○ ○ ○
Maria weszła do sklepu obuwniczego i przymierzyła parę butów, które najbardziej przypadły mi do gustu. Szare, zimowe botki, to chyba najlepszy wybór - pomyślała. Tym razem zakupy nie sprawiały jej żadnej radości. Że też dała się namówić na ten głupi pomysł... Wszyscy mówili jej, że musi się odstresować, ale dlaczego oni nie potrafili zrozumieć, że ona wcale nie miała ochoty na zakupy?
Wstała i westchnęła ciężko. Próbowała się skoncentrować i podjąć decyzję, czy kupić te buty, ale myśli o zaginionej córce nie odstępowały jej ani na chwilę. W dodatku sprzedawczyni wpatrywała się w nią z niewyraźną miną.
-Pomóc może w czymś? - usłyszała irytujące pytanie kobiety prowadzącej sklep. Gdyby potrzebowała jej pomocy, to przecież by poprosiła!
-Nie, dziękuję - spróbowała być miła. Po chwili doszła do wniosku, że niepotrzebnie się denerwuje.
-Chyba kupię te buty - powiedziała Maria, po czym postawiła buty na ladzie. Sprzedawczyni uśmiechnęła się do niej szczerze. Widocznie zauważyła, że jej klientkę coś dręczy i postanowiła poprawić jej humor.
-Dobry wybór! Wiele osób teraz kupuje takie. Sama mam podobne już od ponad roku czasu i muszę przyznać, że są niezawodne! Bardzo wygodne.
-Ważne żeby były - powiedziała odbiegając nagle myślami Maria.
-Dziewięćdziesiąt pięć złotych.
-Oczywiście - Maria podała kobiecie banknot, po czym zadzwonił jej telefon. Zaczęła poszukiwania. "Gdzie on dzwoni? Torebka! Eh, w której to kieszeni?". Gdy znalazła, odebrała szybko i powiedziała.
-Halo?
-Pani Mario, mamy dobrą wiadomość - usłyszała czyiś głos. To chyba był jeden z policjantów.
-Dzięki Bogu! W końcu! Co wiecie?
-Prawdopodobnie Kinga znajduje się na terenie Rzeszowa. Kamery zarejestrowały ją i jakiegoś chłopaka przed Galerią Rzeszów. Wiemy to dzięki małej bohaterce! Sześciolatka zauważyła Kingę na ulicy i ją rozpoznała. Rodzice dziewczynki natomiast zgłosili to na policję, a policja przejrzała kamery. To najprawdopodobniej ona. Opis ubrania i jej zgadza się.
-Dobry Jezu... - w oczach Marii pojawiły się łzy - To ona? Ona. Moja córeczka. Jak wyglądała? Zrobił jej krzywdę?
-Nie wyglądała jak ktoś, kto został uprowadzony. Rozmawiała z tym chłopakiem, jakby byli przyjaciółmi.
-Bzdury! Kim jest ten chłopiec?
-Nie wiemy.
-Jak to nie wiecie? To się dowiedźcie!
-Niech się pani uspokoi. Wiem, że jest pani zdenerwowana, ale krzyki tutaj nic nie pomogą. Nie potrafiliśmy go rozpoznać, bo był otulony czapką i szalikiem! Ale rozpoczniemy poszukiwania. Wszystko będzie dobrze, odnajdziemy pani córkę.
-Rzeszów... To tak daleko... - westchnęła znowu kobieta, po czym usłyszała sygnał rozłączenia połączenia.
Wybiegła czym prędzej ze sklepu, ale ktoś zatrzymał ją.
-Zapomniała pani butów!
-Oh, rzeczywiście.
-I jeszcze reszta!
-Nie trzeba - Maria odebrała reklamówkę i pobiegła w stronę przystanku. Musiała czym prędzej porozmawiać z mężem.
* * *
-Mówiłem, że ją znajdą - mąż pocałował ją we włosy, po czym znów przyciągnął ją do siebie.
-Może powinniśmy pojechać do Rzeszowa, pytać ludzi...?
-Tym zajmie się policja. Teraz musimy poczekać. Wiesz dobrze, że i tak jej nie znajdziemy.
-Myślisz, że uciekła? Policja mówiła, że nie wyglądała jakby była uprowadzona. Uśmiechała się, rozmawiała z tym chłopakiem. Czy ona mogła uciec?
-Marysiu, rozmawialiśmy o tym już. Wiesz dobrze, że ona tego by nie zrobiła. Jest za inteligentna. W dodatku z nikim z nas się nie kłóciła przez ostatni okres, więc dlaczego miałaby to robić? Nie wywieraliśmy na niej żadnej presji, robiła co chciała... To niemożliwe.
-A jeśli to nie była ona?
Nie odpowiedział. Przyciągnął ją tylko bliżej do siebie i mocniej przytulił.
CZYTASZ
Uciec przeznaczeniu
Misterio / SuspensoUprowadzenie nastoletniej Kingi dwa tygodni przed Świętami to tragiczna wiadomość dla rodziny. Te święta miały być takie same jak każde inne. Rodzina Kowalewskich znów miała usiąść do Wigilijnego stołu, zjeść dwanaście potraw, a o północy wyruszyć...