✬✬✬ 6 ✬✬✬

543 35 8
                                    

            -Szukasz księcia na białym koniu? - powiedział z kpiną chłopak.

          Miałam dość. Za kogo on się miał?! Nagle ze mną rozmawiał, jakbyśmy byli przyjaciółmi. Co za drań...

          -A co cię to tak interesuje, co? I zostaw natychmiast ten telefon! Nie masz prawa przeglądać moich prywatnych rzeczy.

          -Już wiele rzeczy zrobiłem bez prawa-wzruszył ramionami-Między innymi to, że jesteś tu.

          Fuknęłam. Byłam na niego wściekła. Mówił to, jakby to nie było nic takiego! Brzmiało to prawie jak- „A co tam... Tylko uprowadziłem jakąś tam dziewczynę". No tak... jakąś tam. Tyle że ta dziewczyna ma rodzinę, uczucia, nie jest przedmiotem i chce spędzić święta w domu.

          -Policja na pewno już mnie szuka. I wiesz co? Znajdą mnie! Ja powrócę do normalnego życia, a ciebie zamkną w pudle, gdzie będziesz gnił przez dobre kilka lub kilkanaście lat. Twoja młodość przeminie w więziennych czterech ścianach — coraz bardziej się nakręcałam — A jeśli teraz mnie zabijesz, to do końca życia będą cię gnębiły takie wyrzuty sumienia, że nie będziesz się mógł pozbierać. Będę cię nawiedzać każdej nocy i tylko będziesz srał w gacie, nieważne czy tu, czy w więzieniu. Twoje życie będzie warte mniej niż zero. Będziesz nic nie wartym śmieciem, na którym nikomu nie zależy...

          -... Zamknij się! - wrzasnął, a ja zastygłam z przerażenia. Mimo że udawałam odważną, wcale taka nie byłam. Nie chciałam umierać, chciałam żyć. Miałam jednak głęboką nadzieję, że lada chwila zjawi się tu policja, a tego gnoja zamkną w więzieniu. Szkoda tylko, że była to tylko wizja. Szara, nieprawdziwa wizja. Nie znajdą nas — myślałam — No bo, kto będzie szukał mnie w środku lasu? Czułam się bezradna...

          -Gdzie mieszkasz? - spytał nerwowo, nie patrząc mi w oczy.

          -Po co ci to?

          -Mów!

          Nie miałam pojęcia, co robić. Nie wiedziałam, jakie miał intencje. A co, jeśli chciał zrobić krzywdę mojej rodzinie? Oj nie, nie mogłam do tego dopuścić.

          -Prędzej umrę, niż ci to powiem!

          Nagle w jego dłoni zalśnił nóż. Byłam na skraju rozpaczy. Chciałam odwołać, to co powiedziałam, ale z drugiej strony, okazałabym się tchórzem, gdybym podała adres.

          Szatyn przystawił mi nóż do gardła.

         -Oboje wiemy, że nie chcesz śmierci, ale jeśli nie powiesz, a wolisz umrzeć...

        -Stop! - krzyknęłam. Poczułam chłód metalu na swojej krtani — Powiem...

         Nabrałam głębokiego powietrza i powiedziałam. Miałam nadzieję, że dokonałam odpowiedniego wyboru.  




Uciec przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz