39. Nie ma ryzyka, nie ma zabawy (oczami Julii)

4K 294 163
                                    

Kiedy to powiedziała, nogi się pode mną ugięły.

— C–co? — wyszeptałam, niezdolna powiedzieć nic głośniej. — J–jak to?

Oczy naszły mi łzami. Usiadłam na podłodze, zszokowana. Grover usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem, w który chwilę później zaczęłam płakać. Di immortales, to, co powiedziała dziewczyna, nie dochodziło do mnie. To było niemożliwe. Mimo że z Percym nie byłam zbyt blisko, odczułam ogromną pustkę i takie dziwne uczucie, którego nie umiałam nazwać.

Blondyn spojrzał na koleżankę przerażonym wzrokiem, potem z powrotem na nas.

— Bardzo was przepraszam — powiedział, uśmiechając się przepraszająco. — Kasia... ma problem z angielskim. Percy'emu nic nie jest. Poleży kilka dni i będzie zdrowy.

Gwałtownie podniosłam głowę, przez co po moim karku rozszedł się kłujący ból.

Co?!

Wszyscy utkwili wzrok w dziewczynie, która zrobiła się czerwona i spuściła wzrok. W mojej piersi uciskająca serce obręcz eksplodowała.

— Jeszcze raz bardzo was przepraszam — powiedział chłopak, wzdychając. — Chcecie do niego wejść?

— Tak! — krzyknęłam, wstając.

Blondyn otworzył nam drzwi do przestronnego pokoju, zagospodarowanego na salę szpitalną. Pod ścianą stało niewielkie łóżko, na której leżał Percy. Jego skóra wróciła do normalności – nie była zielona, wręcz przeciwnie; zarumieniła się. Na nasz widok chłopak chciał się podnieść, ale blondyn mu nie pozwolił. Powiedział, że musi leżeć, więc Percy posłusznie położył głowę na poduszce.

— Nie męczcie go za bardzo — poprosił nas blondyn, zanim wyszedł. Usiedliśmy obok łóżka Percy'ego na plastikowych krzesłach, które stały złożone przy ścianie.

— Widzę, że córki Apolla się tobą zaopiekowały — powiedział Luke, wskazując na nagą klatkę piersiową chłopaka.

— Zazdrościsz? — zapytał ochryple syn Posejdona.

— Odstawcie kąśliwe uwagi na później, chłopcy — rzekł Grover. — Jak się czujesz, stary?

— Bywało lepiej — westchnął Percy. — Cholernie boli to cholerstwo, które mi wstrzyknął ten gość w pociągu.

— Na pewno zrobił to dla twojej przyjemności — mruknął Luke pod nosem, za co dostał kuksańca ode mnie. — No co? Idiota zadaje głupie pytania.

— Mówili, kiedy będziesz mógł stąd wyjść? — zapytał Grover, nie zważając na uwagi Luke'a. — Zanosi się na długi postój.

— Nie mam pojęcia — przyznał Percy. — Ale mam nadzieję, że niedługo. Trochę głupio by mi było zostawać tutaj, będąc szefem misji, kiedy wy będziecie szukać klucza.

— Wyluzuj, na pewno wyzdrowiejesz.

— Co się stało... po tym, jak straciłem przytomność?

Zauważyłam, że ciężko mu jest się wysłowić.

— Zabiliśmy kolejnego potwora. — Grover wzruszył ramionami. — Nic wielkiego. Kolejny piękny dzień z życia herosa.

— Nikomu nic się nie stało? — dopytywał dalej syn Posejdona.

— Nie, wszystko jest w porządku.

Percy'emu wyraźnie ulżyło.

— Wiecie co... — zaczęłam, a wszyscy spojrzeli na mnie. — Wydaje mi się, że facet nie chciał zabić Percy'ego.

Percy Jackson i córka PosejdonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz