PERCY
Siedziałem w pawilonie jadalnym przy stoliku Posejdona. Śniadanie urządzono dość wcześnie z uwagi na szybki wyjazd. Na tę myśl ścisnęło mnie w żołądku – i to nie przez głód.
Annabeth siedziała przy stole Ateny, zawzięcie gawędząc z Mal. Nie odezwała się do mnie od wczoraj. Dziewczyny są jednak skomplikowane, zwłaszcza córki Ateny. Chcę jej zagwarantować bezpieczeństwo, a ona tego nie rozumie.
Julia siedziała obok, zajęta rozmową z Nico di Angelo.
Tak, z tym Nico di Angelo.
To dziwne, bo moja siostra była chyba jedyną osobą w obozie, która się z nim jako-tako dogadywała. Ba, ona się z nim przyjaźniła! Dziwiło mnie tylko, że Nico tak łatwo się przed nią otworzył. Zwykle nie dopuszczał do siebie nikogo, a zwłaszcza obcych.
Do pawilonu wszedł (wjechał?) Chejron i wszystkie rozmowy ucichły. Nawet Clarisse wraz ze swoją bandą spuściła z tonu.
Centaur przeleciał wzrokiem po sali i, zadowolony z frekwencji, zwrócił się do mnie:
— Spakowani?
Potaknąłem.
— Wszyscy są?
Znów potaknąłem.
— Czyli... — Chciał do mnie podejść i udzielić błogosławieństwa przed misją, ale mu przerwałem.
— Chwileczkę — powiedziałem, czując nieprzyjemne uczucie w brzuchu. — Zaistniała mała zmiana w drużynie.
Chejron popatrzył na mnie krzywo.
— To znaczy?
— Idą Grover, Julia, ja, Luke i... — tu wziąłem głęboki wdech — Nico.
Usłyszałem wściekłą Annabeth. Jak? Walnęła pięścią o stół Ateny. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni, ale ja się tym nie przejmowałem. Musiałam tak zrobić, bo inaczej Annabeth postawiłaby na swoim.
Chyba jedyną szczęśliwą z tego powodu osobą była Julia.
— Nie zgadzam się! — krzyknęła Annabeth, wstając. — Idę z wami.
— Nie — uciąłem chłodno. Spojrzałem jej w oczy na znak, że klamka zapadła. Ona jednak się nie poddawała.
— Idę — powiedziała dobitnie, akcentując każdą sylabę.
Westchnąłem.
— Nie idziesz, Ann. Nie mam zamiaru potem wylądować w psychiatryku z żyletką i wyrzutami sumienia, że z nami poszłaś, jeśli coś ci się stanie.
— Nie jestem taką ofiarą, za jaką mnie masz. — Czułem, że zaraz się rozpłacze. Na ten widok serce mi się łamało, ale musiałem być silny. — Poradzę sobie.
— Nie wątpię w to. — Pokręciłem głową. — Ale i tak nie idziesz.
Złożyłem ręce na piersiach i Annabeth wreszcie (miejmy nadzieję) zrozumiała, że nie ma możliwości, żeby pojechała.
— To... cześć —powiedziałem, biorąc z ziemi mój szary plecak.
Staliśmy na Wzgórzu Herosów obok sosny Thalii. Obozowicze zebrali się wokół nas, tworząc krąg i zamykając nas w środku. W sumie nie wiem, do kogo powiedziałem to "cześć". Chyba było kierowane do wszystkich.
Dlaczego miałem wrażenie, że nie wrócę z tej wyprawy?
Szukałem wzrokiem Annabeth, jednak nigdzie jej nie było. Fajnie, obraziła się. Cudownie.
CZYTASZ
Percy Jackson i córka Posejdona
FanfictionMimo iż Wielka Trójka podpisała pakt, w którym zobowiązała się do nieposiadania dzieci, Posejdon postanowił złamać ten zakaz... trzykrotnie. Dwunastoletnia Julia Castellan od dawna wiedziała, że to, co się wokół niej dzieje, nie może być przypadkiem...