#28 "...blog..."

1.9K 147 13
                                    

*Nicole*

 Dlaczego ludzie tak potrafią? Dlaczego mają takie możliwości? Dlaczego opuszczają... zostawiają samego z tyloma przemyśleniami naraz? Było fajnie, najlepiej niż kiedykolwiek. Teraz jest jeszcze bardziej beznadziejnie, tak samo jak wcześniej. Najgorsze jest to, że nie wiem co dalej... tak po prostu napisał, że musiał wyjechać, musiał mnie zostawić, na zawsze? Nie wiem, bo do cholery o niczym więcej mnie nie powiadomił. Już nigdy nie wróci? Zapomni? Przecież miał mi pomóc, miał przy mnie być, wspierać. A ja głupia wierzyłam. OPUŚCIŁ CIEBIE, NIGDY SIĘ NIE WRÓCI. Po co durna babo mieszałaś się w jakiekolwiek przyjaźnie, do tego jeszcze chłopaka z niego zrobiłaś. Chciałaś być szczęśliwa? To nie jest film, ani sen czy książka, to PRAWDZIWE ŻYCIE. W tym świecie nigdy nic nie jest takie realne. Z resztą, pewnie nic, by z tego nie było, on - gwiazda, ty - zwykła dziewczyna z wieloma problemami. Co ty myślałaś? Że będzie z tobą do końca życia? Hahah, nie śmiesz mnie, proszę. 

***

 Telefon doznał styczności z podłogą. Załamałam się jeszcze bardziej. Rozkochał i zostawił, tak mogę nazwać te całe zdarzenie. Teraz już nic nie znaczę, już nie jestem tą "najważniejszą księżniczką". Przecież to widać, że chciał się tylko zabawić moim kosztem. Czego można było spodziewać się po chłopaku, którego spotkała taka kariera. Niewyobrażalna ilość fanek i nie wiadomo ile pieniędzy...

 Podniosłam telefon z białego, miękkiego dywanu. Nie chciałam nic robić, nie chciałam się męczyć. Oparłam plecy o ścianę i zaczęłam myśleć, tak znowu. Nie umiem inaczej. Taką sytuację i całe moje życie można opisać w książce, która sprzedawałaby się i nawet by jej brakowało w księgarniach... a to dlatego, bo mój świat jest inny, gorszy. Bardziej uciążliwy. Czasami jestem z siebie dumna, że daję radę. Inna już dawno by się powiesiła, ale ja ciągle czekam na coś co uśmiechnie się do mnie i mi pomoże. Wyleczy mnie. Obawiam się, że to nie przyjdzie za szybko, a ja nie wiem czy zdążę. Na razie zostanę.

 ***

Nie ukrywam, iż Leo bardzo mnie zaskoczył, rozczarował. Nie chcę na razie o tym myśleć. Dlatego też przebrałam się w piżamę i usiadłam na łóżku znowu z tym okropnym sprzętem elektronicznym na nogach. Zawsze kiedy mam zły dzień, chociaż ten jest najgorszy i mam chęć rozwalić tutaj wszystko dookoła, pomimo tego, że jeszcze prawie nic do mnie nie dociera, przeglądam jakieś ciekawe inspiracje, które często mnie uspokajają, dlatego teraz zrobię tak samo. Niekiedy wszystkie swoje emocje, które trzymam ciasno w środku, samowolnie przenoszę na kartę, to mi pomaga, gdyż nie mam jakiejś bardzo bliskiej osoby, najlepszej przyjaciółki, która wysłuchałaby mnie. Biała kartka w linie i czarny długopis dzielnie ją zastępują.

 Kilka miesięcy zbierałam swoje przemyślenia znajdujące się na kawałkach papieru. Może komuś przydałabym się jeszcze? Może ktoś chciałby to czytać... w sumie to i tak pewnie za kilka dni wszystko wyrzucę do kosza, ale tak z drugiej strony, a jeżeli jest ktoś na tym świecie, kto potrzebuje wsparcia, tak samo jak ja w tej chwili. Ktoś, kto nie ma siły i myśli, że już nie wytrzyma. Może złagodziłby swój ból czytając moje przeżycia i poczułby, że nie jest sam.

 Tak więc postanowiłam założyć konto Google, a to się wiąże z tym, iż po kilku minutach powstał i blog. Czyli Nicole wkroczyła dzielnie w świat internetów, tak w ten pomieszany, poplątany, nieprzewidywalny i nie do rozstrzygnięcia świat. 

 Kiedy mój "blog" miał już pięknie zrobiony design, postanowiłam że jakoś się przywitam.. coś dodam. Opisałam trochę o sobie i o moim problemie, powiedziałam kim jestem i co mnie spotkało. Zamierzam zrobić z niego taki mój dziennik internetowy, tylko z radami i przemyśleniami. Mimo tego, iż wiem, że jakoś dużo obserwatorów nie będę miała, ponieważ to nie możliwe żeby wybić się na takim czymś... nie obchodzi mnie to. Jeżeli blog ma mi pomóc w moich problemach, zrobię to. Dla siebie, nie dla innych, nie dla Leo. TYLKO DLA SIEBIE. Nie chcę chodzić po mieście z bliznami... chcę być normalną nastolatką i taką zostać przez długi czas. Chcę mieć zasady i w końcu postawić sprawę twardo. Nie dawać się wykorzystać. Być silną dziewczyną!

Ranek:

 Obudził mnie budzik, który nastawiłam wczoraj na godzinę 7:00. Dzisiaj pójdę do szkoły, nie ma sensu, żebym siedziała tutaj sama i się załamywała, jeszcze czego. Dzisiaj będzie ten pierwszy dzień, nie dam się, nie dam się już nigdy skrzywdzić ani wykorzystać. Będę silna, nie pokarzę mu, że mi zależało, chociaż to prawda. Nie zrobię tego.

 Podniosłam się z łóżka, na stopy wsunęłam cieplutkie kapcie i poszłam do kuchni. Na blacie zauważyłam małą karteczkę, a na niej:

" Dzisiaj znowu jestem cały dzień w pracy, przepraszam. Zostawiam ci pieniądze.  ~ Zoe ♥ "

 No tak, mogłam się tego spodziewać. Nigdy jej nie ma. Ciągle pracuje, albo chodzi do swoich przyjaciół i jak ja mam być tu niby z kimś? Przyzwyczaiłam się, że prawie codziennie w domu jestem tylko ja. Bez sensu. 

 Zrobiłam sobie płatki z mlekiem, które po chwili zostały pochłonięte przeze mnie do pełna. Odłożyłam granatową miskę do zlewu i wróciłam do swojego pokoju. Złapałam za czarny plecak leżący w kącie i zaczęłam pakować do niego wszystkie potrzebne książki na dzisiejsze lekcje. Kiedy to zrobiłam podeszłam do szafy, a z niej wyjęłam dżinsowe, krótkie spodenki z wysokim stanem i czarny crop top z umieszczonymi na dole frędzelkami. Z tymi ubraniami poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Powycierałam się, a później ubrałam przygotowane rzeczy. Włosy rozpuściłam i dokładnie rozczesałam. Twarz przemyłam wodą, a zęby umyłam. Kolejną czynnością było wykonanie delikatnego makijażu, co poszło mi całkiem sprawnie. Tak wróciłam do salonu z plecakiem w ręku. 

 Odblokowałam swój telefon, miałam jeszcze 10 minut do wyjścia. Postanowiłam sprawdzić co tam na moim blogu. Ku mojemu zaskoczeniu w niecałe osiem godzin przybyło dużo obserwatorów, a dokładnie to 200 nowych czytelników i 8 tysięcy wyświetleń. Przewinęłam stronę w dół. Ilość komentarzy pod pierwszym postem była również oszałamiająca. Niecałe 50 osób skomentowało moją wstępną notkę. 

- Wow! - Jedyne co mogłam z siebie wydusić.

 Oczy miałam większe od głowy, a moje usta już dawno były szeroko otworzone, jednak poczułam, że mój język zasycha, więc zgodziłam się na ich zamknięcie.

 Nie czekając dłużej zablokowałam telefon. Nałożyłam czarne Vans'y i wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz.

Koncert, który zmienił moje życie. ||BAM [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz