*Jennifer*
Ja tu dalej stoję, na samym końcu kolejki, zostały ostatnie dziewczyny przede mną i wtedy ja, ale tego co się wydarzyło, to się nie spodziewałam...
Ja już ruszam się z miajsca, a Charlie i Leo odchodzą... Nie wiem czemu, przecież jeszcze ja!!
Podchodzę, chcę ich dogonić, ale drogę zagradza mi tęgi ochroniarz.
- Co panienka robi?
- Przepraszam, ale ja mam bilet! - prawie go nim walnęłam ze zdenerwowania
- Ale niestety, sesja już zamknięta, przepadło - po czym odszedł, bo chłopaków też już nie było.
- A-ale...Posmutniałam, pojedyncza łza zleciała z mojego policzka - była tak samotna jak ja...
- Jennifer... - usłyszałam szept, ale to normalne, może moje 'sumienie' chce mi znowu coś powiedzieć. Ale po chwili ktoś z tyłu złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą, ujrzałam zakaptórzoną postać, nim się w ogóle zorientowałam przeszliśmy przez jakieś drzwi, w pomieszczeniu było ciemno.
Po chwili osoba puściła moją rękę i usłyszałam charakterystyczny odgłos włączanego światła. Postać ściągnęła kaptur.- Możesz mi powiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi? - trochę się wkurzyłam, chyba to wyczuł
- Spokojnie, przepraszam cię za to, ale mamy pięć minut. Tylko w ten sposób mogłem na chwilę uwolnić się od Leo, na ogół wszystko robimy razem, to mój przyjaciel. Ale muszę z Tobą porozmawiać, to ważne.
- Ale mamy przecież tylko pięć minut...?
- Spostrzegawcza jesteś - zaczął się śmiać, on ma taki piękny uśmiech...- Dlatego chciałem się zapytać, co robisz po koncercie?
- A co z Leo?
- Coś wymyślę...
- A może po prostu powiedz mu prawdę? Przecież to twój najlepszy przyjaciel, myślę, że cie zrozumie.
- No nie wiem, jego jest wszędzie pełno... W tym dobrym znaczeniu - uśmiechnął się.
- No proszę, Charlie Lenehan zwierza mi się ze swoich przemyśleń, czym sobie na to zasłużyłam? - też się uśmiechnęłam
- Tego dowiesz się po koncercie.
- Ale ja wcale nie powiedziałam, że jestem wolna - a co mi tam, będę się z nim droczyć, rzeczywiście brakowało mi kontaktów towarzyskich...
- Jenni, ja wiem, że przyjdziesz - pocałował mnie w policzek. Chyba się zarumieniłam.
- To miała być taka zachęta? - zaczęłam się śmiać.
- Nie wykluczone - dołączył do mnie - A i jeszcze jedno... Tu masz tę kasę za bilet.
- Chyba cię pogięło.
- Nie, poważnie. Nie chcę od ciebie pieniędzy, za coś, czego nie było, nie robiłaś sobie z nami zdjęć...
- Za to właśnie rozmawiam z tobą w... w jakimś schowku na miotły! - znowu się śmialiśmy
- Dobra, albo bierzesz te pieniądze, albo więcej się nie zobaczymy.
- Panie i panowie! Charlie Lenehan próbuje przekonać mnie szantażem i udaje, że wcale mu nie zależy na spotkaniu! - zaczęłam się drzeć
- Idiotko! - śmiał się zamykając mi buzięNasze spojrzenia się spotkały, nasze twarze były tak blisko...
W ogóle co ja odwalam?! Skąd ta pewność siebie? I jeszcze mój śmiech, co się ze mną dzieje?! Może jednak ta część mnie jeszcze nie umarła, jeszcze walczy, a on jest chyba jedną z nielicznych osób, które pomagają tej cząstce żyć...
- Gdzie konkretnie? - spytałam
- Po koncercie przyjdź pod London Eye, to jest...
- Za zakrętem w prawo - uśmiechnęłam się dalej patrząc w jego błękitne oczy.
- Dokładnie - powiedział wsuwając pieniądze do mojej kieszeni.Nagle drzwi otworzyły się z hukiem, mało nie padłam na zawał, odruchowo schowałam się za pierwszy stos wiader.
- Charlie? - usłyszałam głos jakiejś kobiety - A ty nie powinieneś być na scenie? Z tego, co wiem, to twój przyjaciel już tam jest.
- Naprawdę? Już biegnę, dziękuję.
Po chwili znowu nastała cisza, światło zgasło. Ja wstałam, ale oczywiście musiałam się za chwilę potknac o mopa. Znowu wstałam i wybiegłam ze schowka jakby bardzo chciało mi się do kibla. Wróciłam się do wejścia i okrążyłam budynek, tym sposobem dobiegłam na plac ze sceną. Pewnie jest droga na skróty przez tę budowlę, ale jej nie znam, więc pewnie bym się tylko zgubiła.
Gdy przyszłam...to znaczy dobiegłam, Charliego jeszcze nie było, pewnie poszedł przez budynek, szkoda, że nie pomyślał w ten sposób co ja.
Leo zabawial publiczność, ale widać było, że jest zmieszany.
Nagle na scenę wybiegł zdyszany Charlie.- No i jest nasz Charlie, chyba nie zna się na zegarku - to było dobre, aż się zaśmiałam, mina blondyna była bezcenna.
- Sorki, zabłądziłem...
- Nie zna się na zegarku i do tego nie ma orientacji w terenie - on to chyba kocha robić.
- Faktycznie, faktycznie. Ale ja się orientuje, kiedy robią mi zdjęcie, więc nie wychodzę jak debil, Leo.
Widownia znowu wybuchła śmiechem. Oni uwielbiają się tak droczyć... Chciałabym kiedyś znaleźć taką przyjaźń, jaką oni mają, to naprawdę silna więź...***
Koncert zleciał bardzo szybko, trochę zdarłam sobie gardło, gdy śpiewałam, łudziłam się, że przekrzycze innych.
Wracałam już ulicą, było okropnie ciemno, nie lubię takich miejsc, chodź wtedy czuję, że żyję, jestem trochę dzieckiem nocy.
Ale po chwili już się tak nie cieszyłam. Usłyszałam czyjeś kroki.
- Charlie...? - spytałam, po chwili zauważyłam czyjś cień
- Naprawdę jesteś taka naiwna? - usłyszałam za sobą niski głos...
No i jak? Znowu reklamy? :)
Następny rozdział za 25 gwiazdek, miśki :*
(podaruję Wam ten dziewiąty rozdział)

CZYTASZ
He Just Wanted
FanfictionKontynuacja opowieści 'I Just Want' więc najpierw lepiej przeczytaj pierwszą część ;* I nie czytaj dalej opisu, bo SPOJLER! Już chyba gorzej być nie może, no bo okazuje się, że jedne z najlepszych dni życia wcale się nie wydarzyły. Czy dziewczyna...