Był pewien duszek, żyjący w szpetnym zamku
Wśród ścian z kamienia ze łzawą zaprawą
Od zawsze sam i na zawsze sam
Żył wśród brzydoty, karmiąc się nią
Aż w końcu uznał, że on też jest paskudny
Coraz ciężej mu było spoglądać za okno
By patrzeć ostrożnie na niedosięgalne piękno
Coraz częściej kulił się i płakał po cichutku
Gorycz i ból ryły szramy na ścianach
Emocje kruszyły szare, brzydkie mury
Aż w końcu zamek poddał się i runął
A pod tym rumowiskiem spoczął owy duszek
Nie sam już, lecz w łagodnych objęciach śmierci
I choć utracił życie to pośród kamieni
Widniała jego blada, uśmiechnięta twarz~***~
Tym nędznym utworem oficjalnie odwieszam Pseudopoezję. Teraz rozumiem poniekąd, że zawieszenie było niepotrzebne... Wena nie da mi spokoju...
Poza tym widzę, że dobiłem do tysiąca wyświetleń, wow, dziękuję wszystkim którzy z jakiś powodów to czytają *-*
(#9 miejsce w poezji omg, jakim cudem *-*)~Natchnienia ✌~
CZYTASZ
Pseudopoezja
PoetryZbiór pseudowierszy pseudopoety #2 miejsce w poezji (24.03.16) Jakim cudem ten szit miał takie powodzenie