*Charlie*
Już piąta godzina spędzona w szpitalu, a ja nadal nie wiem, co dzieje się z Jennifer. Zaraz dostanę jakiegoś pierdolca...
Leo niedawno wyszedł. Miało nas nie być około dwóch godzin, a nie ma przez sześć. Pewnie zbierze niezły ochrzan. Oczywiście pomijam fakt, że nasz bus jest po drugiej stronie Londynu.
Gdy tak sobie siedziałem przed salą, czekając na jaką kolwiek informację, do holu prawie że wbiegła jakaś kobieta. Widać, że była zmartwiona. W ręce trzymała kilka toreb. Krótkie, brązowe włosy prawie sięgały jej do ramion.
- Przepraszam - usłyszałem z końca korytarza jej głos. - Jestem Magda, ciocia Jennifer Different, poinformowano mnie o jej wypadku.
- Dobrze, że zjawiła się pani. Proszę narazie usiąść, niedługo powinien przyjść lekarz - odpowiedziała pielęgniarka i odeszła.
Teraz powinno mi ulżyć, no bo zaraz dowiem się, co będzie dalej. I pewnie cieszyłbym się, gdyby nie fakt, że od pięciu godzin powtarzają mi to samo "lekarz zaraz przyjdzie".
- Mogę się dosiąść? - zapytała kobieta podchodząc do mnie
- Oczywiście - odpowiedzialem przesuwając się. Spróbowałem lekko się uśmiechnąć, ale chyba mi nie wyszło...
- Długo pan czeka? - zapytała
- Coś koło pięciu godzin - odpowiedzialem. - Proszę mówić mi Charlie.
- Dobrze, Charlie. Ja jestem Magda - uśmiechnęła się kobieta. - Chyba Cię skądś kojarzę...
- Jestem Charlie Lenehan, z Bars & Melody...
- Ah tak! Jennifer was uwielbia. Czemu tu jesteś?
- Ktoś, kogo kocham miał wypadek...
- Charlie! - w tym momencie wbiegł zdyszany Leo - Możemy tutaj narazie zostać, najpóźniej do dwudziestej pierwszej. Wiadomo już coś z Jennifer? Obudziła się? - wyrzucił jednym tchem
- Z kim? - zapytała kobieta - Znacie Jennifer?
- Oczywiście, Charlie nic nie mówił? - młody patrzył pytająco na mnie - I kim pani jest?
- Jestem jej ciocią, a wy jesteście...?
- Jestem Leo, najlepszy przyjaciel, manekin do bitwy na poduszki, zawsze do usług - lekko się zaśmiał.
Ja siedziałem nie odzywając się. Za bardzo to wszystko mnie boli, a co jeżeli...nie, to nie możliwe. Nie dopuszczam do siebie nawet takiej myśli, że coś może pójść nie tak. Wracając do rozmowy, nie wiedziałem zbytnio, jak mam się przedstawić. Młody postanowił zrobić to za mnie.
- A oto Charlie, chłopak, który nie potrafi żyć bez tej dziewczyny. Dziewczyny ze snu - Magda cały czas się na nas patrzyła, jakby nie dowierzając.
Ale ja miałem to gdzieś. Podniosłem się na równe nogi. Lekarz szedł do nas, nareszcie czegoś się dowiem. Facet wyglądał na w miarę spokojnego, myślę, że to dobry znak.
- I co z nią?? - zapytałem odrazu
- Jest w bardzo kiepskim stanie... Straciła dużo krwi, do tego miała wstrząs mózgu. Głowa została już zszyta, niestety dziewczyna jeszcze się nie obudziła, to martwi nas najbardziej, ale póki co jest raczej w stanie stabilnym.- DOKTORZE, TRACIMY JĄ!!! - usłyszałem krzyk jednej z sal
Lekarz odrazu tam pobiegł, a ja za nim. W tem momencie stanęło wszystko. Nie liczyło się nic. Mijałem obojętnie innych ludzi. Teraz nie istnieli dla mnie. Liczyła się każda sekunda. Wbiegłem do sali zdezorientowany. I wtedy ją zobaczyłem. Leżała na łóżku taka bezbronna, bezsilna. Bez znaku życia. I wtedy usłyszałem ten przerażający pisk. Spojrzałem na urządzenie. Pokazywało brak pracy serca. Rzucilem się w kierunku łóżka. Złapałem ją za rękę.
- Nie, nie, nie. TO SIĘ KURWA NIE DZIEJE!! JENNIFER, SŁYSZYSZ MNIE?! ODEZWIJ SIĘ!! ODEZWIJ!! - zacząłem krzyczeć i płakać, łzy lały się strumieniami, nie kontrolowalem tego - JENNIFER!!!
Lekarze i pielegniarki zaczęli mnie od niej zabierać i wyprowadzali z sali. Kilka ratowników próbowali coś z nią zrobić. Ja się zapieralem, ona przecież nie może umrzeć, mój świat zginie. To wszystko musi być tylko jakimś głupim snem!! Załamałem się po prostu...

CZYTASZ
He Just Wanted
FanficKontynuacja opowieści 'I Just Want' więc najpierw lepiej przeczytaj pierwszą część ;* I nie czytaj dalej opisu, bo SPOJLER! Już chyba gorzej być nie może, no bo okazuje się, że jedne z najlepszych dni życia wcale się nie wydarzyły. Czy dziewczyna...