Rozdział 28

974 100 25
                                    

*Charlie*

- I że niby ty nie umiesz śpiewać? - powiedziałem lekko podirytowany ale i miło zaskoczony
- No nie umiem...
- Nie załamuj mnie. Leo, weź coś zaśpiewaj - powiedziałem.
- Ehehem. Skayfuuuuuuuul, togeth...

Dało się słyszeć mieszanine odgłosów godowych morsa i zarzynanej świni. Miałem wrażenie, że wszystkie kwiatki na parapecie powiędną, jeszcze tylko jedno słowo...

- Już wystarczy! - krzyknąłem - Widzisz, to on nie umie śpiewać, a robi to codziennie.
- Pod prysznicem wychodzi mi lepiej - śmiał się młody.

- To może nie będziemy śpiewać? 'Rapnijmy' coś. Mogę Was jakiegoś polskiego rapu nauczyć - uśmiechnęła się.

- ...polskiego? - młody jak zwykle nie w temacie

- Tak, Jenni jest z Polski.

- Ale super - powiedział z zacieszem na mordzie.

*Jennifer*

Po wielu próbach udało mi się nauczyć ich kilku wyrazów i zwrotów w języku polskim, tak na początek. Ale najlepiej wychodziło im 'mam to w dupie' z angielskim akcentem.

- Dobra, to teraz może przejdziemy do... - urwałam, bo poczułam znajome wibracje. Spojrzałam na elektryczny zegarek stojący na parapecie. Dwudziesta trzecia godzina. Kto do mnie dzwoni o takiej porze?

Wyciągnęłam telefon z przedniej kieszeni szarych spodni i spojrzałam na ekran.

- Kto dzwoni? - spytał Charlie
- Magda - odpowiedziałam. - Przepraszam na chwilę - dodałam i wyszłam.

Skierowałam się w stronę dobrze mi już znanej łazienki. Toaleta, stojący zlew, nie duża wanna, a obok prysznic - klasyka.
Jednak mi najbardziej podobało się lustro zawieszone na drzwiach, zajmowało całą ich powierzchnię. Rama była srebrna co dodawało charakteru temu pomieszczeniu.

Zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam na zimnych, białych kafelkach na przeciwko lustra i czekałam na ponowne połączenie. Nie minęła minuta a znów poczułam wibracje.

- Halo?
- Jennifer? Posłuchaj, to bardzo ważne, zostaniesz z mamą...
- Co? Nie rozumiem...?
- Dzwoniłam do twojego ojca i... nie wiem, jak ci to powiedzieć. On... on cię nie chce. Wykrzyczał mi to do telefonu, dlatego nie przyjechał na święta i dlatego tak rzadko bywał w domu. Stanem twojej matki również się nie przejął, bo jej też już nie kocha. Ale posłuchaj, ona może wyzdrowieć, pójdzie na odwyk, do psychologa i będzie dobrze... - ale ja już w połowie wypowiedzi przestałam jej słuchać.

Nie chce? Co to znaczy 'nie chce'? Przecież jestem jego córką...

- Jennifer? Jesteś tam?? - usłyszałam głos w telefonie

Ale nie obchodził mnie, odbijał się ode mnie, nie docierał do mnie, nie chciałam go słyszeć.
Rozłączyłam się i wyłączyłam telefon. Schowałam go ponownie do kieszeni i zalałam się łzami. Nawet rodzice mnie nie chcą. Czułam się całkowicie nieprzytomna, jakby to był kolejny ze snów.

- Wstań, idź do Charliego, przytul się, przecież jesteś dla niego ważna...
- Nigdzie nie idę!! Napewno nie do niego. Nie chcę iść do kogokolwiek. Chcę zostać sama! - kocham te moje wewnętrzne walki...

Wyprostowałam się przed lustrem. Już miałam walnąć w nie pięścią, ale nie jest przecież moje, a kosztowało pewnie fortunę. Więc zamiast niepotrzebnego ataku agresji poprawiłam swój wygląd. Otarłam łzy rękawem czarnej bluzy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Mój wzrok zatrzymał się na oknie znajdującym się nad toaletą.

He Just WantedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz