Nigdynie sądziłam, że mam chorobę lokomocyjną.
Ażpewnego dnia wpakowali mnie do pewnego pociągu, w którym pewnie bymumarła, gdyby nie pewna grupa pewnych herosów.
Przeginam? Pewnie tak.
KiedyPercy stracił przytomność, połowa naszej drużyny rzuciła siędo walki z potworem. Tak, z potworem, ponieważ gdy chłopak zwanyKubą dotknął go końcem swojego miecza, ten rozpadł się w pył zgłośnym sssss....
Tajemniczakobieta zniknęła. Tak po prostu. Szukaliśmy jej praktycznie pocałym pociągu, ale nigdzie jej nie było. Jakby się rozpłynęła.Najdziwniejsze było to, że nikt nie widział, żeby opuszczałanasz przedział...
Problembył z Percym. I nie chodziło o jego stan, tylko o fakt, że otoczyłnas tłum gapiów, pytając, co się stało. Co mieliśmy imodpowiedzieć? "Hej, wiecie co? Percy'ego zaatakował strzykawkąjakiś potwór w garniaku, teraz wygląda jak pobladły ogórek, alenie przejmujcie się!"?
— Nicmu nie jest, wyluzujcie! — krzyknęła Maggie, która razem ze mnąi Groverem pomagała synowi Posejdona. — Zaraz damy mu wody iwydobrzeje.
— Onjest zielony — zauważyła jakaś blondynka, jedna z koszykarek. — To chyba nie jest normalne.
— Zbytduża ciekawość też nie jest normalna — warknęłam, na codziewczyna parsknęła śmiechem.
— Ojbo się przestraszę — syknęła.
Jużmiałam wstać i jej przywalić, gdy Maggie zgromiła mniespojrzeniem i powiedziała:
— Wyluzuj.Głupszym się ustępuje.
— Niejestem głupia! — obruszyła się blondynka. — Znam całąbiografię Kardashianek na pamięć!
Terazto ja parsknęłam.
— Maszrację. Jesteś taka mądra.
Prawiewybuchłam śmiechem, gdy koszykarka uśmiechnęła się tryumfalnie.
Kiedywysiedliśmy z pociągu, Maggie poprowadziła nas wzdłuż ulicy dokolejnego, starego budynku, w którym mieściła się kolejna bazaherosów. Nico, który na chwilę przycieniował donas i pomógł nam przetransportować tam Percy'ego, którymzaopiekowały się tamtejsze córki Apolla. Było z nim bardzo źle.Ten potwór — monicus*,jak się później dowiedzieliśmy — wstrzyknął mu groźnątruciznę, która mogłaby go zabić. Zaważyło dosłownie kilkaminut.
Siedzieliśmyw milczeniu w ciemnym przedpokoju złudnie opuszczonego budynku ochabrowych ścianach i drewnianej podłodze, czekając na informacjeo stanie zdrowia Percy'ego. Minuty zamieniły się w godziny,poganiane nieznośnym tykaniem starego zegara.
— Nodługo jeszcze? — jęknęłam. — Bogowie, ile oni będą goleczyć?
— Tyle,ile będzie potrzeba — odparł Luke, poprawiając się naniewygodnym krześle. — Daj spokój, Jul. Siedzimy tu dopiero półgodziny!
— Ile?!
— Napewno tylko pół godziny? — zapytał Grover. Widać jemu teżczas się dłużył.
Wtym momencie powietrze naprzeciwko nas zamigotało i pojawiła się wniej blada Annabeth. Na jej widok ścisnęło mnie w żołądku. Napewno zapyta o Percy'ego. Co my jej powiemy?
— Cześćwam — powiedziała z uśmiechem, a zaraz potem zmarszczyła brwi.— Gdzie wy jesteście? Co się stało?
Wymieniłamz Lukiem zaniepokojone spojrzenie.
— No...my... yyy.... — Grover próbował ułożyć składne zdanie, ale wefekcie tylko pogorszył sprawę.
— Cosię stało? — naciskała Annabeth. Nagle oczy jej sięrozszerzyły. — G— gdzie jest Percy?!
CZYTASZ
Percy Jackson i córka Posejdona
FanfictionMimo iż Wielka Trójka podpisała pakt, w którym zobowiązała się do nieposiadania dzieci, Posejdon postanowił złamać ten zakaz... trzykrotnie. Dwunastoletnia Julia Castellan od dawna wiedziała, że to, co się wokół niej dzieje, nie może być przypadkiem...