- No bo widzisz... Za twoich czasów było więcej ściągających się na motocyklach i autami, a teraz wszyscy którzy stoją na starcie.... to są jedyni ścigający się.
- Trzy osoby na krzyż?! Człowieku obok mnie stoi Audi, a dalej Maseratti... A obok nich? Po jednym motocyklu! I ty to nazywasz wyścigami?! Przecież to jest nic, po prostu nic...
- Słuchaj nie drzyj japy i się tak nie wkurwiaj bo zaraz będziemy startować... A z tymi wyścigami to jak znajdziesz więcej chętnych osób to wal... Chętnie się pościgamy jak za dawnych lat. Ps. Uważaj bo na końcu przy bramie, pamiętasz? - Przytaknąłem - To dobrze. Brama jest zamknięta, nikt o tym nie wie. Musisz wjechać w zakręt z odpowiednią prędkością wjechać po rampie.... Musisz na nią wjechać z prędkością minimum 117 km/h... Zrozumiałeś?
- Tak....Joker powraca moje drogie panie... - Podniosłem na chwilę maskę, rozejrzałem się dookoła i spojrzałem w stronę grupy ludzi... To było wręcz nie możliwe, bo ona nie żyła... Widziałem tam swoją byłą dziewczynę...Zginęła w wypadku motocyklowym gdy ukradła motor swojemu bratu by się ścigać. Założyłem maskę nie mogąc znieść tego widoku. Moje emocje buzowały, a ja już stałem na starcie i w tym momencie na środek wyszła dziewczyna, nie aż tak bardzo skąpo ubrana i strzeliła pistoletem w górę co oznaczało początek wyścigów. Ruszyłem od razu prawie, że samochód stanął dęba na dwóch tylnych kołach. Nie wahając się nic a nic gdyż doskonale znałem tę trasę, jechałem najszybciej jak tylko mogłem, przyjąłem tylko dwie zasady:
1. Na zakrętach zwalniać wjeżdżając, przyspieszać wyjeżdżając no i oczywiście drifting.
2. Wygrać ten wyścig.
Jechałem łeb w łeb z Maseratti. Nie wiem kto nim jedzie ale jest dobry, ale nie lepszy ode mnie... Przed nami był pierwszy zakręt... Zwolniłem, czas i wszytko inne się nie liczy, gość z Maseratti zrobił za wielki łuk, a ja przyspieszając gdy wyjeżdżałem z zakrętu zostawiłem go daleko w tyle. Przede mną były jeszcze dwa zakręty, most i rampa.
Wchodziłem w zakręty niczym burza i zapominając jak stary jest most wjechałem na niego z prędkością 155 km/h. Wszytko zaczęło skrzypieć, a ja zrozumiałem, że Damon nie powiedział mi wszystkiego. Zjechałem z mostu i zaraz za mną wyskoczyły inne samochody z leśnej drogi... No tak objazd... Przyspieszyłem jeszcze i zbliżałem się do rampy...ostatni zakręt zwalniam do 185 km/h, z zakrętu wyskakuje z prędkością 205 km/h... Wyjeżdżam na rampę...i o Jezusie... To się nazywa coś... Lecę kilka sekund może minutę i brutalnie ląduje ~Ehh coś czuję że podwozie będzie do naprawy~ Jadę coraz szybciej i gdy widzę już metę to jeszcze bardziej przyspieszam. Gdy przekraczam metę z 237km/h na liczniku, gwałtownie się zatrzymuje a Diabeł już jest daleko z przodu. Czuję już smak wygranej. Nagle z głośników rozlega się głos głównego organizatora: "Witamy dawnego mistrza... Joker...nie spodziewałem się ciebie tutaj...ale no cóż wydało się gdy pojechałeś starą trasą, za co masz dodatkowe punkty". Wysiadłem z mojej bryki i usiadłem na masce. Spojrzałem znowu w stronę gdzie znajdowała się grupka ludzi. Wstałem podszedłem tam i złapałem Tą dziewczynę za łokieć ciągnąc ją w bardziej ustronne miejsce... Nie opierała się... Gdy się zatrzymaliśmy od razu się odezwała:
- Jack to wcale nie tak jak myślisz.. Ja musiałam.
