"Ironia"

753 129 27
                                    

Piaski czasu, czarne, suche
Wieczności równiny głuche
Błądzą po nich istoty
Mimo że nie mają ochoty
Bez końca łazić bez celu

Myślą i czują, czy myślą, że czują?
Pytają bez przerwy i bez przerwy próbują
Odnaleźć sens sami
Gdzieś ponad piaskami
Lecz ślepych jest wielu

Niektórzy kucają i grzebią w pyle
Lecz nigdy nie dochodzą głęboko, nie na tyle
By z czarnej ziemi
Z ciał i krwi cieni
Wydostać swoje marzenia

Siadają lub klęczą, zanoszą się szlochem
Stają się brudnym, płaczliwym motłochem
I tkwią bezczynnie
Jęczą niewinnie
Dość mają niezrozumienia

Choć wiedzą, że nie otrzymają pomocy
Że nigdy nie wyjdą z niepewności nocy
I tak żywią nadzieję
Że tę całą beznadzieję
Ktoś w końcu z życia usunie

Niech siedzą w tym cieniu
Niech poddadzą się pragnieniu
Wiecznej wolności
Prawdziwej miłości
Niech każdy za krawędź życia pofrunie

Skończy się ból, łzy już nie uronią
Zdechną jak zwykłe zwierzęta
Odejdzie duszą przeklęta
Pożegnają się z życia ironią

Pseudopoezja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz