Rozdzial 19

1.1K 105 12
                                    

*Jennifer*

Rozsiedliśmy się na łóżku bruneta. Było naprawdę wygodne i przede wszystkim duże. Bez problemu zmieściliśmy się we trójkę. Opisałabym Wam bardziej cały jego pokój, ale jedyne co widziałam w tych ciemnościach to świecący ekran laptopa.

- To jaki film oglądamy? - spytałam, gdy przykryłam się kocem. Ja siedziałam po środku, po mojej prawej był Leo, a po lewej Charlie.

- Obecność - odpowiedział brunet z lekkim uśmiechem.

- Gatunek? - nie bardzo znam się na filmach, jednak zaczęłam się domyślać

- Horror.

- Czekajcie chwilę, pójdę po popcorn - powiedział Charlie i wyszedł.

Chwile siedzieliśmy w ciszy...
To właśnie w takich momentach potrafię dojrzeć najmniejszy szczegół na suficie.

- Naprawdę nie słyszałaś o tym filmie? Druga część już chyba wyszła - przerwał tę niezręczną mękę.

- Nie bardzo interesuę się filmami - odpowiedziałam z uśmiechem.

- Muzyka rządzi, co? - uśmiechnął się

- Tak, to całe moje życie.

- Ale masz jakiś cel związany z muzyką?

- To znaczy?

- No na przykład zostać znaną pianistką albo pisarką, być sławna?

- Tak szczerze mówiąc, to nigdy się nad tym nie zastanawiałam...

- Wziąłem dwie miski - odwróciłam się w stronę uśmiechniętego blondyna. - Bo wiem, że Leo lubi takie żarcie.

- Czyli musi być po równo. Jedna miska dla mnie, a druga dla was na spółkę - zaczął się droczyć.

- Włącz już ten film - zaśmiałam się.

Jaki był film? Biorąc pod uwagę, że to pierwszy horror jaki oglądałam - był straszny.
Ale na szczęście miałam chłopaków, którzy przerobili go w totalną komedie.

- O boże! - krzyknęłam zauważając powieszonego trupa i schowałam twarz w dłoniach.

- Masz rację! Ma okropne żylaki na nogach, nie patrz - powiedział z powagą Charlie, na co ja wybuchłam śmiechem.

- Naprawdę? Gdzie?! - Leo już przewijał film

- No tu! O tu! No patrz!

Ja mało nie spadłam z łóżka. Takich sytuacji było o wiele więcej.

- To jest okropne! - krzyknęłam chowając się pod ramię Charlsa

- Ale co? - przytulił mnie

- Ten zdechły pies...

- Przestań. Pies se leży, spać mu się zachciało, zmęczył się, biedny. A oni wszyscy taką aferę robią - znowu mówił to z całkowitą powagą.

- Ty też byś się zmęczyłam, gdybyś spała całą noc - dodał również poważnie Leo.

Ja już nie wytrzymałam i śmiałam się z całych sił. To co powiedział w ogóle nie miało sensu! Nie mogłam się ogarnąć, zaczęłam płakać ze śmiechu. Oczywiście chłopaki też się zaczęli śmiać, ale nie tak bardzo jak ja. Możliwe nawet, że to ja ich tak bawię. Nie dziwię im się.

Tym o to sposobem film minął nam bardzo szybko, po mimo tego, że tak się śmiałam, trochę się boję...jednak był naprawdę straszny.

- No to teraz ja zajmuję łazienkę - powiedział Charlie, gdy byliśmy już w jego sypialni.

- Co?! Ty chyba żartujesz, a jak coś mnie openta? - rzuciłam się w jego ramiona

- Spokojnie, nic ci się nie stanie - zaśmiał się, tuląc mnie.

- Ale nie chcę zostać sama! - krzyknęłam nie puszczając go

- Nie będziesz sama, jest jeszcze Leo - próbował się uwolnić.

- Ale ja tam nie dojdę!

- To tylko dziesięć kroków!

- Ale to za daleko!

- Leoo!!

- Cooo???!!

- Chodź tu!!!

- Przestańcie krzyczeć! - usłyszałam głos kobiety

- Co jest? - Leo wszedł do pokoju

- Posiedzisz z nią chwilę?

- A ile płatne za godzinę?

- Hey!! - oburzyłam się

- No dobra, dobra - zaczął się śmiać, ale po chwili zmienił taktykę. - Za minutę, bo kogoś takiego jak ty to trudno upilnowac!

- Osz ty! - krzyknęłam, puściłam Charlsa i złapałam za pierwszą lepszą poduszkę i rzuciłam się na bruneta.

Blondyn za to skorzystał z okazji i wymknął się do łazienki. Chyba użyli mowy oczu.
Ale to nie było ważne. Ważniejsza teraz była bitwa.

- To za przerwanie jednego z lepszych momentów - krzyknęłam waląc go po głowie. - To za głupie odzywki! To za to, że Charlie mi uciekł, a to za to, że się tak cholernie boję! - krzyknęłam, a pojedyncza łezka spłynęła wolno na mój policzek.

- Dobrze, już dobrze! - śmiał się. - Przepra...

Wyprostował się.
Ale urwał swoją wypowiedź, gdy spojrzał na mnie. Wyraz jego twarzy momentalnie się zmienił.

- Heyyy...Ty płaczesz? - podszedł do mnie i przytulił - Przecież to tylko zabawa, to ja oberwałem - uśmiechnął się.

- Ale... - głos mi się złamał. To właśnie ten moment, gdy w mojej głowie jest mnóstwo myśli, ale żadnej nie potrafię wypowiedzieć.

- Ale co...?

- Nie ważne - uśmiechnęłam się przez łzy.

- Jak to nie ważne. Przecież płacz...

- Naprawdę nie ważne - przerwałam mu, po czym uciekłam od niego i złapałam poduszkę. - Ważne jest to, że jeszcze z tobą nie skończyłam.

Leo był zmieszany, widziałam to. Może być to również kwestia tego, że teraz uśmiechałam się jak psychopata. Ale jak już mówiłam: to nie ważne.

- Nie skończyłaś? - złapał za inną poduszkę i uniusł chytrze prawy kącik ust - Ja nawet nie zacząłem.

Hejjj :))
Z rozdziału można wywnioskować, że bohaterkę coś gryzie. Ale raczej szybko nie wyjawi swojej tajemnicy, nie chce wyjść na łatwą.

A co z poprzednia wiadomościa?
Otóż nic chyba nie zrobię, bo nie wiem na czym polega 'maraton' a po za tym skomentowały tylko 3 osoby, więc po prostu chyba nie chcecie.

He Just WantedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz