Agnes
Patrzyła z rozbawieniem, jak Donnie idąc, co chwila nerwowo poprawia trzymane w rękach paczki z prezentami.
– W końcu to upuścisz – mruknęła, powstrzymując się od śmiechu. – Pozostaje pytanie, czy tak się stresujesz perspektywą poznania nowych ludzi, czy jednak tylko rozmową z kimś, kogo już znasz.
Donnie spojrzał na nią z irytacją.
– Nie mam bladego pojęcia, o czym mówisz – skłamał gładko.
Jaaasne – pomyślała Agnes i spojrzała na brata, uśmiechając się lekko.
– Wiesz, przyjaciółki nie mają przed sobą tajemnic – rzuciła niby od niechcenia. – Opowiadamy sobie o różnych głupotach, rozmawiamy o chłopcach i takie tam...
– Wciąż nie wiem, o co ci chodzi. Agnes, jak chcesz coś powiedzieć, to mów wprost.
Spojrzała na niego niepewnie. Powiedzieć mu, czy być solidarną z Annie? Jej poczucie "siostrzanego obowiązku" jednak wygrało.
– Anne mówi, że ostatnio powiedziałeś jej coś mega słodkiego, a potem tak po prostu uciekłeś – wyszeptała podekscytowanym głosem. – Coś ty jej powiedział i dlaczego uciekłeś, głupku?
Zerknął na nią ze znużeniem.
– Skoro "przyjaciółki nie mają przed sobą tajemnic", to czemu Anne sama ci nie powiedziała, co ja jej powiedziałem, hm? I w życiu nie nazwałbym tego słodkim, to był zwykły efekt mojej głupoty.
– Powiedziała, po prostu chciałam to usłyszeć od ciebie. I wiesz, Donnie, powiem ci życiową mądrość. Uczucia i emocje to nie głupota, to część bycia człowiekiem.
– Tekst życiowy jak z jakiejś młodzieżówki.
– Masz jakiś problem do tekstów z młodzieżówek? – Donnie westchnął i wyglądał, jakby powstrzymywał się od przewrócenia oczami. Agnes też była już lekko zirytowana. – To naprawdę nic złego, jeśli się zakochałeś, ale ja ci mówię o wszystkim. Myślałam, że to działa w dwie strony.
– Teraz to już bezczelnie grasz mi na sumieniu. Zresztą o tej ostatniej dwójce z angielskiego mi nie powiedziałaś.
– E–dziennik to zło* – mruknęła Agnes ze złością. – Ale o innych sprawach ci mówię. Żalę ci się, chwalę sukcesami... Czemu ty nie chcesz zwierzać się mi?
– Bo nie mam z czego. – Teraz już otwarcie całą swoją postawą dawał do zrozumienia, że ma jej zwyczajnie dość. Mimo wszystko po chwili jeszcze odezwał się cicho. – Zostaliśmy chwilę dłużej po zebraniu, żeby dogadać się w sprawie tej wigilii, pośmialiśmy się trochę i tyle. A tamto... Wyrwało mi się.
– Donnie... Ale no...
– Daleko jeszcze? – przerwał jej.
Nie patrzył na nią, po prostu szedł i wlepiał wzrok przed siebie, czasem rozglądał się na boki i wciąż poprawiał ułożenie paczek z prezentami.
– Nie – westchnęła zrezygnowana. – Drugi dom za rogiem.
Skinął głową i po chwili stali już przed drzwiami domu Annie.
– Chcesz być taki fajny i nacisnąć dzwonek?
– O czym ty w ogóle do mnie mówisz, dziewczyno?
Zaśmiała się cicho i nacisnęła guzik. Zanim drzwi się otworzyły, zerknęła jeszcze na Donnie'ego. Otworzyła szerzej oczy
Czy on się właśnie... uśmiechał?

CZYTASZ
Szklane Deszcze
Dla nastolatkówChciałam pisać poważny romans, po prologu stwierdziłam, że będzie to komedia. O czym? O typowym życiu typowych nastolatków. O dziewczynie potykającej się o własne nogi i jej najlepszym przyjacielu, który ledwo pamięta własne imię, a co dopiero czy j...