Rozdział 3

1.1K 35 1
                                    

     Następnego dnia rano a dokładnie o 6:00 byłam już na lotnisku i czekałam na mój samolot, który według rozkładu miał być o 7:00.

***

     O 7:00 na lotnisku ogłosili przybycie naszego samolotu a jakieś 25 minut później siedziałam już na pokładzie maszyny, która leciała do Australii.

***

     Wystartowaliśmy.... Pierwszy raz leciałam tym srebrzystym ptakiem i do tego siedziałam przy szybie, widoki były nieziemskie. Patrzyłam tak na widok zza okienka i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. ~Ostatnie mi czasy, bardzo dużo śpię...hmm...dziwne~

***

  Obudziło mnie lekkie szturchanie w ramię. Okazało się, że jesteśmy na miejscu. Wysiadłam z samolotu i udałam się na lotnisko tam natomiast pierwsze co rzuciło mi
się w oczy to duża biała kartka z moim imieniem i nazwiskiem. Kartkę trzymał wysoki mężczyzna około  40-tki. Podeszłam do niego i przywitałam się.
- A więc to ty jesteś Milena?
- Tak proszę Pana.
- Ah jaki tam Pan jestem Trevor. Miło mi panienkę poznać. Zawiozę panienkę za chwilkę do rodziny.
- Yyyy... Miło mi cię poznać Trevorze. A jeśli mogę cię spytać to kim jesteś w naszej rodzinie? A i jeszcze jedno nie mów do mnie 'panienko' nie podoba mi się to określenie. Mów mi po prostu Milena.
- Dobrze panie.... Mielno. Jestem waszym szoferem.
- Nie no super spotkanie z rodzinką, jak będą beznadziejni to wracam do Polski.
- Niech się Milena nie martwi, na pewno cię polubią to miła rodzina.
- Fajnie, dobrze możemy już jechać bo jakoś nie chce mi się tu stać na tym lotnisku.
- Tak, tak oczywiście już jedziemy tylko czekaliśmy na twoje walizki, które już są.
- No to chodźmy - chciałam chwycić moje walizki przerwał mi głos Trevora.
-A co ty Mileno robisz?
- No jak to co? Hello, ja chcę wziąć swoje walizki.
- Nie weźmiesz ich bo ja je biorę, teraz będziesz musiała się przyzwyczaić do tego, że z takich rzeczy będą cię wyręczać, ale w domu będzie prawie normalnie. W domu ci wszystko wytłumaczą.
- Ehhh...No dobrze, ale chyba nigdy do tego nie przywyknę.
-Hahahha... Tylko na początku będziesz tak mówić później będzie inaczej.
- Tak, być może. Dobrze chodźmy już.
- Dobrze.-Trevor wstawił moje walizki do bagażnika gdy doszliśmy do samochodu. Chciałam otworzyć drzwi, ale przede mną stanął mężczyzna i otworzył drzwi ja tylko westchnęłam i wsiadłam do środka.
Chwilę później byliśmy już w drodze do mojego nowego domu. Jechaliśmy w ciszy bo nie miałam odwagi o nic zapytać, a gdy już chciałam zapytać jaka jest moja nowa rodzina odezwał się Trevor:
- Już jesteśmy. - Spojrzałam w okno i serce mi stanęło założę się, że moja buzia przypomina teraz duże 'O' bo słyszałam tylko śmiech Trevora. ~ Kurde belek przecież to nie dom ani willa to jest jakiś cholerny zamek ~ Trevor śmiał się w najlepsze wreszcie wyszedł z samochodu otworzył mi drzwi i momentalnie zrobił się poważny ~ Ale dlaczego? Zobaczył ducha czy co? ~ Spojrzałam w tą samą stronę co on i co zobaczyłam? Czterech chłopaków... Dwóch blondynów, bruneta i szatyna. ~ Matko boska ten jeden blondyn to chodzący Bóg. Nie stój! Nowy rozdział w życiu ale bez chłopaków. ~ Trevor spojrzał na chłopaków
- Witam panicza w domu.
- Witaj Trevorze.- Odezwał się blondyn z brązowymi oczami, spojrzał na mnie i zwrócił się
- Cześć. Ty jesteś Milena? -Przytaknęłam- Miło mi cię poznać. Jestem Jack twój brat. Miło cię wreszcie poznać. To jest Ethan - wskazał na bruneta - To jest Nick - wskazał szatyna - A ten blondyn to Aron. Czyli moi przyjaciele.
- Miło mi was poznać. Jestem Milena ,dla przyjaciół i znajomych Mili.- Jack od razu podszedł do mnie i przytulił i szepnął:
- Poczekaj na mnie odprowadzę moich kumpli - tylko przytaknęłam, za chwilę Jack puścił mnie a do mnie podeszli yyy... Ethan i Nick i zrobili to samo co Jack, a ja tylko odwzajemniłam gest i uśmiechnęłam się. Gdy chłopaki mnie puścili blondyn mnie wyminął i poszedł przed siebie spojrzałam na chłopaków pytającym wzrokiem a oni tylko wzruszyli ramionami i chórem odezwali się
- On tak ma.
~ I tylko dlatego mnie tak cholernie intryguje~ Chłopaki rozeszli się w swoje strony, a Jack podszedł do mnie i objął ramieniem. Gdy weszliśmy do środka mój 'brat ' ~ Jezus Maria jak to fajnie brzmi ~ krzyknął, że chyba całe Sydney go usłyszało...
-Jesteśmy. - i chwilę później powiedział do mnie - Chodź poznasz resztę rodziny.- Ruszyliśmy chyba w stronę salonu gdzie byli wszyscy gdy mnie zobaczyli wstali i przyszli mnie przytulić . Jack zaczął się śmiać i krzyknął
- Zostawcie, bo ją udusicie.- cała rodzinka jak na jego zawołanie odsunęła się ode mnie i odezwał się mężczyzna mniej więcej wiekowo do 'mojego taty' Thomasa i rzekł
- Witaj w domu Mileno, jestem Robert twój ojciec, to - pokazał na niską brunetkę - jest Anna twoja matka , to natomiast... - Nie zdążył dokończyć bo przerwała mu wysoka brunetka:
- Ja jestem Loren i jestem twoją siostra - powiedziała to z takim entuzjazmem,~ ale jeśli myśli, że będę z nią chodzić po sklepach to się grubo myli ~ następnie odezwał się niski szatyn
- A ja jestem Nathan, będę twoim bratem... - Chciał coś jeszcze powiedzieć ale Jack mu przerwał
- Dobra, dobra poznałaś wszystkich to teraz chodź ze mną pokażę ci twój pokój i w ogóle. - Zaśmiałam się i poszłam za blondynem. Prowadził mnie schodami na górę, a gdy się zatrzymaliśmy byliśmy na ostatnim piętrze gdzie były tylko dwie pary drzwi. Nagle z rozmyślań wyrwał mnie jego głos.
- Twoje drzwi to są te po prawej a po lewej, to moje - miałam się odezwać ale ciągnął dalej - twoje rzeczy zostały tu już wniesione przez Trevora. Mam nadzieję, że pokój ci się spodoba bo pomagałem go urządzać już pod koniec dodałem coś od siebie mam nadzieję że się spodoba jak coś to jestem w pokoju naprzeciwko - puścił mi oczko i poszedł do siebie. Otwierałam powoli drzwi a gdy już zobaczyłam wnętrze po prostu skakałam z radości. Pokój był utrzymany w czerni, bieli i czerwieni. Łóżko było po prawej stronie pokoju z czarną ścianą z białymi napisami. W lewym rogu pokoju wisiał ~ nie wierzę, po prostu nie wierzę! ~ worek treningowy wraz z rękawicami, a obok worka leżą hantle ~ Jezu kocham cię Jack! ~ ściana tu jest koloru czerwonego naprzeciwko łóżka jest plazma, naprzeciwko wejścia jest duże okno z  poduszkami  ,obok łóżka na czarnej ścianie są dwie pary drzwi jedne są do czarno - czerwonej łazienki a drugie do białej garderoby. Po środku pokoju leży czerwony puchaty dywan, poduszki i pościel też są czerwone. Meble są białe a podłoga z ciemnych paneli.... Ten pokój jest świetny! Chyba zaraz pójdę do Jack'a podziękować.

*Aron pov's *
Przyszedłem do Jack'a godzinę później jak poznałem jego siostrę. Ładna ta jego siostra yyyyy... Jak jej tam? Melanie? Nie to było Milena tak Milena, byłem dla niej oschły tak jak dla  każdego,dla przyjaciół i rodzeństwa tylko jestem miły. Rozmawialiśmy z Jack'iem o różnych sprawach typu wyścigi, gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Pomyśleliśmy, że to Loren dlatego zignorowaliśmy pukanie.... Nie wiedzieliśmy, że to był błąd.

( W mediach Aron)

Zacząć Nowe ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz