- Ruth... - słyszała jak zza ściany. - Ruth!
- Obecna! - krzyknęła, wyrwana ze snu.
Klasa parsknęła śmiechem. Wciąż zbyt cichym...
Przetarła oczy i spojrzała na nauczycielkę - na oko trzydziestoletnią panią Hudson, jedyną w tej szkole, która naprawdę starała się traktować ją fair. No cóż, starała. A Ruth robiła wszystko, żeby miała powody ku manifestowaniu tego.
- Przepraszam, przysnęłam - powiedziała, udając senność. - Chyba nic ważnego mnie nie ominęło.
Nauczycielka biologii uniosła oczy w górę, wzięła głęboki oddech, po czym spojrzała na nią ze zrezygnowaniem.
"No dalej" pomyślała Ruth. "Przecież jestem bezczelna".
- Jeśli nie jesteś zainteresowana lekcją, możesz ją opuścić - powiedziała chłodno. Ruth uśmiechnęła się w duchu. To właśnie w niej polubiła.
- Dziękuję, chyba zostanę. Winda ostatnio trochę się zacinała i wolałabym nie utknąć w niej sama w środku lekcji. A na schody jestem chyba zbyt leniwa - dodała, licząc, nawet jeśli nie na salwę śmiechu, to przynajmniej na ciche chichoty. Ale koledzy chyba nie byli jeszcze gotowi na ten poziom dystansu do siebie.
- W takim razie doskonale się składa, że gabinet dyrektora też jest na pierwszym piętrze - nauczycielka uśmiechnęła się ironicznie. - Proponuję więc małe ćwiczenie na wspomniane lenistwo: albo przełamiesz się i wyruszysz w ciężką podróż do dyrektora Lloyda, albo przygotujesz prezentację na kolejny temat w podręczniku. I to na jutro. Polecałabym jednak drugą opcję.
- Dobrze, pani profesor, chyba wolę prezentację - powiedziała, odrobinę się korząc. Co za dużo, to nie zdrowo, wcale nie chciała zostać znienawidzoną.
Dryyyyń!!! - dalszą wymianę zdań przerwał nagły dzwonek. "Więc to nie była obecność" - pomyślała. "Jak długo spałam?"
- Ruth, mogłabyś zostać na chwilę? - poprosiła pani Hudson, przerywając jej w pakowaniu rzeczy. Poczekała, aż ostatnia osoba wyjdzie z klasy i podeszła do ławki dziewczyny.
- Przejrzałam cię, Ruth - powiedziała, krzyżując ręce. - Od samego początku wiedziałam, czego oczekujesz. Naprawdę myślisz, że w ten sposób to osiągniesz?
Zawiesiła plecak na oparciu wózka, po czym skierowała wzrok na nauczycielkę.
- Zna pani jakiś inny? - spytała.
Na chwilę zaległa cisza.
- Nie wiem - powiedziała wreszcie. - Ludzie nieswojo czują się w towarzystwie osób odmiennych... i mam tu na myśli różne znaczenia odmienności. Rozumiem, że próbujesz się dopa...
- Nie o to chodzi - przerwała Ruth. - Wydaje im się, że powinni współczuć, że powinnam mieć jakieś inne prawa. Nie chcę ich. Przepraszam, ale jak każdy inny uczeń, wolę nie spóźnić się na angielski z panią Lee. Kiedyś Thomas się spóźnił. Cały świat wolałby wymazać tamten dzień z pamięci.
- Spiesz się - odpowiedziała tylko, po czym odeszła z powrotem do swojego biurka i zajęła się zbieraniem swoich rzeczy. - Ruth - spojrzała na nią jeszcze raz, kiedy dziewczyna była już w drzwiach. - Stać cię na więcej.
***
- Ciężki dzień? - spytał Grover, zastając ją podnoszącą hantle na ławce.
- Jakbyś... nie wiedział - odpowiedziała, dysząc ze zmęczenia. Odkąd się poznali, po powrocie do domu widywał ją tylko przy dwóch czynnościach: czytającą, kiedy dzień był w miarę udany lub trenującą, gdy potrzebowała się wyżyć na bogom ducha winnym sprzętom sportowym.
CZYTASZ
Ogień | PJ/OH (zakończone)
FanficUczestnik konkursu "skrzydlate słowa" Niektóre boginie z różnych przyczyn przyrzekły dziewictwo. Nie warto ich dociekać, najważniejsze jest to, że nawet jeśli mają swoje domki w obozie, nikt nigdy w nich nie zamieszka. A jednak, kiedy Ruth, niepełno...