Rozdział 7

434 40 7
                                    

- Dobra, podsumujmy - powiedziała Ruth, przyglądając się jednocześnie nowemu, skonstruowanemu podobno przez Emo Latynosa wózkowi. - Wszystkie religie świata to totalne dno, tak naprawdę prawdziwa była i jest jedna z pierwszych. Bogowie greccy istnieją, wszystkie mity to prawdziwe historie, istnieją wszystkie mityczne stworzenia, a ty, ja i te wszystkie dzieciaki to dzieci człowieka i jakiegoś boga.

- Prawie - właśnie po zwiedzeniu całego obozu siedzieli z Percym w stołówce i rozmawiali o świecie mitów. - Źle myślisz o pojęciu boga, to istoty... potężne, ale wciąż istoty. Cała ta szajka nie wyklucza istnienia czegoś wyżej. Poza tym, od jakiegoś roku wiemy o istnieniu Obozu Jupitera, obozu bogów rzymskich.

- Przecież Rzymianie przejęli greckich bogów - zdziwiła się Ruth. - Taki Dionizos i Bachus to technicznie to samo.

- Nie wchodź w to - przerwał jej Percy. - Miałem z tym sporo do czynienia, kiedyś ci opowiem, ale naprawdę, na tę chwilę nie chcesz wiedzieć.

- Dlaczego nigdy tego nie zauważyłam? - spytała. - W sensie, przez całe życie nie natknęłam się na żadnego potwora.

- Jest coś takiego, jak Mgła - tłumaczył. - Ludzie nie widzą dzięki niej rzeczy, których nie pojmują. Śmiertelnicy w większości w ogóle nie widzą... nic. Uwierz mi, nieraz miałaś z nimi do czynienia, półbóg śmierdzi dla nich na kilometry.

Nagle coś przyszło jej do głowy.

- Mój wypadek... - wyszeptała.

- Niewykluczone - odpowiedział na niezadane pytanie. 

Przez chwilę milczała, oswajając się z tą myślą.

- Czyli, moją matką jest bogini, tak?

- Jeden z twoich rodziców na pewno jest bogiem. Pewnie masz ADHD, może dysleksję, to pierwsze z resztą tłumaczy twoją walkę sprzed tygodnia. Te cechy charakteryzują herosów. Ich umysł działa bardzo szybko i jest nastawiony raczej na grekę.

- No tak, ADHD mam - zastanawiała się nad słowami Percy'ego. - Czekaj, mówiłeś tydzień? Podobno miałam połamane żebra, wylewy i Bóg wie... bogowie wiedzą, co jeszcze.

- Szybko się uczysz - skomentował użytą frazę. - Ambrozja, nektar... coś ci to mówi? Bardzo przyspiesza regenerację.

- Mózg rozjebany - stwierdziła.

- Przyjmujesz to naprawdę dobrze. Każdy z nas musiał przez to przejść.

- Kto jest moim rodzicem? Powinnam to wiedzieć?

- Dawno temu załatwiłem pewną ugodę - uśmiechnął się do wspomnień. - Nie ma możliwości, żebyś się nie dowiedziała. Zwykle bogowie uznają dzieci przy wieczornym ognisku. Nawet teraz, kiedy nie ma z nimi kontaktu.

- A nie ma? - uniosła brew.

- To skomplikowane - zbagatelizował.

- Mówiłeś mi o broni - zmieniła temat. - Zmienianie się w proch i tak dalej. Kiedy zaatakowały nas te stwory, wcale tak to nie działało. Poza tym czytałam kiedyś naprawdę sporo o mitologii i nie mam zielonego pojęcia, co to było.

- Cholera, za dużo myślisz - powiedział sam do siebie. - Jakiś czas temu okazało się, że to nie takie proste, jak myśleliśmy. I tak cały obóz już wie, dowiedziałabyś się.

- Aha, czyli dotąd prawiłeś banały? - złapała się za głowę. "Za dużo".

Percy westchnął.

- Cztery miesiące temu studiowałem z dziewczyną w tym drugim obozie - zaczął opowieść. 

***

Ogień | PJ/OH (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz