~40~

6K 157 1
                                    

- ma pan dziś zajęcia? -zapytałam matematyka
-tak,są tam gdzie zawsze
-dobrze,dziękuję
Poszłam do Dawida
-dziś mam zajęcia. Można pogadać jak skończę
-no ok. To do potem
-cześć
Resztę dnia spędziłam byle jak. Spokojnie,bez większych przygód. Pewnie dla tego że nie miałam na nie siły. Było mnie co raz mniej. Znikałam. Dawid nie bto tego świadomy aż do tego dnia.
-i jak było? -zapytał chłopak
-tak,że nic nie zrozumiałam... masakra
-co powiesz?
-w sumie to nie wiem za bardzo. Jak się czujesz?
-nawet dobrze
Podszedł i mnie przytulił. Jak zwykle to musiało się skończyć dotykaniem mojego tyłka. Staliśmy tak chwilę,kiedy nagle usłyszeliśmy kroki. Odsunęłam się od niego i podeszłam do kaloryfera. Było mi trochę zimno. Właśnie nauczycielka szła. Była ubrana już i w ręku trzymała torebkę,co wynikało z tego że już opuszca teren szkoły.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Nagle poczułam wibrację w telefonie. Mama dzwoniła.
-no hej
-gdzie jesteś?- zapytała mama. Chyba zapomniała że mam zajęcia
-miałam dziś zajęcia z matmy,zresztą tak jak co tydzień tego samego dnia
-to źle że zostałaś. Musisz szybko do domu wrócić
Nie dałam jej dokończyć i szybko zapytałam-coś się stało? !-prawie że krzyknęłam. Dawid się na mnie spojrzał. Nie tak jak zazwyczaj,inaczej.
-tak. Dzwonili ze szpitala. Musimy jak najszybciej jechać.
-cooo?-ledwo to z siebie wydusiałam
-twój stan jest bardzo zły. Trzeba zacząć bardziej rozwinięte leczenie-po tych słowach nabrały mi się łzy do oczu. Nie lubię szpitali,a jeszcze tak daleko od domu,bez bliskich. A co najgorsze bez DAWIDA
-dobra,prZyjdę tak jak zwykl. Pa
Schowałam telefon do kieszeni od spodni. Starałam się unikać Dawida wzroku. On nie wiedział że jest ze mną źle.
-co się dzieje? !-zapytała zdezorientowany chłopak
-Dawid... ty wszystkiego nie wiesz... wiesz,muszę jechać do szpitala na parę dni
-czemu? Co się dzieje?
-wiesz że mam anemie.... ale... ale nie wiesz że jest ze mną bardzo źle. Grozi mi białaczka. Mogę umrzeć. Mój orgaznim jest słaby i może przestać walczyć-ciężko mi się to mówiło, nie chciałam żeby wiedział. Nic mi nie odpowiedział. Staliśmy chwilę bez słów. Usiadłam na schody. On zrobił to samo. Tylko,że przytulił mnie do siebie i powiedział
-jedź tam. Będzie dobrze,zobaczysz. Wyzdrowiejesz. Masz być silna.
Jego słowa zawsze mnie podnosiły. Kidy upadałam,on zawsze pomagał mi wstać i iść do przodu.
-Dawid....
-tak?
-dziękuję że jesteś to mój przyjaciel? Tak. Chociaż czułam się tak jakbym była tylko jego. I tak było właśnie. Jeszcze wcześniej,zapomniałam o tym zrobić rozdziału,miałam chłopaka przez 2 tygodnie. Nie mówiłam mu o tym. Sam się jakoś dowiedział. Pewnego dnia zapytał mnie jak z chłopakiem. On stał oparty o ścianę,a ja przy szafce coś brałam. Patrzył na mnie dziwnie. Nie gadał ze mną,nie pisał. To był styczeń. Był chyba zazdrosny. Na pewno. Patrząc na jego zachowanie... próbował to ukryć ale mu nie wychodziło.
siedzieliśmy już bez słów. Czasem na siebie zerkaliśmy. Chwilę bez słów obok niego były tak samo przyjemne jak chwil kiedy rozmawialiśmy
-muszę iść na autobus-poszliśmy do szafek. Zabrałam rzeczy i mnie przytulił na pożegnanie. Kochany Dawid. My friends
Kiedy zaszłam do domu,pierwsze co to musiałam się spakować do szpitala.... tak bardzo miło wiedZieć że jest co raz gorzej... okropny czas w moim życiu

SexFriends ¤NA FAKTACH¤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz