30. Odwiedziny Wężyka (oczami Percy'ego)

4.9K 311 74
                                    

— Macie tutaj dobrego kucharza — stwierdziłem i wziąłem kęs naleśnika z dżemem. Był naprawdę pyszny.

— Wiemy — zaśmiała się Maggie, siadając naprzeciwko mnie. Miejsce obok niej zajęła jeszcze nie do końca obudzona Julia. Blondynka co chwilę przecierała oczy i zasłaniała usta podczas ziewania. Podałem jej naleśnika, na co nieznacznie się uśmiechnęła. Posmarowała go sobie dżemem ze słoika z napisem"Łowicz". Bogowie, nawet nie umiem tego wymówić. Polski to jednak trudny język.

— Nico nie przyszedł? — zapytał Luke, ale odpowiedź była oczywista. — Cholera, chyba za bardzo się nie zmienił, co?

Trochę się jednak zmienił — odparła Julia sennym głosem. — Na przykład już tak nie ucieka przed wszystkimi. Można z nim normalnie pogadać.

Śniadanie upłynęło nam w miłej atmosferze, ale Julia wydawała się być spięta. Nie wiedziałem, co było powodem jej zachowania i nie miałem zamiaru naciskać. 

Blondynka skończyła posiłek wcześniej i wróciła do pokoju, co mnie zdziwiło.

— Z Julią wszystko okey? — zapytał Grover, również zdziwiony.

— A kiedykolwiek było? — dodał ironicznie Luke.

Zgromiłem go spojrzeniem.

— Też chciałbym wiedzieć — odpowiedziałem ze stoickim spokojem, ale na czubku języka miałem wianek przekleństw, który chętnie wyrzuciłbym mu prosto w twarz. — Może pokłóciła się z Nico albo co.

— Z Nico? — powtórzył Kozłonóg. — Ona i...

— Tak, Grover — przytaknąłem i wziąłem łyk soku pomarańczowego Tymbark. — Ona i Nico. To możliwe.

Właściwie cieszyłem się, że Julia miała taki dobry wpływ na Nico. Owszem, trudny do zrozumienia, ale to fajny chłopak. Dobrze, że się dogadywali. 

— Percy, rozmawiałeś już może z Adrianem? — zapytała w końcu Meg.

Pokręciłem przecząco głową.

— Typowe... — westchnęła. — Ale nie przejmuj się. Pogadacie sobie szybciej, niż ci się wydaje. Zadbam o to.

Meg zaprowadziła nas korytarzem do pokoju, a mnie poprowadziła dalej do części bazy, w której jeszcze nie byłem. Ściany były tam metalowe i każdy nasz krok odbijał się od nich echem. Na suficie oprócz rur zauważyłem ledówki.

— Jak płacicie za prąd? — zapytałem.

— Nie płacimy — odparła Maggie. — Sami go produkujemy. Bez niczyjej łaski.

Wyminęła nas jakaś dziewczyna z zielonymi włosami, ubrana w biały podkoszulek i czarne bojówki, a do tego czarne, wojskowe buty. Za pasek miała wetknięty pistolet. Mogła mieć góra siedemnaście lat. Jeśli jej wyraz twarzy odzwierciedlał jej charakter, to naprawdę nie chciałbym być na miejscu kogoś, kto zepsułby tej dziewczynie fryzurę. Chyba by zabolało.

— To Bianka — powiedziała Meg. — Chyba nie jest w humorze, bo z reguły chodzi uśmiechnięta.

— Kto jest jej boskim rodzicem? — zapytałem, właściwie sam nie wiem po co.

— Hades.

Stanąłem jak wryty.

— Kto, przepraszam? — zapytałem z niedowierzaniem. To niemożliwe. To nie jest ona.

— Hades — powtórzyła dziewczyna powoli. — Coś nie tak?

— Jak ona do was trafiła?

— Nie mam pojęcia. — Maggie wzruszyła ramionami i skręciła w lewo, przechodząc do tunelu o suficie z drewna. — To wie tylko Adrian. Jak go znajdziemy, to go zapytasz. A co?

Percy Jackson i córka PosejdonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz