na święta? Nie chce mi zrobić krzywdy? Chce się zmienić? I to z mojego powodu?"- cieszyłam się w myślach.
-Oczywiście, że ci pomogę. Jak mogłoby być inaczej?
CZYTASZ
Uciec przeznaczeniu
Mystery / ThrillerUprowadzenie nastoletniej Kingi dwa tygodni przed Świętami to tragiczna wiadomość dla rodziny. Te święta miały być takie same jak każde inne. Rodzina Kowalewskich znów miała usiąść do Wigilijnego stołu, zjeść dwanaście potraw, a o północy wyruszyć...