(Psst! coś mi padło i łączy te linijki co nie potrzeba, miejscami robi większe przejścia, usuwa spacje, więc za błędy, które się pojawiły, a których nie poprawiłam - przepraszam)
Hm, to tak... Nie było mnie... Cóż, sporo czasu. Ale teraz wracam z nowym rozdziałem, nową okładką, nowymi pomysłami i... zapowiedzią nowego opowiadania również o bohaterach Szklanek (ale na razie cicho sza! jeśli chcecie być na bieżąco polecam taki ładny guziczek ''follow'' na moim profilu ;D). I przede wszystkim wracam z nową energią. I weną, w sumie to jest chyba najważniejsze. Tak czy inaczej, wtrącę jeszcze tylko że poniższy rozdział jest bardziej wstępem do następnego, dlatego może jakościowo odstawać. Ale już nie przedłużam i...
Zapraszam na moje Szklane Deszcze
Rozdział 16
Anne
– Coroczne tajne spotkanie uznaję za rozpoczęte – oznajmił Chris, zajmując miejsce przewodniczącego w pokoju samorządu.
– Czuję się nieswojo – przyznała Anne. – To nienaturalne. Zebranie bez przewodniczącego. Ugh.
– Ale ze mną – jęknęła Agnes. – Nie wystarczam ci?
– Z tobą się przynajmniej przywitała – mruknął Alex.
– Nie zauważyłam cię! –zawołała Anne. – Długo cię mam jeszcze przepraszać?
– Nie odzywaj się do mnie, już jesteś dla mnie skreślona.
Monica zachichotała cicho.
– Nie czekamy jeszcze na kogoś? – zapytała Chrisa.
Chłopak wzruszył ramionami i przejrzał swoje notatki.
– Nie ma Mai i tego jak–mu–tam.
– Patricka – podpowiedziała Agnes.
– Na co on komu? – mruknął Chris, ale Monica już wyciągała komórkę i wyszła na korytarz, żeby zadzwonić.
– A Maia nie chciała przyjść? –odezwała się Agnes zdziwiona.
– Nie znam ani Mai, ani Patricka – westchnęła Anne. – Ani celu zebrania w sumie.
– Nikt jej nie powiedział? – zdziwił się Chris. – No, to podziwiam waszą organizację.
– Siedź cicho, Killian – mruknęła Agnes. – Ty zrobiłeś tylko listę i kazałeś nam wszystkich zbierać, a teraz wielce siedzisz na głównym miejscu. Niby czemu ty masz szefować?
– Booo... jestem najlepszym przyjacielem Donatella.Alex odchrząknął.
– Jak już to ja albo co najwyżej Patrick, którego, przypominam, nikt tu nie ściągnął.
– Dobra – odezwała się Anne powoli – czyli Patrick to przyjaciel przewodniczącego. A kim jest Maia?
– Ściśle tajne – rzucił krótko Chris. – Ale nie przyjdzie. Ma teraz jakąś dodatkową matmę czy coś. Powiedziała, że jak zdąży, to wpadnie na chwilę po tym.
Monica cicho weszła do pomieszczenia.
– Patrick mówi, że zaraz będzie, że jest oburzony i że ci ''nastuka'', Chris.
Chłopak znowu poprawił ułożenie swoich notatek, pochylając głowę, a włosy lekko zasłoniły mu twarz. Mimo wszystko Anne dostrzegła, że lekko się uśmiechnął. I to bynajmniej nie złośliwie.
Odchrząknął cicho i przesunął wzrokiem po wszystkich zebranych. Zatrzymał się na Anne.
– Pytałaś, po co to całe zebranie – zauważył w końcu. – Więc tak... Jak wszyscy dobrze wiemy – choć ty najwidoczniej nie – zbliża się jedno z najważniejszych wydarzeń roku, czytaj urodziny Chevaliera. W sumie to głównie okazja do dzikiej imprezy i nieodpowiedzialnego pijaństwa, więc chętnie zajmujemy się organizacją, prawda? – spojrzał wyczekująco na pozostałych, ale odpowiedziała mu tylko seria ponurych spojrzeń. –No tak, oni tu są chyba jednak ze względu na przewodniczącego,cóż. Dobra, możemy już zacząć omawiać sprawy ważne?
–Teraz już tak – rozległ się głos od strony drzwi. Wszyscy oprócz Chrisa spojrzeli w tę stronę. – Hejka hej.
–Patrick! – zapiszczała Agnes. Podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję.
Z jednej strony Anne chciała przez chwilę pogapić się na niego z najzwyklejszą ciekawością. Przyjaciel przewodniczącego? Chyba nie widywała ich razem. Ale jaki mógł być chłopak, który lubił kogoś tak specyficznego jak przewodniczący?I to w przeciwieństwie do Chrisa – lubił zapewne z wzajemnością.Nie wydawał się dziwny, może nawet całkiem... Uroczy było chyba najodpowiedniejszym słowem. Ale zanim poświęciła więcej czasu na studiowanie jego drobnej jak na chłopaka sylwetki, delikatnych rysów twarzy, okalających jej złotych włosów czy dużych, piwnych oczu, mina Alexa skutecznie odwróciła jej uwagę.
Kiedy pytała go o randkę z Agnes – uparcie utrzymując, że jest na niego obrażona,przecież jej nie poinformował o takich zamiarach! – zbywał ją zdawkowym ''ujdzie''. Ale skoro tylko tyle, czemu teraz patrzył na Agnes z tak słabo ukrywaną zazdrością? Lekko zmarszczył czoło, wydął usta... Anne uśmiechnęła się pod nosem.
– Patrick – przerwał jej rozmyślania głos chłopaka. Podniosła na niego zdziwiony wzrok. Wyciągał do niej rękę, lekko zarumieniony. –Hej.
– Anne – odpowiedziała, ściskając wysuniętą w jej kierunku dłoń.
Uśmiechnął się ciepło i usiadł na wolnym miejscu obok.
– Omówiliście już coś? – zapytał, patrząc na Chrisa.
– Jakże byśmy mogli – mruknął chłopak, ale Anne nie potrafiła określić, czy był niezadowolony, czy zadowolony. – Możemy wreszcie przejść do spraw bieżących, a potem się rozejść? Mam ciekawsze zajęcia w planach.
– Zanim przyszedł Patrick wydawałeś się całkiem podekscytowany perspektywą prowadzenia zebrania – zauważyła Monica z rozbawieniem.
Chris tylko rzucił jej ponure spojrzenie.
–Dobra, zacznijmy chociaż – mruknął. Po raz enty przejrzał notatki. – Od podstaw... Z hukiem czy kameralnie?
– To Donatello, więc może wreszcie zróbmy mu to ciche i spokojne święto o jakim od lat marzy – odezwała się Monica.
– Przecież dobrze bawił się w zeszłym roku – parsknął Patrick.
– Z hukiem! – zawołała Agnes.
– Okay, z hukiem – powtórzył cicho Chris i zapisał. Zerknął na Agnes. – U was?
–Jasne, nie ma problemu. Jeśli potem pomożecie sprzątać.
Po pokoju rozeszły się przeciągłe westchnięcia i jęki. Tylko Anne rozejrzała się zdezorientowana.
– Wy tak na poważnie z tym''hukiem''? – zdziwiła się. – Jakoś nie widzę przewodniczącego na imprezie.
Wszyscy tylko spojrzeli po sobie z widocznym rozbawieniem.
– Wiesz – odezwał się Chris, wyraźnie powstrzymując się od śmiechu – w naszych dobrych czasach każda impreza była nasza. Ulica też, jak wracaliśmy do domów zygzakiem.
Anne zmarszczyła brwi.
– Macie po siedemnaście lat, nawet nie skończone, więc kiedy niby były wasze''dobre czasy'' wracania zygzakiem? W przedszkolu?
Chris wzruszył ramionami.
– Kiedyś, nie interesuj się, nic ci do tego –mruknął, wydymając usta.
Anne tylko zaśmiała się cicho.
– Ile osób? – zapytała nagle Monica.
– Na pewno nasza szóstka plus Donatello – zaczął wymieniać Chris, patrząc się zamyślony gdzieś nad ich głowami. – Parę osób z naszego rocznika, kilka starszych, jeszcze zeszłoroczny samorząd... Ktoś z młodszych klas? Chyba tylko tu obecni?
– Chyba tak – mruknęła Agnes. – A jacyś znajomi z gimnazjum?
Chris wykrzywił się dziwnie. Milczał przez chwilę, zanim w końcu cicho mruknął:
– Nie więcej niż pięć.
Agnes westchnęła,a Monica spojrzała z powątpiewaniem.
– Co roku tak mówisz – westchnęła. – Liczmy, że z dziesięć. Czyli na ile osób?
– Ponad sześćdziesiąt – jęknęła Agnes.
Anne poczuła, jak opadła jej szczęka.
– Czyli wy tak poważnie poważnie z tym ''hukiem''?
– Oczywiście – prychnął Chris. – Dobra,sądzę, że lista gości to coś dla mnie i Age. Alex, możesz roznieść zaproszenia, odpowiedzialna rola.
– Tia –mruknął chłopak wyraźnie niezadowolony.
– W sumie to możesz je roznosić z Anne. Jedzenie, babska sprawa, Monica, Agnes... Możecie zrobić listę zakupów, to pójdę z Patrickiem na zakupy, a Alex może pomóc wam ogarniać dom. Wydaje mi się, że to brzmi sensownie.
– A Maia? – przypomniała Monica. – Zresztą, po prostu weźmiemy ją do siebie.
–Pomoże w kuchni – odezwała się Agnes szybko. – Zrobi te dobre ciasteczka, które Donnie zawsze mi od niej przynosi!
CZYTASZ
Szklane Deszcze
Genç KurguChciałam pisać poważny romans, po prologu stwierdziłam, że będzie to komedia. O czym? O typowym życiu typowych nastolatków. O dziewczynie potykającej się o własne nogi i jej najlepszym przyjacielu, który ledwo pamięta własne imię, a co dopiero czy j...