- Wiedziałem, po prostu wiedziałem że to ty! Ale czemu mnie zostawiłaś? Czemu upozorowałaś swoją śmierć?
- Jack miałam problemy z mafią, to był jedyny sposób, żebyś ty był bezpieczny i ja. Przepraszam, zagrozili mi, że zabiją wszystkich na których mi zależy. Już nie nazywam się Jane, teraz jestem Olivia. Olivia Jones.
- A więc Olivio... Żegnaj.
- JACK!! Zaczekaj proszę.Pogadajmy jak za dawnych lat. Tęsknię za tobą.
- A ja nie. Nie mam zamiaru znowu cierpieć.- Zacząłem odchodzić w stronę mojego wózka.
- Jack! Jack! Jack do cholery stój! - Nie zwracając uwagi na jej słowa szedłem wciąż w stronę swojego samochodu, gdy z głośników wydobył się głos organizatora: "Gratulujemy wygranej Jokerowi jak i Diabłowi, po wygraną proszę się zgłosić do Dżokeja" ~O cholera, tego Dżokeja? Co on tu robi? ~ Damon spojrzał na mnie porozumiewawczo i zszedł z motocyklu. Skierowaliśmy się w stronę budki, i tam stał On - Dżokej.
- Witam sławnego Jokera i Diabła, duet wszech czasów.
- Siema. Dawaj kasę i spadamy.
- Spokojnie. Może byśmy porozmawiali? Mam dla was propozycję.
- Słuchamy w takim razie.
- Proszę o to pieniądze, a teraz zapraszam do mojego hangaru.
- Pobiegłem do samochodu razem z Damonem. Wrzucił kasę na tylne siedzenie, wsiadł na Moto i pojechaliśmy za złotym Jaguarem. Zatrzymaliśmy się dopiero kilometr dalej... Ten hangar był cały oświetlony jak dyskoteka. Wysiedliśmy z samochodów, a Damon zszedł ze swojej Yamahy. Weszliśmy do hangaru za Dżokejem. Poprowadził nas do swojego biura, a wtedy usiadł za biurkiem i my się rozgościliśmy się siadając na kanapie.
- A więc? - On również miał maskę ale nie wiem kto to był. Z jednej strony wydaję się tajemniczy i niebezpieczny, a z drugiej spokojny, opanowany i kulturalny. Wiem tylko że jest blondynem tak jak ja, wydaję się znajomy ale tak bardzo obcy... Kim on do cholery jest?
- Znasz mnie Jokerze. Witaj w domu Jack.
- Skąd do ch*ja znasz moje imię!?
- Mnie nie rozpoznajesz? - I w tym momencie zdjął maskę... Moja twarz przypominała w tej chwili jakbym dostał w nią patelnią. To był taki cios. Kto by pomyślał, że akurat on jest Dżokejem. Osoba którą znam doskonale, która kilka dni temu była taka inna... Dżokejem był..........
******************************
Hej hej!
Przepraszam, że znowu przerwałam w takim momencie, no ale to takie fajne :PJak myślicie kto będzie Dżokejem?
Jaką ma propozycję dla naszego duetu?Czekam na propozycję :*
Do następnego :*
†Melody†
CZYTASZ
Zacząć Nowe Życie
Teen FictionOna - 15-letnia dziewczyna po przejściach, ma rodziców i jest jedynaczką po tym co się stało już nie jest tą samą osobą co dawniej, ale jeszcze dużo przed nią. On - 17-letni chłopak typowy samotnik, tajemniczy, i do tego bad boy, ale to tylko jego...