Rozdział 17

1K 90 34
                                    

*Jennifer*

Chloe popatrzyła na mnie, po czym serce mi stanęło. Zrobiła jeden krok w moją stronę.

- Dasz mi tę pewność? Że będę szczęśliwa? Bez Charliego to nie możliwe!

- Tak. Tylko odejdź stamtąd, wiem, że jest Ci ciężko, ale jeżeli umrzesz przekreslisz wszystko! - odpowiedziałam cały czas płacząc

Zresztą, ona nie wyglądała lepiej.
Ku mojemu zdziwieniu rzuciła się na mnie. Nie wiedziałam, co zrobić. Co ona chce zrobić? Na początku się wystraszyłam.
Ale po chwili usłyszałam głośniejszy szloch i ciepło jej ciała.

Czy to możliwe? Może ona po prostu potrzebowałam kogoś, kto pokaże jej, że jest ważna? Zwykłego przyjaciela. Tak jak ja tego potrzebuje...

- No już, spokojnie...wszystko będzie dobrze. Pamiętaj, że nie jesteś sama... - przytulałam ją.

- A kto jest jeszcze? - spytała
- Ja jestem.
- Ale on...
- Co on..? Może będziecie razem - uśmiechnęłam się smutno, przecież to moja wina, ja mogę cierpieć, ale nie będę mogła spojrzeć w lustro z myślą, że jestem suką, która rozpiepszyła czyjś związek.
- Nie będziemy... Widziałam, jak on na ciebie patrzy... Nigdy na żadną tak nie spojrzał, nawet na mnie. I ten jego błysk w oku, gdy się uśmiechasz... - próbowała się uśmiechnąć, patrząc mi w oczy.
- On...
- On cię kocha.

Na te słowa nie wiedziałam co odpowiedzieć. Jak to 'kocha'? I co to słowo tak naprawdę oznacza? Czy to coś tak idealnego jak w filmach? A może to całkowicie prosta i codzienna rzecz? I najważniejsze. Czy to e ogóle prawda? I wtedy nie wiem czemu, ale przypomniałam sobie o Patricku.

- Posluchaj mnie. Jedna bardzo mądra osoba powiedziała mi kiedyś: Jeżeli jest Ci przeznaczone być z kimś, to z nim będziesz, nawet na końcu świata się znajdziecie.
A jeżeli nie, to poznasz kogoś, przy kim to zrozumiesz. Wiesz, to bardzo mądre słowa.

Po chwili postanowiłam zapytać jeszcze o to, co od dawna mnie męczy.

- Mam jeszcze jedno pytanie... - powiedziałam.
- Tak?
- Czy możesz mi wytłumaczyć...co jest między tobą a Charliem? - zapytałam ostrożnie
- To się zaczęło od tych snów z tobą. Wtedy już zrobił się bardziej ponury niż zwykle. Był po prostu bezsilny. Później ten facet powiedział mu co one oznaczają, wtedy już całkiem zamknął się w sobie. Nawet z Leo nie rozmawiał. Mi powiedział, że jest mu ciężko, że mnie przeprasza, ale on potrzebuje odpocząć. Nie wiem, jak to nazwać. To taki związek w zawieszeniu. Nie wiem, czy jest moim chłopakiem, czy nie. Ale wiem, że to z Tobą jest szczęśliwy - zakończyła uśmiechem.

I wtedy nastała cisza. Blondynka próbowała się wyciszyć, a ja jej nie przeszkadzałam. Jak tak na nią patrzyłam, to wyglądała całkiem inaczej niż w mediach. Faktycznie, może miała trochę za dużo makijażu, ale teraz rozmawiałam z człowiekiem, a nie maszyną wykreowaną przez media. To była prawdziwa ona, nie musiała przed nikim grać, nikogo udawać. Robiła to, co mówiło jej serce.
- Dziękuję ci - jej głos wyrwał mnie z zamyśleń.
- Mi? Za co?
- Dzięki tobie jeszcze żyję... byłaś ze mną wtedy, gdy nikt inny nie był.
- Chłopcy też są - uśmiechnęłam się.
- Jak to...
- Tylko że na dole, dzięki nim weszłam na górę, do ciebie. Możemy do nich iść, jak chcesz. Myślę, że się ucieszą, że nic ci nie jest - powiedziałam ciepło. Chloe przytaknęła, po chwili biegłysmy po schodach. Gdy wyszłyśmy, chłopaki gadali w najlepsze po drugiej stronie ulicy z ochroniarzami.
- Niezłe mają bajery - zaśmiała się Chloe.
- To prawda - odpowiedziałam śmiechem, po czym zaczęłam machać do chłopaków, aby nas zauważyli.

Podlecieli do nas z prędkością światła.

- Chloe! - krzykneli w tym samym momencie

- Nic ci się nie jest - ucieszył się Leo i przytulił ją.
- Zabić cię to mało, baliśmy się, że coś ci się stało! - przytulił ją Charlie

- To wszystko dzięki Jennifer, gdyby nie ona, to pewnie skończyłoby się to inaczej - powiedziała z uśmiechem patrząc na mnie. - No dalej, Charlie, widzę jak na nią pstrzysz. Podejdź do niej, głupku! - zaczęła się śmiać razem z Leo

A on?
On najpierw się speszył, nawet bardzo, ale później jakby świat wokół przestał istnieć. Podszedł do mnie, spojrzał mi w oczy, a ja spojrzałam w jego. Uśmiechnęłam się. Byłam szczęśliwa. Dzięki niemu.
Przytuliłam go, był ze mną i na szczęście ciągle jest. Poczułam, jak się uśmiecha. On chyba też był szczęśliwy.

 On chyba też był szczęśliwy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Macie kolejny rozdział *.*
Komentujcie, kochani.
Kocham czytać Wasze komentarze :**

He Just WantedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz