JULIA
Stałam na szczycie ogromnej góry. Wokół mnie rozciągał się typowy krajobraz alpejski: po lewej stronie widziałam jezioro, otoczone drzewami i mniejszymi krzewami. Wszędzie dało się zauważyć góry i pagórki. Wszystko pokrywał śnieg. Słońce ledwo przebijało się przez ciemne chmury. Było mi strasznie zimno, bo miałam na sobie jedynie koszulkę Obozu Herosów i jeansy do kostek.
— Julia? — usłyszałam.
Odwróciłam się i ujrzałam blondyna zmierzającego w moją stronę.
— Luke? — spytałam niepewnie, bo chłopaka widziałam jakby za mgłą.
— Hej, siostra — powiedział z uśmiechem, kiedy podszedł do mnie. Wyglądał dziwnie, unosił się w powietrzu. Jego skóra była blada, oczy straciły kolor. Musiał być kiedyś przystojny, ale twarz oszpeciła mu blizna.
— Czy ja śnię? — zapytałam. Z tego, co słyszałam, herosi często mają problem z odróżnianiem snu od jawy.
— Tak — odpowiedział. — Tylko tak mogę się z tobą kontaktować.
— Coś się stało?
Luke zacisnął usta na chwilę.
— Tytani, oni... uciekają z Tartaru... — chłopak nie mógł się wysłowić. — Ostatnio przybywa nam za dużo dusz do Podziemia...
— D–do Podziemia? — zająknęłam się — Czy to znaczy, że ty...
— Tak, Jul — odpowiedział smutno — Ja nie żyję.
Obudziłam się z krzykiem. Z walącym sercem wyjrzałam przez okno – słońce dopiero wstawało. Na sąsiednim łóżku leżał Percy, śpiąc w najlepsze. Jestem ciekawa, co mu się śni. Zawsze wygląda na takiego spokojnego, opanowanego. Może to ciągła "praktyka" koszmarów?
Kręciłam się chwilę na łóżku, ale nie mogłam zasnąć. W końcu, zrezygnowana, zdecydowałam, że pójdę pobiegać.
Wzięłam z szafy szare dresy i koszulkę na ramiączka do kompletu. W pasie przewiązałam sobie czarną bluzę polarową, którą ostatnio przysłał mi wujek Mark – pierwszy partner mojej ciotki, z którym rozwiodła się kilka lat temu.
Wybiegłam z domu i truchtem udałam się na plażę. Morski jod dobrze robi na oddychanie, więc biegłam bardzo powoli, żeby wdychać go jak najwięcej. Zamyśliłam się. Przypomniałam sobie, jak wczoraj był u mnie David. Bardzo miło spędziliśmy wieczór.
— Myślisz, że Percy jest na mnie zły? — zapytałam go. Podkurczyłam nogi, chowając kolana pod brodą.
— Pewnie, że nie — odpowiedział i otoczył mnie ramieniem. Brakowało mi tego przez te kilka dni, nawet jeśli teraz był bardziej kudłaty i kopytny. — Ja na jego miejscu byłbym szczęśliwy, mając siostrę.
Nagle dostałam poduszką w głowę. Odwróciłam się i ujrzałam twarz Davida, na której wykwitł szyderczy uśmiech, oraz dwa wystające mu z włosów różki.
Wzięłam poduszkę leżąca najbliżej mnie i cisnęłam nią w chłopaka. Zrobiłam to szybko, dzięki czemu dostał w nos. Zaśmiałam się głośno. Nico podniósł moją broń i miał zamiar rzucić nią we mnie. Przybliżył się, trzymając poduszkę cały czas w ręku.
CZYTASZ
Percy Jackson i córka Posejdona
FanfictionMimo iż Wielka Trójka podpisała pakt, w którym zobowiązała się do nieposiadania dzieci, Posejdon postanowił złamać ten zakaz... trzykrotnie. Dwunastoletnia Julia Castellan od dawna wiedziała, że to, co się wokół niej dzieje, nie może być przypadkiem...