Kiedy wszystkie dziewczyny porobiły sobie zdjęcia, kazali nam przejść na salę koncertową. Już mijałam próg drzwi, poczułam jak ktoś mnie złapał za rękę. Okazało się, że to ochroniarz BAM. Poinformował mnie, iż BaM chcą, abym wróciła. Więc poszłam za nim.
- A więc o co chodzi? - skierowałam pytanie do nich.
- Chodź idziemy na koncert.
- Tak ja właśnie szłam w stronę sali i muszę biec, żeby jeszcze się przepchać, przepraszam. - powiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi.
- Stój! - Pobiegł za mną Leo i złapał za zabandażowaną rękę.
- Ał!! - krzyknęłam, nie zabolał mnie sam ucisk ręki, wręcz przeciwnie był delikatny, to przez te rany.
- Przepraszam...
- Nie to nie ty.., to te rany. Nic się nie stało. - odpowiedziałam.
- Mogę zobaczyć? - Zaczął rozwijać opatrunek.
- Nie!! - Szybko zabrałam rękę. - Nie chcę żebyś to widział.
- Dobrze, rozumiem. - powiedział smutno. - Chodź z nami szybko na scenę!
- Mam iść tam z wami?
- Tak, chcę żebyś była blisko... nie zobaczę cię w tłumie.
- Nie musisz... mnie widzieć wystarczy że będziesz wiedział.
- Ale chcę żebyś tam poszła z nami. - Podniósł mnie i po prostu jak gdyby nigdy nic, wniósł na scenę i posadził na krzesło, które przyniósł jakiś ochroniarz.
Zaczęli śpiewać wszystkie zaplanowane piosenki, na prawdę to było urocze, do czasu, gdy wyszłam z budynku po koncercie. Uciekłam od nich, nie chciałam, żeby pytali, bo i tak wiem, że o mnie zapomną. Ale po drodze spotkałam kilka Bambinos... nagle upadłam.
CZYTASZ
Koncert, który zmienił moje życie. ||BAM [ZAWIESZONE]
Fanfiction| KSIĄŻKA W TRAKCIE POPRAWIANIA BŁĘDÓW! | Piętnastoletnia Nicole w końcu wybiera się na koncert Bars And Melody, czyli jej ulubionego zespołu. Tam na M&G chłopaki zauważają jej rany po samookaleczeniu się, dziewczyna nie chce być znowu czyimś proble...