20. List od taty (Oczami Julii)

6.8K 482 106
                                    

Obudziło mnie poranne słońce, przedzierające się między gałęziami i liśćmi drzew. Jego ciepłe promienie ogrzewały moją twarz, z której poznikały już ślady po nocnych łzach.

Odwróciłam się na drugi bok i zobaczyłam śpiącego Nica di Angelo. Wygląda tak spokojnie, kiedy śpi. Wtedy miarowo oddycha, nawet czasem widzę na jego twarzy niewinny uśmieszek, którego za dnia mu brakuje. On potrafi być szczęśliwym człowiekiem, ale wstydzi się tego pokazać.

— Nico — szepnęłam do niego, żeby nie obudzić pozostałych. — Nico, obudź się.

Kiedy syn Hadesa otworzył oczy, odbijało się w nich słońce. Gdyby nie jego jasna cera i ciemne ubrania uznałabym, że jest szczęśliwy.

— Co tam? — odszepnął. — Czego mnie budzisz przed wartą?

Jedynie próbował być niemiły. Nie wyszło mu.

— Chciałam ci podziękować. Za wszystko. A poza tym za tobą leży mój plecak z wodą.

— Daj spokój —  mruknął, podał mi mój plecak i szczelniej okrył się śpiworem. Widać nie był rannym ptaszkiem.

Westchnęłam.

— To, że jestem synem Pana Śmierci, to nie znaczy, że jestem zimny — odparł cicho, a mnie zrobiło się trochę głupio. Chyba nie tak dobrałam słowa.

— Gdzie jest Percy? — zapytałam, rozglądając się.

— Poszedł z Groverem po drewno na ognisko — odparł syn Hadesa. — Kazał mi cię pilnować, więc masz się mnie słuchać.

— Chciałbyś — zaśmiałam się. Nagle zostałam odwrócona w drugą stronę i leżałam twarzą w twarz z moją nową nianią.

— Masz się mnie słuchać — powtórzył, tym razem poważniej. Wyglądał trochę przerażająco. — Bo jak nie...

Uniosłam brwi.

— Bo jak nie, to co?

— Bo jak nie, to będę zły. — Starał się, żeby zabrzmiało to groźnie, ale w rzeczywistości usłyszałam żartobliwą groźbę, której nie wzięłam na serio. Wiedziałam, że wcale nie jest taki straszny.

— Już umieram ze strachu! — zaśmiałam się i teatralnie złapałam za serce. — Zawał, bogowie, zawał!

Dostałam lekkiego kuksańca.

— Przestań! —

— Ty przestań! — Oddałam mu. — Cichaj! — walnęłam go moją poduszką (czytaj: bluzą polarową) w głowę. — Zaczynam żałować, że nie wzięłam swojej poduszki.

Nagle syn Hadesa zniknął, po czym pojawił się znowu z poduszką w ręce.

— A ja wziąłem — powiedział z cwanym uśmieszkiem. Uderzył mnie nią, przez co pisnęłam i wydarłam mu ją. Walnęłam go w głowę. Nico osłaniał twarz przed uderzeniami.

— Dobra, nie produkuj się już tak — zadecydował w końcu. Chłopcy zaraz wrócą. Wstajemy.

Czasem myślałam, że Nico tylko gra takiego niedostępnego i niemiłego. Tak naprawdę w środku potrzebuje tego rodzinnego ciepła, którym nikt go nie obdarza. Bo niby kto? Hades? Ten zapracowany pan Podziemia? Szczerze współczułam Nico. Nie mówię, że Hades jest zły. Żaden z bogów nie poświęca zbyt wiele czasu swoim dzieciom. Tylko to trochę nie fair, że mimo tego, że ratujemy świat, najczęściej giniemy. Bo nasi boscy rodzice nam nie pomagają.

Percy Jackson i córka PosejdonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz