Rozdział 2

582 41 4
                                    

- Ruth... - słyszała jak zza ściany. - Ruth!

- Obecna! - krzyknęła, wyrwana ze snu.

Klasa parsknęła śmiechem. Wciąż zbyt cichym...

Przetarła oczy i spojrzała na nauczycielkę - na oko trzydziestoletnią panią Hudson, jedyną w tej szkole, która naprawdę starała się traktować ją fair. No cóż, starała. A Ruth robiła wszystko, żeby miała powody ku manifestowaniu tego.

- Przepraszam, przysnęłam - powiedziała, udając senność. - Chyba nic ważnego mnie nie ominęło.

Nauczycielka biologii uniosła oczy w górę, wzięła głęboki oddech, po czym spojrzała na nią ze zrezygnowaniem.

"No dalej" pomyślała Ruth. "Przecież jestem bezczelna".

- Jeśli nie jesteś zainteresowana lekcją, możesz ją opuścić - powiedziała chłodno. Ruth uśmiechnęła się w duchu. To właśnie w niej polubiła.

- Dziękuję, chyba zostanę. Winda ostatnio trochę się zacinała i wolałabym nie utknąć w niej sama w środku lekcji. A na schody jestem chyba zbyt leniwa - dodała, licząc, nawet jeśli nie na salwę śmiechu, to przynajmniej na ciche chichoty. Ale koledzy chyba nie byli jeszcze gotowi na ten poziom dystansu do siebie.

- W takim razie doskonale się składa, że gabinet dyrektora też jest na pierwszym piętrze - nauczycielka uśmiechnęła się ironicznie. - Proponuję więc małe ćwiczenie na wspomniane lenistwo: albo przełamiesz się i wyruszysz w ciężką podróż do dyrektora Lloyda, albo przygotujesz prezentację na kolejny temat w podręczniku. I to na jutro. Polecałabym jednak drugą opcję.

- Dobrze, pani profesor, chyba wolę prezentację - powiedziała, odrobinę się korząc. Co za dużo, to nie zdrowo, wcale nie chciała zostać znienawidzoną.

Dryyyyń!!! - dalszą wymianę zdań przerwał nagły dzwonek. "Więc to nie była obecność" - pomyślała. "Jak długo spałam?"

- Ruth, mogłabyś zostać na chwilę? - poprosiła pani Hudson, przerywając jej w pakowaniu rzeczy. Poczekała, aż ostatnia osoba wyjdzie z klasy i podeszła do ławki dziewczyny.

- Przejrzałam cię, Ruth - powiedziała, krzyżując ręce. - Od samego początku wiedziałam, czego oczekujesz. Naprawdę myślisz, że w ten sposób to osiągniesz? 

Zawiesiła plecak na oparciu wózka, po czym skierowała wzrok na nauczycielkę.

- Zna pani jakiś inny? - spytała.

Na chwilę zaległa cisza.

- Nie wiem - powiedziała wreszcie. - Ludzie nieswojo czują się w towarzystwie osób odmiennych... i mam tu na myśli różne znaczenia odmienności. Rozumiem, że próbujesz się dopa...

- Nie o to chodzi - przerwała Ruth. - Wydaje im się, że powinni współczuć, że powinnam mieć jakieś inne prawa. Nie chcę ich. Przepraszam, ale jak każdy inny uczeń, wolę nie spóźnić się na angielski z panią Lee. Kiedyś Thomas się spóźnił. Cały świat wolałby wymazać tamten dzień z pamięci.

- Spiesz się - odpowiedziała tylko, po czym odeszła z powrotem do swojego biurka i zajęła się zbieraniem swoich rzeczy. - Ruth - spojrzała na nią jeszcze raz, kiedy dziewczyna była już w drzwiach. - Stać cię na więcej.

***

- Ciężki dzień? - spytał Grover, zastając ją podnoszącą hantle na ławce.

- Jakbyś... nie wiedział - odpowiedziała, dysząc ze zmęczenia. Odkąd się poznali, po powrocie do domu widywał ją tylko przy dwóch czynnościach: czytającą, kiedy dzień był w miarę udany lub trenującą, gdy potrzebowała się wyżyć na bogom ducha winnym sprzętom sportowym.

Ogień | PJ/OH (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz