Chejron wezwał mnie do Wielkiego Domu.
Słuchając docinek ze strony dzieci Aresa, udałam się na spotkanie. Wiedziałam, że ostatnio w obozie dzieje się coraz gorzej. Dostarczyłam centaurowi moje plany obrony, z których był zadowolony. A przynajmniej na takiego wyglądał.
Ominąwszy Pana D. i satyra Davida, którzy grali na ganku w karty, weszłam do budynku. Od razu przywitał mnie Chejron z dość nieodgadnionym wyrazem twarzy.
— Co się stało, Chejronie? — zapytałam, zajmując wskazane przez mężczyznę miejsce na kanapie.
Centaur westchnął i przeszedł na drugi koniec pomieszczenia, najwyraźniej chcąc wyjrzeć przez okno. Musiałam przechylić się do tyłu, aby nie oberwać jego ogonem.
— Drużyna wraca do Obozu Herosów — powiedział.
Poczułam, jak wielka kula utkana z moich nerwów powoli zaczyna się rozluźniać. Percy tu wróci. Wróci i będziemy razem. Nareszcie razem. Byłam tak szczęśliwa, że miałam ochotę skakać po całym pomieszczeniu i piszczeć jak psychofanka One Direction.
Kiedy jednak spojrzałam na Chejrona, po jego minie wywnioskowałam, że jeszcze nie pora na świętowanie.
— Grover był naprawdę smutny — oznajmił. Znów poczułam niepokój. — Praktycznie się łamał. Nie mam pojęcia, co się stało, ale to na pewno nic dobrego.
Nie denerwuj się, powiedzieli.
Ja się pytam – jak?!
— Wiem, że właściwie nie powinienem był ci tego mówić — ciągnął Chejron — bo to może ci zaszkodzić, ale chciałbym, żebyś pomogła mi w przygotowaniach do ich powrotu. Zwłaszcza, że musimy założyć, że będą mieli ze sobą Drekalion.
— Oczywiście, Chejronie.
Westchnęłam. Ze słów mężczyzny wywnioskowałam, że nie będzie wielkiego, szczęśliwego zakończenia. Powinnam sie tego spodziewać – w końcu to misja, a nie przelewki. Wszyscy myślą, że bycie herosem jest super, bo przeżywa się przygody i ma się zdolności, które wszyscy odziedziczamy po boskich rodzicach. Niestety, to nie tylko umiejętności.
Swoją drogą to trochę dziwne.
Dzieci Ateny są bardzo mądre.
Dzieci Apolla mają celne oko.
Dzieci Hekate potrafią czarować.
Dlaczego Glonomóżdżek jest idiotą?
Brawo, Annabeth, pomyślałam. Właśnie tak dowartościowuje się swojego chłopaka.
Wtedy przeszył mnie dreszcz.
Grover miał smutny głos.
Bogowie, tylko nie to.
Na myśl o tym, że Percy'emu mogło się coś stać, od razu zrobiło mi się niedobrze. Wychodząc z Wielkiego Domu zdecydowałam, że zairyfonuję do niego jak najszybciej i przekonam się, czy na pewno wszystko jest w porządku.
— Annabeth!
Odwróciłam się. W moją stronę zmierzała Piper z promiennym uśmiechem na twarzy.
— Słyszałaś, że drużyna wraca z misji, prawda? — zapytała. — A wiesz, jaki jutro dzień? Urodziny Percy'ego! Możemy wyprawić mu niespodziankową imprezę, połączoną ze świętowaniem z powodu udanej misji!
Westchnęłam. Dobry humor Piper był ostatnio rzadkością, ponieważ kontakt między nią a Jasonem osłabił się. Nie chciałam go psuć poprzez powiedzenie jej prawdy. Ewidentnie coś było nie tak.
CZYTASZ
Percy Jackson i córka Posejdona
FanfictionMimo iż Wielka Trójka podpisała pakt, w którym zobowiązała się do nieposiadania dzieci, Posejdon postanowił złamać ten zakaz... trzykrotnie. Dwunastoletnia Julia Castellan od dawna wiedziała, że to, co się wokół niej dzieje, nie może być przypadkiem...