Tak, wymykanie się z Obozu Herosów w środku nocy jest bardzo mądre.
Ej, no przepraszam. Ale postawcie się na moim miejscu. Byłam z Percym bardzo blisko, a wtedy misja mi go odebrała. Uznałam, że to nie fair i że będę bezpieczniejsza obok niego. Umierałam ze strachu, zastanawiając się, czy Glonomóżdżek jeszcze żyje.
Założyłam czarne spodnie i trampki, a także bluzę (Percy'ego, oczywiście) tego samego koloru. Kaptur zaciągnęłam na głowę, żeby nikt mnie nie poznał. Zabrałam jeszcze tylko plecak z szafy (również czarny), spakowałam do niego trochę ambrozji i nektaru, kilka koszulek i bieliznę, a także woreczek drachm i wyszłam z domku Ateny.
Starannie unikając wszelkich harpii wyszłam za granicę obozu i stanęłam pod sosną Thalii. Umówiłam się z Nikiem tutaj o północy. Zerknęłam na zegarek, który miałam na lewym nadgarstku – była dwudziesta trzecia pięćdziesiąt siedem, czyli syn Hadesa powinien niedługo być.
Musiałam uważać, żeby nie obudzić smoka pilnującego Złotego Runa. Zeszłam więc na dół zbocza, co można porównać do próby samobójczej. W nocy potworów jest dwa razy więcej. Stojąc pod sosną byłam niedaleko granic i łatwo mogłam się schronić – budząc przy okazji cały obóz, ale pomińmy to. Będąc jednak na samym dole, miałam długą drogę na górę.
Modliłam się więc w duchu do Ateny, aby: a) wybaczyła mi ten totalnie zwariowany pomysł, b) uchroniła mnie przed wszelkimi potworami, czyhającymi na mnie w krzakach.
Punktualnie o dwunastej w nocy pojawił się przy mnie Nico.
— Na pewno uważasz, że to dobry pomysł? — zapytał zamiast przywitania.
— Ciebie również miło widzieć, Nico — odparłam, na co chłopak mimowolnie się uśmiechnął. Czy ja o czymś nie wiem? — I odpowiadając na pytanie, tak, jestem pewna.
— W takim razie lecimy. — Wziął mnie niechętnie za rękę. Ta sytuacja musiała być dla niego cholernie żenująca. Nie powiem, dla mnie również była. Trzymałam się za rękę z innym chłopakiem, mając drugą połówkę.
Świat wokół nas zawirował, a mi zaszumiało w głowie. Chwilę później stałam już na polanie.
Rozejrzałam się wokół. Grover z Lukiem siedzieli nad ogniskiem, a Julia napełniała butelkę wodą ze strumienia. Percy'ego nigdzie nie było.
— Annabeth? — zapytał Grover z niedowierzaniem. — Co ty tu... w sensie... miło cię widzieć, ale... co ty tu, do Hadesu, robisz?
— Odwiedzam was — odparłam i, nie czekając na zaproszenie, usiadłam obok Grovera przy ognisku. Ten tylko pokręcił głową, ale nic nie powiedział. — Gdzie jest Percy?
— Właśnie, gdzie jest Percy? — podłapała Julia, rozglądając się wokół. — Miał niedługo wrócić.
Słysząc to, ścisnęło mnie w gardle.
— Poszukamy go — zaoferował się Luke, podnosząc się z ziemi i pociągając za sobą satyra. — Na pewno nic mu nie jest, przecież to Percy.
Po kilku chwilach zniknęli za drzewami. Co jakiś czas słyszałam, jak jeden albo drugi nawołuje chłopaka po imieniu. Kiedy jednak wrócili po godzinie ze smętnymi minami, wiedziałam, że coś jest nie tak. Podniosłam się więc z miejsca (przy doskwierającym bólu tyłka) i oznajmiłam:
— Idę szukać Percy'ego. Czuję, że coś mu się stało.
— Ale Annabeth — Julia westchnęła — chodzenie po lesie o pierwszej w nocy może być niebezpieczne.
CZYTASZ
Percy Jackson i córka Posejdona
FanfictionMimo iż Wielka Trójka podpisała pakt, w którym zobowiązała się do nieposiadania dzieci, Posejdon postanowił złamać ten zakaz... trzykrotnie. Dwunastoletnia Julia Castellan od dawna wiedziała, że to, co się wokół niej dzieje, nie może być przypadkiem...