Hej! Przepraszam, że tak długo to trwało, ale skończyły mi się ferie i mam teraz duuużo nadrabiania, więc rozdziały nie będą pojawiać się zbyt często. Ponadto trochę zepsułam ten rozdział, przepraszam za to, ale jakoś trudno mi się go tłumaczyło, więc nie podchodźcie do niego zbyt krytycznie. Ale jeśli mimo to się wam spodoba - zostawcie głos i komentarz (z komentarza ucieszę się bardziej i będę miała więcej motywacji do tłumaczenia, tylko mówię).
_________________
Podczas pracy siedzieli w milczeniu, w pokoju rozchodziły się jedynie dźwięki pochodzące z sortowanych materiałów - wysokiej klasy błyszczący papier przesuwany po pocztówkach, zwykłe koperty upadające na reklamy, sporadyczne zmarszczenie cienkich foliowych okienek w rachunkach. Wykonując zadanie co jakiś czas łapali kontakt wzrokowy, a znajomy ładunek potencjalnej energii w powietrzu nasilał się za każdym razem, wywołując przyjemne szarpnięcia, które sprawiały, że sprawy były napięte, ale nie do końca niewygodne.
To sprawiało, że Louis skręcał się lekko w fotelu, jego serce chciało skakać. Jakby wszystko mogło się zdarzyć, chociaż wiedział, że tak naprawdę tak nie było.
- Znalazłem coś dla mnie! - powiedział po kilku minutach, nie mogąc dłużej wytrzymać. Zaśmiał się pod nosem, będąc zbyt dumnym ze swojego żartu, kiedy podniósł katalog z męską, westernowską odzieżą, pełny kowbojskich butów, pasów i kapeluszy.
Harry parsknął śmiechem i przewrócił oczami, kładąc na biurku kilka kopert tej samej wielkości i układając je w stosik.
- Wiesz, - powiedział po chwili żartobliwym tonem - jestem zaskoczony, że pani B sama nie znalazła całej twojej poczty, ona często się wtrąca.
- Naprawdę?
Harry zachichotał.
- Mmhmm. Dowiedziałem się w przykry sposób kilka lat temu. – Wskazał na iMaca na rogu biurka. – Sprawdzała swoje maile na tym komputerze, a ja zapisałem się na Match.com (strona randkowa przyp. tłum.). Musiała zobaczyć coś na moim Gmailu, zanim mnie nie wylogowała. Po tym wydarzeniu Mags i Niall męczyli mnie dzień i noc o moich przyszłych randkach.
Louis roześmiał się, odkładając na bok własną pocztę, ignorując gorący wybuch niezadowolenia w jego jelitach na myśl o Harrym umawiającym się z kimś.
- Myślisz, że sprawdza twoją historię przeglądarki?
Harry odrzucił głowę do tyłu śmiejąc się, a kaptur spadł z jego głowy.
- Najgorszy koszmar każdego człowieka, tak? - powiedział, kontynuując śmianie się, kiedy wyrzucił reklamę lokalnego polityka prosto do kosza. – Ale nie ma znaczenia, czy to zrobiła. Oglądam na laptopie smutne teledyski, przeszukuję WebMD* i konsumuję porno. Ale przez większość czasu nie ma do niego dostępu.
Brzuch Louisa ponownie się zacisnął, tym razem z podniecenia. Jego serce zaczęło walić w jego piersi tylko o przypadkowej aluzji Harry'ego o tym, że ogląda porno. Musiał przełknąć suchą gulę w gardle, kiedy wyobraził sobie tę opuszczoną buteleczkę lubrykantu jeszcze raz... Nieproszone obrazy Harry'ego Stylesa szybko odstawiającego buteleczkę - jego długie, twarde ciało nagie i zaczerwienione, rozłożone na kołdrze, podczas gładzenia swojego ładnego, dużego kutasa jedną ręką i robienia sobie palcówki drugą, absolutnie zdesperowane i czekające na Louisa.
- Moi rodzice przyłapali mnie na czytaniu porno, gdy miałem dwanaście lat - wypalił z różowymi policzkami, potrzebując rozproszenia. – Oni... Oni znaleźli je w historii; nie nauczyłem się jej usuwać.
CZYTASZ
Wild And Unruly (Larry Stylinson) - Tłumaczenie
FanfictionHarry jest kowbojem, posiadającym ziemię z największym złożem ropy naftowej w Wyoming i Louis jest urzędnikiem zmuszonym do tego, by nakłonić go do sprzedania owej ziemi.