✬✬✬24✬✬✬

215 20 19
                                    

          Dochodziła godzina dziewiąta. Śnieg spadał z nieba w ogromnych ilościach i nawet tutaj, w środku lasu widać było jak bardzo pogoda nas nie oszczędza. 

         Gdy zjedliśmy śniadanie, Filip powiedział, że coś mi pokaże. Zaciekawiona, poszłam za nim. Wszedł w końcu do jakiegoś małego, zagraconego pomieszczenia i wyszedł z... gitarą! 

         -Grasz na gitarze?

        -Chodź - pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do tego samego pokoju w którym spałam. Usiadł na łóżku, a ja na krześle, na przeciwko niego.

        Na początku zaczął nastrajać gitarę ze słuchu. 

        -Od jak długiego czasu grasz?

        -Od kilku lat. 

         Po chwili usłyszałam piękne dźwięki. O rety! Jak ja kochałam gitarę! Jak się okazało, miał też świetny głos. Nie spodziewałam się tego po nim. 

          Samochód w deszczu stał 
Radio przestało grać
Dotknąłem kolan Twych
Nie liczyliśmy gwiazd.  

         Gdy już doszedł do refrenu, dołączyłam się do śpiewania. 

  Lubiła tańczyć pełna radości tak,ciągle goniła wiatr.Spragniona życia wciąż, zawsze gubiła coś,nie chciała nic.Nie rozumiałem, kiedy mówiła mi:"Dzisiaj ostatni raz zatańczmy proszę tak, jak gdyby umarł czas"...Mówiła mi...  


            A później zwrotka i z powrotem refren. 

           -Świetnie grasz! Gdzie się tego nauczyłeś?

          -Czy ja wyglądam na kogoś, kto potrafi się uczyć? - roześmiał się - Gram ze słuchu. Po prostu, usłyszę coś i próbuję zagrać. 

          -Masz talent - przyznałam szczerze. 

          -Która jest godzina? - spytał, po czym spojrzał na zegarek na ręce - Eh, już dziewiąta piętnaście. Zabiorę cię gdzieś dzisiaj. 

         -Gdzie? - zaciekawiłam się. 

         -Nie będę cię tu więził jak w klatce. Pojedziemy do mojej... hm, można powiedzieć dalszej kuzynki - Isabel. To godzina jazdy stąd. Jej ojciec to Anglik, ma kupę forsy, więc wybudował córeczce willę w Polsce. Wszystko dlatego, że matka pochodziła z Polski i bardzo była przywiązana z tym krajem, ale zmarła.

         -Kiedy?

         -To już było dawno... Nie pamiętam. Isabel miała wtedy chyba cztery lata. Obecnie ma dwadzieścia osiem. Nie mam pojęcia, czy ją zastaniemy, z tego powodu, że nie jest tu na stałe. Przyjeżdża, kiedy ma ochotę, ale jak jej się znudzi, to wraca z powrotem do Anglii. Ale ciągle są tam opiekunka, więc wpuściłaby nas.

         Nie rozumiałam najmniejszego sensu jechania tam, ale nic nie powiedziałam. Przecież to zwiększało szanse, że ktoś mnie odnajdzie. Choć obiecałam, że mu pomogę, to jednak wciąż kusiło mnie, by uciec. Tęskniłam za domem, za Karolem, za rodzicami, za Adamem i za całą resztą rzeczy i osób do których byłam tak przywiązana. Może powinnam się skontaktować z rodziną? Powiedzieć, że wszystko w porządku i że wrócę za niedługo? Może to by ich uspokoiło? To byłoby to! Nie miałam jednak odwagi powiedzieć tego Filipowi. Na jakąkolwiek wzmiankę o mojej rodzinie, robił się nerwowy i tracił kontrolę nad sobą. 

Uciec przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz