W umyśle zieje mi pustka
Łagodne, zielone równiny
Trawa ma kolor oczu
Przysycha wciąż, bez przyczynyPo nich w podmuchach czekania
Lekkie myśli wirują
Te cięższe tkwią we śnie
Okazji wyczekująCzasami zamierają w tym pędzie
Zatrzymują się na moment
Wtedy nad pustki ciszą
Góruje nudy monumentPrzytłacza swoim ogromem
I myśli ciężkie kusi
A lekkie, wesołe, ulotne
Bezwzględnie, powoli dusiZ jego szarej powierzchni gorycz
Kapie, gorąca jak lawa
Jej woń rozchodzi się w pustce
Nieprzyjemna, uwodząca, gorzkawaWyłażą z ciemnych kałuż
Z odmentów głębokich lęków
I pełzną ku monumentowi
W kakofonii gęstych dźwiękówLekkie myśli pierzchają
Te, które ostały się żywe
Za gąszczem obojętności
Rozkwitają uśmiechy fałszyweJedyne piękno w tym świecie
Lecz zupełnie łudzące
Ich szczerzące się płatki...
- Uśmiechy są silnie trująceSpływa nieprawda z ich liści
Przenika do suchej gleby
A wielki, szary monument
Napełnia się nią, z potrzebyU postumentu nudy
Ciężkie myśli z pyskami
Otwartymi ku górze
Chłepcą goryczy litramiZwaliste, bezkształte cielska
Skóra matowa i ciemna
Brak oczu, bo na co im one?
Ich świat to kraina... podziemnaLekkie myśli świergoczą
Stroszą barwne swe pióra
Czekają, aż znów się zapadnie
Monument, Ponura GóraBy wtedy mogły na nowo
Wśród pustki rozpocząć psotne
Gonitwy wśród echa radości
Te okresy, tak strasznie ulotne...‡_†_‡
Szkoła chyba sprzyja wenie :v
CZYTASZ
Pseudopoezja
PoesiaZbiór pseudowierszy pseudopoety #2 miejsce w poezji (24.03.16) Jakim cudem ten szit miał takie powodzenie