Rada ode mnie: jeśli kiedykolwiek spotkacie na swojej drodze faceta o imieniu serpens virum, nie próbujcie w niego strzelać z łuku.
Gość za tym nie przepada.
Kiedy pył opadł, wielu herosów dobyło już broni. Każdy brał to, co miał pod ręką – sztylety, miecze, a czasem kable czy myszy komputerowe. Stanowiliśmy przewagę liczebną, ale chyba każdy wiedział, że nie mamy szans z tym gadem.
Serpens virum ześlizgnął się po ścianie na ziemię, przy okazji posyłając kilkoro herosów na drugi koniec pomieszczenia. Usłyszałem tylko głuchy łoskot roztrzaskiwanych o ścianę kości.
Au.
— Wszyscy do ataku! — wrzasnął Adrian. Nie musiałem znać polskiego, by zrozumieć, o co mu chodziło. Tłum rozwścieczonych (i przerażonych!) nastoletnich herosów ruszył ku wężowi z bojowym okrzykiem. Kilka dziewczyn (wyglądały na jakieś piętnaście, może szesnaście lat) napięło łuki i czekało w gotowości na sygnał do wystrzału. Zdziwiłem się, że nie atakują od razu.
Serpens virum skutecznie odpychał nasz atak. Mimo że okrążyliśmy go i raniliśmy z każdej strony, on odtrącał nas jak natrętne muchy ogonem i olbrzymimi rękoma. Po kilkunastu minutach bezowocnej walki wielu herosów się poddało. Wznieciło to ogromny chaos, ponieważ "żyjący tu półbogowie zawsze bronili bazy", jak wyjaśnił Adrian.
— Nie tego się po was spodziewałem! — krzyknął zielonowłosy do uciekających nastolatków. Jeden szatyn w okularach przewrócił się o ciało jakiejś martwej heroski i upadł, upuszczając tablet i rozbijając jego ekran. Wydał z siebie jęk pomieszany ze szlochaniem.
— Adrian, to nie ma sensu! — krzyknęła Meg do chłopaka, dźgając serpens virum po grzbiecie mieczem. — Umrzemy tu! Trzeba zejść do Bunkru!
Oczywiście nic nie rozumiałem. Chyba zacznę się uczyć polskiego, żeby nie wychodzić na idiotę.
A przynajmniej nie na większego niż zwykle.
— To idź! — wrzasnął Adrian. — Nie po to budowaliśmy bazę, żeby się teraz poddawać!
Mogę przysiąc, że Maggie przewróciła oczami i mruknęła "faceci".
— Herosi poniżej siedemnastego roku życia schodzą do Bunkru! — krzyknął w końcu Adrian. Powiedział to po angielsku, jakby myślał, że i ja wykonam jego rozkaz. Półbogowie, którzy zmieścili się w przedziale wiekowym, wrzasnęli z radości i pognali ku wyjściu z hali. Jedynie Meg dalej walczyła, dzielnie próbując odciąć wężowemu człowiekowi jak największy kawałek ogona. Nic sobie nie robiła z polecenia jej dowódcy.
Zostało nas niewiele. Niektórzy byli zbyt przerażeni, by walczyć, i chowali się między gruzami i ciałami poległych herosów. Tylko parę osób nadal atakowało serpens virum, ale nie raniło go zbyt poważnie. Jedna dziewczyna (która miała na oko osiemnaście lat i tonę makijażu na twarzy) próbowała zabić go za pomocą lakieru do włosów.
Strach się bać.
— Duśka! — krzyknął Adrian, odpychając Meg od gada. Był wściekły. W ostatniej chwili uchylił się przed lecącym fragmentem sufitu, który chwilę później rozbił się o ścianę po drugiej stronie hali. — Chyba też nie masz siedemnastu lat, no nie?
— Daj spokój, Ad — odparła Maggie i umknęła przed silnym uściskiem chłopaka. Cięła mieczem w tułów serpens virum, na co olbrzymi wąż ryknął gniewnie. Z dużej rany wytrysnęła krew zmieszana z ropą. Moje śniadanie wróciło do gardła. — Jestem tu dłużej niż niejeden siedemnastolatek!
CZYTASZ
Percy Jackson i córka Posejdona
FanfictionMimo iż Wielka Trójka podpisała pakt, w którym zobowiązała się do nieposiadania dzieci, Posejdon postanowił złamać ten zakaz... trzykrotnie. Dwunastoletnia Julia Castellan od dawna wiedziała, że to, co się wokół niej dzieje, nie może być przypadkiem...