19. Sposób na sen i kilka słów o Annabeth

6.6K 459 159
                                    

JULIA

Znałam Luke'a zaledwie kilka tygodni. Nawet nie miałam czasu się z nim dobrze zapoznać, bo zawsze miałam coś do zrobienia. I nagle okazało się, że może już nie żyć. Moja jedyna śmiertelna rodzina.

Położyłam się na moim miejscu do spania. Był to zwykły, czarny śpiwór rozłożony na ziemi. Za poduszkę miałam moją bluzę zwiniętą w kostkę. Dygotałam, chociaż wcale nie było mi zimno.

Zaczęłam płakać. Byłam całkowicie bezsilna. Mimo, że nie byłam z Lukiem zbyt blisko, bałam się o niego. A co, jeśli Grover i Percy nie zdążą mu pomóc?

— Nie płacz... — szepnął ktoś za mną. Zerknęłam przez ramię i zobaczyłam syna Hadesa siedzącego na trawie. Wyraz jego twarzy nic nie mówił. Nico wyglądał tak, jakby chciał przysunąć się bliżej mnie, ale się bał. Widziałam to w jego oczach. Malowała się w nich chęć pomocy. Chęć pomocy mnie.

Odwróciłam się na drugi bok, żeby móc normalnie na niego patrzeć. Gdy to zrobiłam, trochę się rozchmurzył, ale nie chciał tego pokazać.

Westchnęłam, chcąc się uspokoić, jednak patrzenie na niego nie pomagało w żaden sposób. Po poliku spłynęła mi kolejna łza i spadła na moją dłoń. Miałam przed oczami syna Pana Śmierci, co również nie dodawało mi otuchy.

— Wiem, o czym myślisz — powiedział Nico, patrząc mi w oczy. — Ale nie wysnuwaj od razu czarnych scenariuszy. Nie poczułem, żeby ktoś umarł w okolicy.

— J–jak to? — zapytałam cicho. — Jak to "nie poczułeś"?

— Normalnie — odrzekł, wzruszając ramionami. — Jestem synem Hadesa. Czuję, jeśli ktoś umiera. To trochę straszne, ale czasem pomocne.

— Niby kiedy?

— Na przykład teraz. Nie wmówisz mi, że nie dodało ci otuchy to, co powiedziałem.

Nie odpowiedziałam. Zamknęłam po prostu oczy, chcąc wrócić do mojego bezpiecznego domku w Obozie Herosów. Zatracić się w zapachu soli morskiej, lasu i pól truskawek.

Wspomnienia Obozu bolały. Bardzo zżyłam się z tamtym miejscem. Chyba każdy heros tak ma. Każdy od czasu do czasu chce poczuć się choć na chwilę bezpieczny. To daje nam siłę, by dalej przeciwstawiać się potworom. Bez Obozu Herosów byśmy sfiksowali.

— Nie płacz — poprosił cicho. — Z Lukiem jest wszystko w porządku. Wyjdzie z tego. Jest silny.

Chciałam wierzyć jego słowom. Zamknęłam oczy, wyobrażając sobie, jak Luke wychodzi zza krzaków z uśmiechem na ustach, i mówi, że to był tylko nieśmieszny żart. Ile bym dała za to, żeby to była prawda...

PERCY

Znalezienie herosa ubranego w ciemne ciuchy w środku nocy wcale nie jest łatwe.

Nie wierzycie? Wyobraźcie sobie wielki las i dwóch chłopaków szukających jeszcze jednej, prawdopodobnie martwej osoby. Prościzna, nie?

Miałem nadzieję, że ten potwór nie zawlókł Luke'a za daleko. Nie mieliśmy przecież całej nocy.

Co by nie mówić, trochę było żal mi Luke'a. Dużo dla nas zrobił. Mimo, że na początku był trochę... nie do zniesienia, jego pomoc bardzo się przydała. Znajomość potworów i ich słabych punktów najbardziej.

Przeczesywaliśmy krzaki w pobliżu miejsca naszego obozu, gdy nagle Grover wydał z siebie zduszony okrzyk.

— Co jest? — zapytałem i podszedłem do niego. Gdy zobaczyłem jego odkrycie, zakręciło mi się w głowie.

Percy Jackson i córka PosejdonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz