Rozdział 1

2.2K 135 18
                                    

*Jennifer*

Siedzę na łóżku, myślę. Od incydentu w szpitalu minęły dwa tygodnie. Nagle słyszę dobrze znany mi sygnał telefonu. Odbieram.

- Halo - słyszę w słuchawce głos mojej przyjaciółki.
- Cześć.
- Mówisz tak, jakby zabili ci rodziców i zabrali ostatnią czekoladę. Idziemy gdzieś dzisiaj? - zapytała z tą jej wyczuwalną nadzieją w głosie
- Nie teraz, jestem zajęta. Patrzę się w sufit - rozłączyłam się.

Nieźle ją olałam, co?
Wcale mi o to nie chodziło... po prostu powiedziałam to, co myślę. Nie mam ochoty nigdzie iść ani z nikim się spotykać. Po za jedną osobą, właśnie do mnie napisała:

Od Zac:
Cześć skarbie, masz ochotę na spacer? :*

Teraz pewnie myślicie ,,O co tu chodzi?'', więc już Wam tłumaczę. Otóż:
Cały czas jestem z Zac'iem. Tylko we śnie z nim zerwałam i to dzień przed wyjazdem do Anglii. Mimo to cieszy mnie fakt, że Charlie naprawdę nie chodzi z Britney, bo zerwał z nią pół roku temu, i nic nie wskazuje na to, aby znowu byli razem.
I teraz pewnie powiecie, że to głupie, ale mam zamiar pogadać z moim aktualnym chłopakiem.

Do Zac:
Pewnie, przyjdź po mnie za kwadrans :)

Od Zac:
Do zobaczenia, słońce :*

Rozczesałam włosy i przebrałam spodnie, w sumie byłam już gotowa. Po chwili usłyszałam delikatne pukanie rozchodzące się po holu.

- Mamo!! Wychodzę! - krzyknęłam i zamknęłam za sobą drzwi zabierając klucze z etażerki.
Zac stał na przeciwko mnie z rozłożonymi ramionami. Chciał mnie przytulić na przywitanie, zresztą jak zawsze. ,,Dasz radę" pomyślałam i niechętnie pozwoliłam mu opleść wokół mnie swoje ręce. Poszliśmy do parku. W tym czasie dbałam o bezpieczeną odległość między nami i brak jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego. Nie ufałam mu już wcale. Ten sen otworzył mi oczy i twierdzę, że w rzeczywistości mógłby się również do tego posunąć.

- Słuchaj, Zac - zaczęłam. - Ostatnie dni dały mi trochę do myślenia i wiesz... no...

- Do czego zmierzasz? - umięśniony brunet spojrzał na mnie z ukosa, lecz ton jego głosu był spokojny. Próbował uchwycić moje spojrzenie.

- Nie chcę już z tobą chodzić - na te słowa chłopak przystanął i spojrzał na mnie jak na idiotkę. - Rozumiesz? Nie chcę być już twoją dziewczyną.

Zac się przybliżył, delikatnie ujął dwoma palcami mój podbrudek i...

*PLASK*

- Poj*bało cię?! - dałam mu z liścia - Co ty sobie myślisz?!

- Że bredzisz bez sensu, jesteśmy sobie przeznaczeni - mówił przewracając oczami i chowając ręce do kieszeni. Zdawało się, że w ogóle nie poczuł mojego uderzenia.

- Ta, mówiłeś tak każdej, po prostu odwal się ode mnie.

- No przestań! Przecież ja cię kocham! Dzisiaj zaplanowałem nam całą noc... - znów się zbliżał. - Wynająłem apartament w hotelu - szepnął mi do ucha. Przeszły mnie ciarki. Nie wiem czy od słów, czy od jego głosu.

- Czy ty nie umiesz myśleć o czymś inny?! - wrzasnęłam ponownie waląc chłopaka w twarz - Odkąd jesteśmy razem tylko o tym gadasz!! Może po prostu wynajmij sobie prostytutkę?? A związek zostaw tym, co zamiast pieprzenia chcą rozmów! - krzyknęłam odchodząc

Chłopak stał w miejscu. Albo oszołomiony, albo wściekły, ale nie miałam ochoty czytać jego emocji, nie było mi to do niczego potrzebne.
Szłam przed siebie. Chyba wrócę do domu. Już załatwiłam to, co miałam do załatwienia. Głupie, co? Przecież to był tylko sen, a ja robię z tego takie wielkie halo... ale jednak nie umiem inaczej.

Przeszłam przez próg domu i zdjęłam buty.

- Kochanie, chodź na chwilę - usłyszałam głos mamy dobiegajacy z kuchni.
- Idę! - odkrzyknęłam i zaraz znalazłam się w tym samym pomieszczeniu - O co chodzi?

- Mama Zac'a dzwoniła... Ponoć nie jesteście już razem.
- A to ciota! Już się matce poskarżył - pomyślałam, ale za chwilę odpowiedziałam. - To prawda, i co w związku z tym?
- Potrzebujesz psychologa.
- Co?! Chyba on!
- Tylko nie tym tonem! Od tygodnia nie wychodzisz z łóżka, zerwałaś z chłopakiem i nie widujesz się z przyjaciółką i nie myśl, że nie zauważyłam co zrobiłaś na rękach! - krzyknęła na mnie, łzy zakręciły się w jej oczach

No i ma rację. Faktycznie, okaleczam się, ale t-to taka jakby kara dla mnie za to, że nie jestem w stanie zrobić nic, aby sen był rzeczywistością, albo przynajmniej jego część... Codziennie walczę sama ze sobą, to trochę dziwne uczucie.

- Okey - odpowiedziałam i wyszłam, nie mam ochoty dłużej jej słuchać, ale z drugiej strony zrobię to dla niej i pójdę do tego głupiego psychologa...

Proszę, o to pierwszy rozdział, tak jak obiecałam, choć dalej nie wierzę, że... NABILISCIE 250 GWIAZDEK W JEDEN DZIEŃ!! *.* Oczywiście bardzo mnie to cieszy, do nexta, Bambinos moje kochane :*

He Just WantedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz