8. Houston, mamy misję

11.2K 682 144
                                    

JULIA

Stałam na szczycie ogromnej góry. Wokół mnie rozciągał się typowy krajobraz alpejski: po lewej stronie widziałam jezioro, otoczone drzewami i mniejszymi krzewami. Wszędzie dało się zauważyć góry i pagórki. Wszystko pokrywał śnieg. Słońce ledwo przebijało się przez ciemne chmury. Było mi strasznie zimno, bo miałam na sobie jedynie koszulkę Obozu Herosów i jeansy do kostek.

— Julia? — usłyszałam.

Odwróciłam się i ujrzałam blondyna zmierzającego w moją stronę.

— Luke? — spytałam niepewnie, bo chłopaka widziałam jakby za mgłą.

— Hej, siostra — powiedział z uśmiechem, kiedy podszedł do mnie. Wyglądał dziwnie, unosił się w powietrzu. Jego skóra była blada, oczy straciły kolor. Musiał być kiedyś przystojny, ale twarz oszpeciła mu blizna.

— Czy ja śnię? — zapytałam. Z tego, co słyszałam, herosi często mają problem z odróżnianiem snu od jawy.

— Tak — odpowiedział. — Tylko tak mogę się z tobą kontaktować.

— Coś się stało?

Luke zacisnął usta na chwilę.

— Tytani, oni... uciekają z Tartaru... — chłopak nie mógł się wysłowić. — Ostatnio przybywa nam za dużo dusz do Podziemia...

— D–do Podziemia? — zająknęłam się  — Czy to znaczy, że ty...

— Tak, Jul — odpowiedział smutno — Ja nie żyję.

Obudziłam się z krzykiem. Z walącym sercem wyjrzałam przez okno – słońce dopiero wstawało. Na sąsiednim łóżku leżał Percy, śpiąc w najlepsze. Jestem ciekawa, co mu się śni. Zawsze wygląda na takiego spokojnego, opanowanego. Może to ciągła "praktyka" koszmarów?

Kręciłam się chwilę na łóżku, ale nie mogłam zasnąć. W końcu, zrezygnowana, zdecydowałam, że pójdę pobiegać.

Wzięłam z szafy szare dresy i koszulkę na ramiączka do kompletu. W pasie przewiązałam sobie czarną bluzę polarową, którą ostatnio przysłał mi wujek Mark – pierwszy partner mojej ciotki, z którym rozwiodła się kilka lat temu.

Wybiegłam z domu i truchtem udałam się na plażę. Morski jod dobrze robi na oddychanie, więc biegłam bardzo powoli, żeby wdychać go jak najwięcej. Zamyśliłam się. Przypomniałam sobie, jak wczoraj był u mnie David. Bardzo miło spędziliśmy wieczór.

— Myślisz, że Percy jest na mnie zły? — zapytałam go. Podkurczyłam nogi, chowając kolana pod brodą.

— Pewnie, że nie — odpowiedział i otoczył mnie ramieniem. Brakowało mi tego przez te kilka dni, nawet jeśli teraz był bardziej kudłaty i kopytny. — Ja na jego miejscu byłbym szczęśliwy, mając siostrę.

Nagle dostałam poduszką w głowę. Odwróciłam się i ujrzałam twarz Davida, na której wykwitł szyderczy uśmiech, oraz dwa wystające mu z włosów różki.

Wzięłam poduszkę leżąca najbliżej mnie i cisnęłam nią w chłopaka. Zrobiłam to szybko, dzięki czemu dostał w nos. Zaśmiałam się głośno. Nico podniósł moją broń i miał zamiar rzucić nią we mnie. Przybliżył się, trzymając poduszkę cały czas w ręku.

Percy Jackson i córka PosejdonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz