Nie wiem, czy dołączam powyższy filmik już wcześniej, ale choćby nawet, to wydaje mi się, że najlepiej pasuje do tego rozdziału. Towarzyszyła mi ona przy pisaniu . Więc jeśli chcecie przeczytać to, z piosenką, która wywoła więcej emocji w waszych serduchach, to przeczytajcie słuchając ją :)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kiedy siedziałam z powrotem przywiązana do krzesła, myślałam o mojej rodzinie. Bardzo się o nią martwiłam. Mama pewnie teraz siedzi zapłakana przy filiżance kawy, tato próbuje się skupić na pracy, choć nie potrafi tego zrobić, gdyż wciąż myśli o mnie. A może wcale nie jest w pracy? Może wziął wolne? A Adam? Na pewno nie poszedł do szkoły... Chciałabym go zobaczyć, przytulić się do niego i usłyszeć z jego ust ciepłe, pocieszające słowa, że wszystko będzie dobrze... Tylko czy to byłaby prawda? Czy rzeczywiście wszystko będzie dobrze? Przecież ten Filip to wariat, psychopata. Nie wiadomo co mu może strzelić do głowy.
Jak na potwierdzenie moich myśli, zobaczyłam Filipa ubranego w kurtkę i czapkę, z moim adresem zamieszkania w ręce. W końcu wyszedł, a ja nie wiedziałam - śmiać się, czy płakać? A może próbować uciec? Ostatnia opcja wydawała mi się najlepszym rozwiązaniem, tylko jak uciec? Ten sznurek jest grubszy od poprzedniego, nie dam rady go przegryźć... Nożyk jest w bluzie, wyjmę go... Dlaczego nie wsadziłam go w inne, lepiej dostępne miejsce?!
Siedziałam tak bezradnie nie mając pojęcia, co robić? Jak się wydostać stąd? Nagle poczułam jak wzbiera się we mnie złość, a moje mięśnie się napinają. Zaczęłam krzyczeć, próbowałam zerwać sznurek, choć wiedziałam, że było to niemożliwe. Dostałam napadu złości, nie potrafiłam tego opanować. Byłam zła na samą siebie, że pobiegłam wtedy za tym zdrajcą... Dlaczego byłam taka głupia i naiwna? W szczególności jednak byłam zła na Filipa, za to co mi zrobił, robił i co miał zamiar zrobić.
-Filip, nienawidzę cię! - krzyczałam z całych sił. Miałam chwilami wrażenie, że zedrę sobie struny głosowe, ale nie przeszkadzało mi to.
Z każdą sekundą mój krzyk, powoli zamieniał się w szloch. Po chwili zaczęłam płakać, zupełnie jak małe dziecko. Byłam taka bezradna... Nic nie mogłam zrobić, nie mogłam się wydostać z tego, w co się wplątałam. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak bardzo płakałam. Bolał mnie każdy mięsień, bolało mnie serce, ubolewała moja dusza.
Wtedy przypomniałam sobie, że jest ktoś kto może mi pomóc. Spojrzałam na śnieg, który prószył za oknem. Wszędzie było biało...
-Pomóż mi Panie... - szepnęłam błagalnie. Nie miałam pojęcia, czy On to usłyszy. Nie miałam też pojęcia, jak mi może pomóc. Przecież nie przyjdzie tu i nie przetnie sznurków, ale zaczęłam odmawiać modlitwę, bo to było moje jedyne wybawienie...
* * *
Drzwi do domu trzasnęły. Obudziłam się i przerażona poczułam na swojej szyi zimne dłonie chłopaka.
-Oszukałaś mnie! - krzyknął. Nie miałam z początku pojęcia o co mi chodzi, ale po chwili zorientowałam się, że ma na myśli adres, który mu podałam. Rozejrzałam się szybko po kuchni, było już ciemno...
-O czym ty mówisz? - udawałam głupią.
-Eh, przestań! Dobrze wiesz o czym. Podałaś zły adres zamieszkania.
Z jednej strony byłam z siebie dumna, z drugiej bałam się, że zrobi mi krzywdę. Ale przynajmniej nie naraziłam rodziny na niebezpieczeństwo, to było najważniejsze.
-Może źle trafiłeś? A co, chciałeś im złożyć wizytę, mówiąc, że uprowadziłeś ich córkę?! - powiedziałam z zaciśniętymi zębami.
-Nie uprowadziłem.
-Tylko co?
-Można użyć innego słowa, ale to nie jest uprowadzenie - mimo że było ciemno, widziałam jak przegryzał wargę. Dlaczego się tak denerwował?
-Więc czego chcesz od mojej rodziny? Bo ja radzę zostawić ci ich w spokoju. Jeśli tylko zrobiłbyś krzywdę komuś z moich bliskich, nie darowałabym ci tego! Zresztą już ci nie mogę wybaczyć tego, co zrobiłeś.
Na samą myśl, że mógłby uczynić coś mojej mamie, tacie albo Karolowi przechodziły mnie dreszcze. Wolałam o tym nie myśleć, a musiałam rozwiązać sprawę co do zamiarów chłopaka.
-Też mam coś, czego nie mogę ci wybaczyć - spojrzał mi w oczy. Chciałam odwrócić wzrok, bo to było zbyt krępujące, ale nie potrafiłam. Wpatrywałam się w jego ciemne jak nocne niebo oczy i próbowałam odczytać z nich coś. Był w nich... ból, cierpienie. Tylko dlaczego?
-Tak, a co to takiego? Co ja ci takiego strasznego zrobiłam, hm?
Filip odwrócił się i zniknął za progiem drzwi prowadzących do korytarza, a ja zostałam tam w kuchni samiusieńka jak palec, głodna, spragniona, smutna...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podobał rozdział? Ja jestem z niego w miarę zadowolona. Pozostawcie po sobie ślad w komentarzu. Każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją. Dziękuję, że ze mną jesteście :)
CZYTASZ
Uciec przeznaczeniu
Mystery / ThrillerUprowadzenie nastoletniej Kingi dwa tygodni przed Świętami to tragiczna wiadomość dla rodziny. Te święta miały być takie same jak każde inne. Rodzina Kowalewskich znów miała usiąść do Wigilijnego stołu, zjeść dwanaście potraw, a o północy wyruszyć...