"W Świecie..."

398 64 16
                                    

W umyśle zieje mi pustka
Łagodne, zielone równiny
Trawa ma kolor oczu
Przysycha wciąż, bez przyczyny

Po nich w podmuchach czekania
Lekkie myśli wirują
Te cięższe tkwią we śnie
Okazji wyczekują

Czasami zamierają w tym pędzie
Zatrzymują się na moment
Wtedy nad pustki ciszą
Góruje nudy monument

Przytłacza swoim ogromem
I myśli ciężkie kusi
A lekkie, wesołe, ulotne
Bezwzględnie, powoli dusi

Z jego szarej powierzchni gorycz
Kapie, gorąca jak lawa
Jej woń rozchodzi się w pustce
Nieprzyjemna, uwodząca, gorzkawa

Wyłażą z ciemnych kałuż
Z odmentów głębokich lęków
I pełzną ku monumentowi
W kakofonii gęstych dźwięków

Lekkie myśli pierzchają
Te, które ostały się żywe
Za gąszczem obojętności
Rozkwitają uśmiechy fałszywe

Jedyne piękno w tym świecie
Lecz zupełnie łudzące
Ich szczerzące się płatki...
- Uśmiechy są silnie trujące

Spływa nieprawda z ich liści
Przenika do suchej gleby
A wielki, szary monument
Napełnia się nią, z potrzeby

U postumentu nudy
Ciężkie myśli z pyskami
Otwartymi ku górze
Chłepcą goryczy litrami

Zwaliste, bezkształte cielska
Skóra matowa i ciemna
Brak oczu, bo na co im one?
Ich świat to kraina... podziemna

Lekkie myśli świergoczą
Stroszą barwne swe pióra
Czekają, aż znów się zapadnie
Monument, Ponura Góra

By wtedy mogły na nowo
Wśród pustki rozpocząć psotne
Gonitwy wśród echa radości
Te okresy, tak strasznie ulotne...

‡_†_‡

Szkoła chyba sprzyja wenie :v

Pseudopoezja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz