(II) Rozdział 1

45 6 0
                                    

Szczęśliwego dnia dziecka dziubaski ❤️

Rozdział 1

Agnes

Nagły podmuch wiatru zakołysał jej włosami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nagły podmuch wiatru zakołysał jej włosami. Zaplątał się w jasnych kosmykach, wślizgnął pod kurtkę i sweter, przyprawiając ją o dreszcze. Zatrzęsła się lekko i mocniej zawiązała szalik. Spojrzała w niebo.
Szaro, zimno i smutno - pomyślała. - Jakby niebo się obraziło.
Mimo tego uśmiechnęła się szeroko. Szła dalej, dużo raźniej.

- Jesień - wyszeptała cichutko.

♥♥♥

W domu przywitał ją zapach kawy. Zaciągnęła się z błogim uśmiechem - Donnie bywał sknerą, ale na kawie nie oszczędzał. Często się chwalił, że jego kawa jest najlepsza w mieście i szczerze mówiąc, było w tym sporo prawdy.
- Wróciłam! - zawołała, zdejmując buty.
Odpowiedział jej wybuch śmiechu. Zmrużyła oczy, zaczynając się złościć - znowu on.
Rozebrawszy się, przeszła do salonu. Tak jak myślała, na kanapie tuż koło jej brata - niedoszłego baristy, siedział jego najlepszy przyjaciel, Chris Killian.
 - Ty znowu tutaj? - mruknęła.
 - Cześć, Age. - Chłopak wyszczerzył się jak idiota. - Ktoś musi pomóc Donatello wybrać pierwszy samochód.
 - I jak wam idzie? - rzuciła niechętnie, kierując się do kuchni.
 - Stwierdziłem, że kupię motor - odezwał się Donnie.
Odwróciła się w jego stronę zaskoczona. Miał równie szeroki uśmiech jak Chris, co dziwnie wyglądało na jego jeszcze do niedawna kamiennej twarzy.
 - Miałeś kupić samochód - powiedziała tylko. - Po co ci motor?
 - Motory są fajniejsze - stwierdził Chris.
 - Nie ciebie pytam - warknęła, nawet nie racząc go spojrzeniem.
 - Ale ma rację - zauważył Donnie. - Samochody są nudne, kupię motor.
 - Zabijesz się na tym.
 - Daj spokój, Age, gdyby motory zabijały, byłyby nielegalne.
 - Nie twierdzę, że motory zabijają, tylko głupota. A ty się słuchasz Chrisa, to naprawdę nie wróży najlepiej.

Wspomniany prychnął, a Donnie tylko przewrócił oczami. Agnes zacisnęła pięści.
 - Chodź, Age, zrobię ci herbatę, uspokoisz się, bo coś marudzisz.
 - Nie, dzięki - mruknęła tylko i wbiegła po schodach, kierując się do swojego pokoju.
 - Ej, daj spokój, posiedź z nami - zawołał za nią Chris, ale już nie słuchała.
Rzuciła się na łóżko i zaczęła okładać poduszkę pięściami. Dzień zapowiadał się tak przyjemnie, a on go ot tak sobie zniszczył.
W końcu odpuściła poduszce i mocno ją przytuliła. Ostatnio naprawdę nienawidziła powrotów do domu. 

Odkąd Donnie i Annie zerwali, chłopak nie był sobą. A przynajmniej nie tym sobą, co jeszcze kilka miesięcy temu. Pogodził się z Chrisem, który swoją drogą prawie u nich mieszkał, odnowił zresztą sporo gimnazjalnych znajomości. Zaczął wychodzić na imprezy, wracać półżywy, raz czy dwa nawet w towarzystwie. To wciąż był jej brat, ale ledwo go poznawała. Rozumiała, że jest u ciężko, ale naprawdę nie mógł tego okazać inaczej? Tak żeby nie musiała się o niego martwić?
Szczególnie przerażał ją fakt, że Donnie zaczął biegać. Niby nic - dla normalnej, zdrowej osoby, ale Donnie od dwóch lat nie uprawiał sportu ze względów zdrowotnych. Co prawda był ostatnio u lekarza i zmienił leki, ale Agnes wydawało się lekko podejrzane, że teraz nagle pojawił się jakiś złoty środek. Nie chciała popadać w paranoję, ale po głowie kołatały jej się różne myśli, od leków eksperymentalnych po narkotyki.
Siadła na brzegu łóżka i westchnęła, chowając twarz w dłoniach. Usłyszała brzęczenie telefonu i sięgnęła po niego niechętnie. SMS od Aleca. Pytał o kino. Potrzebowała chwili, żeby sobie przypomnieć, że faktycznie mieli dzisiaj wyjść. Wystukała szybko odpowiedź, wykręcając się bolącą głową. 
Rozejrzała się po pokoju i po chwili namysłu z powrotem zakopała się w pościeli. Przytłaczało ją to wszystko, nie miała siły udawać przed Aleciem, że ma się dobrze, a nie chciała go martwić. 
Pokręciła się trochę, nie mogąc się ułożyć i w końcu zmęczona usnęła. Ostatnio coraz więcej spała. 

  Anne

Za wolno

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Za wolno. 
Trener ją pochwalił, ale ona wciąż była niezadowolona. Sezon na biegi powoli się kończył, a jej czas był niewiele krótszy niż na początku wakacji.
Na ostatnich zawodach zajęła drugie miejsce. Nigdy nie była chorobliwie ambitna, ale teraz niesamowicie ją to frustrowało. Ogólnie była ostatnio dość rozdrażniona. Nie widziała w tym jednak winy rozstania, je zniosła całkiem dobrze. Jasne, trochę "odchorowała", przepłakała dwa czy trzy dni, ale już czuła się dobrze. Może trochę rzadziej spotykała się z Agnes, ale ta ciągle zaczynała temat Donatello, więc Anne po prostu skupiła się na sporcie, czekając aż blondynce przejdzie.  Z Alexem kontakt też na chwilę się prawie urwał, ale teraz znowu spędzali prawie tyle czasu razem, co kiedyś.
Telefon zabrzęczał jej w kieszeni, więc szybko wyjęła go i przeczytała SMSa. Westchnęła tylko, widząc nadawcę i schowała go z powrotem.

No okay, może troszkę to rozstanie przeżyła i próbowała się pocieszyć kawą z jakimś trzecioklasistą, ale jejku, czy on naprawdę nie rozumiał, że jeśli odpisuje mu raz na trzy dni, to nie ma ochoty kontynuować tej znajomości?

Potrząsnęła głową i delikatnie przyspieszyła, żeby uciec przed tym przeszywającym wiatrem. Zerknęła niechętnie na zachmurzone niebo. 

 - Jesień - mruknęła z niezadowoleniem. 
Koniec lata, wylegiwania się na słońcu, powrót do szkoły.

Kopnęła ze złością leżący na chodniku kamień. 

Przynajmniej w tym roku nie da się wciągnąć w żaden samorząd.

♥♥♥

Co prawda powrót do szkoły miał jeden plus - Tom będzie musiał wrócić do Włoch. Uświadomiła to sobie, jedząc obiad - znowu makaron - i wysłuchując jego litanii na temat nastoletnich związków. Czasami miała wrażenie, że to on zerwał z chłopakiem, a nie ona. Bez przerwy bredził o tym, jak - o ironio - beznadziejni są faceci i jak nie warto się plątać w związki. Momentami miała ochotę po prostu wstać, spakować jego rzeczy i własnoręcznie wsadzić go w samolot. Albo w autokar, żeby męczył się naście godzin w rozgrzanym samochodzie. 

Tak, ta wizja ją lekko uspokoiła i bez słowa nabrała na widelec kolejną porcję klusek.
 - Że już nie wspomnę o tym, że myślą tylko o jednym! - kontynuował Tommy, unosząc palec wskazujący, ale Anne po prostu się wyłączyła. 
Zjadła bez słowa i skierowała się do swojego pokoju. Tylko jej mama zatrzymała ją na chwilę, pytając czy wszystko w porządku, ale dziewczyna zapewniła ją, że tak, uśmiechając się ciepło.
Będąc już u siebie, otwarła okno na oścież, że wpadło trochę świeżego powietrza i rozsiadła się wygodnie na fotelu przy biurku. Chciała mieć w tym roku więcej czasu na sport, a problemy z nauką często jej go ograniczały, więc przysiadła do angielskiego. Z nim i z matmą miała zawsze największy problem. Z westchnięciem otworzyła książkę. 
Naprawdę nie rozumiała, dlaczego ludzie robili wokół zerwania takie halo, osobiście miała wrażenie, że nawet wyszło jej to na dobre. Zamiast latać za Donatello, skupiła się na swojej przyszłości, wreszcie miała czas i motywację, czasami nawet czuła, że robi jakieś minimalne postępy.

Wszystko było w jak najlepszym porządku...
...prawda?

Tak czy inaczej pierwszy września zbliżał się nieubłaganie.






Szklane DeszczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz