15. "Dobranoc, Ann"

7.9K 509 106
                                    

PERCY

Przemierzaliśmy spokojnie las. Wokół nas rosły drzewa (serio?) i krzewy, czasem zauważyliśmy jakieś zwierzęta. Było już dobrze po południu i zaczął nam doskwierać głód. Mimo wszystko cieszyłem się, że idziemy przez las, bo w taką gęstwinę nie docierały promienie słoneczne.

— Rozpalmy ognisko — zapropnowałem, na co wszyscy chętnie przytaknęli.

Luke poszedł po chrust, a Julia zaczęła wypakowywać przygotowane w obozie jedzenie. Po dziesięciu minutach siedzieliśmy już przy ciepłym ogniu. Czułem się trochę niekomfortowo (wiecie, ogień i woda to niezbyt dobre rozwiązanie), ale poza tym panowała bardzo miła atmosfera. Choć na chwilę mogliśmy zapomnieć, po co tu jesteśmy i że za chwilę możemy nie żyć.

— Zagrajmy w pytania — podsunął Grover. I chyba był to dobry pomysł, bo każdy był dość spięty. — Mogę zacząć. Julia, jak ci się podoba w Obozie Herosów?

— Jest fajnie — odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem. — Percy, tęsknisz za Ann?

— Tak — odpowiedziałem smutno. — Luke, jak to jest się odrodzić?

— Cholernie boli, ale później jest okay — powiedział. — Nico, znalazłeś sobie dziewczynę?

Każdy starał się ukryć uśmiech na twarzy, ale nikomu się to nie udało, przez co Nico tylko opuścił głowę i powiedział:

— Nie. Grover, która to twoja misja?

— Szósta. Percy, kochasz Ann?

Utkwił we mnie swoje spojrzenie, wyczekując odpowiedzi. Wiedziałem, że się nie wymigam, a jednocześnie chciałem postawić sprawę jasno.

— Tak, a co? — odpowiedziałem, na co rozległo się "Uuuuuu!", podobne do tego w serialach, tylko wypowiedziane ze śmiechem.

ANNABETH

— Annabeth, skup się! — powiedział Chejron. — Nie starasz się!

Był na mnie zły – i dobrze! Byłam wściekła na Percy'ego i na dobrą sprawę nie powinnam dzisiaj przyjść na trening.

— Unik! Szarża! Rękojeścią! — krzyczał centaur, kiedy walczyłam jeden na jednego z Piper. — Annabeth, wyżej garda!

Po skończonym treningu byłam padnięta. Chejron dał nam (mi!) niezły wycisk i mogłam założyć się o sto drachm, że będzie tak przez kolejny tydzień.

Weszłam do domku Ateny. Nikogo już nie było – uznałam, że pewnie wszyscy są na obiedzie. Ja jedyna ociągałam się z zejściem z areny. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Splotłam włosy w kitkę i zmieniłam ubrania – tym razem założyłam czerwoną sukienkę na cienkie ramiączka do kolan. Do tego włożyłam czerwone Conversy (moje ulubione!) i kolczyki, które Percy dał mi w kwietniu "od tak".

Ciekawe, co teraz robi...?

Westchnęłam cicho i podniosłam się z łóżka. Postanowiłam nie iść na obiad, bo i tak nic nie przełknę. Mój żołądek odmawiał mi posłuszeństwa od rana. Brzuch mnie bolał niemiłosiernie...

Serce również...

— Ann? — Do pokoju weszła Kalina, dziewczyna Grovera. Miała zmartwiony wyraz twarzy.

— Co się stało? — zapytałam ją, robiąc miejsce obok siebie, by mogła usiąść. — Coś z misją?

— Nie, nie... To znaczy... nie wiem...

Jej ton sprawił, że moje serce zaczęło bić szybciej.

— Więc?

— Kochasz Percy'ego, prawda? — spytała cicho.

Percy Jackson i córka PosejdonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz