Tik, tak, tik, tak.
Dochodziła dwunasta w nocy, a ja jak zwykle nie mogłam zasnąć. Moje myśli znów krążyły wokół Percy'ego i przeplatały się z tymi o przyszłości. Wszystkie wyciskały mi łzy z oczu i powodowały uścisk w klatce piersiowej, jakby ktoś założył mi niewidzialny gorset i cały czas go kurczył, nie powodując przy tym zmniejszenia mojego brzucha.
Który, prawdę mówiąc, zaczął rosnąć.
Ostatnio strasznie przytyłam – około dwóch kilogramów, co jak na mój metabolizm i brak apetytu to bardzo dużo. Wszelkie treningi nic nie pomagały.
No cóż, dzidzia się rozwijała.
Nie mogłam się doczekać, kiedy Percy wróci z misji. Wtedy będziemy mogli być szczęśliwą, pełną rodzinką. W wolnych chwilach zaczęłam nawet myśleć o imionach dla naszego dziecka. Dla dziewczynki Lucy, Sky lub Summer, a dla chłopca – Nathaniel lub Adam. Od zawsze podobały mi się te imiona. Jako mała dziewczynka nadawałam je moim lalkom, gdy bawiłam się w dom z koleżankami.O ile nie zabawiałam się samolotami mojego ojca.
Odwróciłam się na drugi bok i wpatrzyłam się w księżyc. Patrzenie na ocean sprawiało mi zbyt duży ból. To tak, jakby ktoś przykładał mi do serca rozżarzony węgielek. Cierpiałam na każdym treningu przy zatoce, cierpiałam na każdym sprawdzaniu porządków w domkach. Mimo tego, że u Posejdona nikogo nie było, regulamin nakazywał mi sprawdzenie tam czystości. Podczas nieobecności Percy'ego weszłam tam dwa razy i dwa razy wylądowałam w szpitalu przez nagłe zawroty głowy. Nie mogłam znieść myśli, że nie ma go przy mnie, że jest gdzie indziej, że teraz może być ranny, torturowany...
... czy martwy...
Nie, na pewno nie. Percy jest silny. Mądry też jest, mimo, że na takiego nie wygląda.
Tak, Annabeth, właśnie tak dowartościowuje się swojego chłopaka.
Westchnęłam jeszcze tylko i zamknęłam oczy. Nie sądziłam, że tak szybko zasnę, ale już wkrótce odpłynęłam w krainę Morfeusza.
***
— Annabeth?
Otworzyłam oczy i ujrzałam pochylającą się nade mną Rachel Dare. Ogniste włosy Wyroczni jak zwykle były rozpuszczone. Na sobie miała białą, pobrudzoną farbą bluzę i jeansy. Zza ucha wychylał się pędzel.
— Co się stało, Rachel? — zapytałam, jeszcze nie do końca obudzona.
— Miałam wizję — odparła. Widziałam w jej oczach strach. — Widziałam ciebie... wózek... i jakiegoś blondyna.
Przewróciło mi się w żołądku.
— Jakiego blondyna? — spytałam.
— Nie wiem. Właśnie nie wiem, rozumiesz? — Wyrocznia przygryzła wargę. — Rozmawiałaś ostatnio z Percym?
— No... — zastanowiłam się — nie...
— To zadzwoń do niego — poleciła mi. — Teraz. Boję się o was. Może coś się z nim stało?
— Dobrze. — Ziewnęłam. — Tylko daj mi się ogarnąć.
CZYTASZ
Percy Jackson i córka Posejdona
FanfictionMimo iż Wielka Trójka podpisała pakt, w którym zobowiązała się do nieposiadania dzieci, Posejdon postanowił złamać ten zakaz... trzykrotnie. Dwunastoletnia Julia Castellan od dawna wiedziała, że to, co się wokół niej dzieje, nie może być przypadkiem...