Rozdział 8

372 35 6
                                    

Tego wieczoru wszystkie oczy skierowane były na Ruth.

- Nad głową pojawi ci się takie dziwne, świetliste coś. Masz czekać tam na środku. Tam, obok tych kilku.

"Dziwne, świetliste coś" - powtórzyła ze śmiechem. - Dzięki, Tyson. Poradzę sobie - naprawdę polubiła cyklopa. Cieszyła się, że odprowadził ją aż tu i że, choć Percy gdzieś zniknął, od obiadu nie była skazana na samotne błądzenie po obozie.

- Zanim zaczniemy ognisko... - donośnym głosem zaczął Chejron, kiedy Ruth i jeszcze kilka osób, najwyraźniej innych nowicjuszy znalazło się blisko niego. - ...będziemy oczekiwać przydziału nowych obozowiczów. Bogowie, prosimy o uznanie swoich dzieci.

Zaległa cisza, ludzie oczekiwali na werdykt. Miała wrażenie, że to ona, nie reszta dzieci jest głównym obiektem zainteresowania. Nie dziwiła im się, musiała naprawdę się wyróżniać. Nie dość, że na wózku, to jeszcze starsza niż większość obozowiczów. "16 lat? Kiedyś opowiem ci, co zrobiłem w wieku szesnastu lat, byłem już w tym wszystkim mocno obcykany" - powiedział Percy, gdy rozmawiali dziś rano. Dochodził jeszcze jej raczej niecodzienny wygląd: szare włosy zdecydowanie przyciągały uwagę.

- Jest... - usłyszała szepty. Rozejrzała się wokół siebie. Nad głowami nowicjuszy pojawiły się falujące poświaty. Skierowała wzrok ku górze, to samo zobaczyła nad swoją głową. Pomarańczowy, mglisty cień powoli formował kształt... pochodni.

- Ale to przecież... - wyszeptała w szoku. Po trybunie przebiegł szmer. - To znak...

- Hestia - zduszonym głosem powiedział Chejron. Gwar stał się głośniejszy, a oni z otwartymi w zdziwieniu ustami wpatrywali się sobie w oczy. - Hestia! - tym razem krzyknął, głośniej, przekrzykując tłum i obwieszczając obozowiczom nowinę. Zdał sobie sprawę, że przerwa zrobiła się zbyt długa. Na chwilę otrząsnął się z szoku. - Hefajstos! - kontynuował, spoglądając na kształty utworzone nad głowami reszty. - Hypnos! Demeter! Ares! Gratuluję wam, od teraz jesteście nowymi członkami Obozu Herosów. Możemy zacząć nasze ognisko.

- Clarisse, zastąp mnie - powiedział trochę ciszej do równie zszokowanej dziewczyny stojącej nieopodal. Kiwnęła głową i krzyknęła coś do tłumu. Ruth nie zwracała już uwagi na to, co mówiła. Myślała o znaku. Czyżby podania się myliły? Przecież Hestia jest dziewicą jak Artemida. Może to pomyłka? Raczej nie, skoro nawet ten cały Chejron się przejął. O wilku... o koniu mowa. Właśnie podszedł do niej z wyrazem twarzy, który był zapewne podobny do jej własnego.

- Chodź za mną - powiedział tylko i odwrócił się. Bez słowa ruszyła za nim.

***

- Percy! - krzyknęła, dojrzawszy go w drodze do dużego, drewnianego domu z werandą.

- Co się stało? - spytał zdziwiony. - Ty nie na ognisku? Wiesz, czyim jesteś dzieckiem?

- Chodź - powiedział krótko Chejron.

- Panie... Chejronie - zaczęła Ruth, kiedy do Wielkiego Domu zostało już kilkanaście metrów.

- Po prostu Chejron - poprawił ją centaur.

- Tak, Chejron. Idziemy do Wielkiego Domu, tak? Bez obrazy, ale... jak się tam zmieścisz? - Percy parsknął śmiechem. Chejron nie odpowiedział. Pochylił głowę, wchodząc na niską werandę i podszedł do wózka inwalidzkiego, który dopiero teraz zauważyła. Po chwili dziwnego, fizycznie (prawdopodobnie fizycznie, choć o fizyce wiele nie wiedziała) niemożliwego wpychania końskiej "części ciała" do wózka, zobaczyła zwykłego mężczyznę, który zapraszając ich gestem, wjechał do domu.

- Hej, może ja też jestem centaurem? - zażartowała. Percy zaśmiał się krótko. Razem weszli do środka.

- Leo?! - zawołał Percy ze zdziwieniem, kiedy zobaczył przyjaciela porządkującego papiery. - Co robisz poza swoją twierdzą? Coś się stało?

Ogień | PJ/OH (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz