Szpital

995 63 0
                                    

Gdy budzę się widzę białe ściany ...Obracam głowę leżę w łóżku szpitalnym, obok mnie siedzi mama trzymająca mnie za rękę. .. Zerkam na nią oczy ma podkrążone i spuchnięte od płaczu.
- Jesteś, myślałam że już nigdy się nie obudzisz... (Widzę delikatny uśmiech na jej twarzy).
- Długo tu leżę?
- Dwa dni ... Jak się czujesz ?
- Boli mnie trochę głowa i chce mi się pić. . (Mama podaje mi ze stolika szklankę z wodą) .
- Kto mnie uratował?
- Masz szczęście, że masz taką przyjaciółkę jak Monika   Zdążyła w ostatniej chwili .
- A gdzie ona jest?
- Pojechała się przebrać, była tutaj ze mną przy tobie cały czas . No i dwa razy pytali o ciebie jacyś chłopcy.

Nie pytam mamy kto był, mam tylko nadzieje, że nie pokazał się tutaj Daniel ... Nie jestem w stanie się z nim zmierzyć... Nie chcę go znać! Czy się cieszę, że uratowała mnie Monika ? Tego nie wiem, szkoda mi tylko mamy, że musiała mnie zobaczyć w takim stanie , jej smutek na twarzy i ból .

Gdy tak rozmyślam, wchodzi do pokoju Monika, podbiega do łóżka i zaczyna mnie przytulać.
- Dobrze, że już jesteś strasznie się o ciebie martwiłyśmy ... Jak się czujesz ?
- W sumie spoko tylko boli mnie trochę głowa.
Mama:
- Jadę do domu się przebrać i zawiadomić lekarza, że się obudziłaś ... Będę do godziny, a wy sobie pogadajcie. . I wychodzi z sali .

Widzę, że oprócz mnie leżą w sali jeszcze dwie kobiety. Jedna kobieta wygląda na ok 40 lat a druga na 50tke. Obok mnie na stoliku leżą kwiaty, mamy w salce mały telewizor, obok mojego łóżka jest okno - widać w nim tylko drzewa. Gdy się tak rozglądam po sali, odzywa się Monika:
- Dobrze, że zdążyłam . Tak się o ciebie martwiłam słonko .
- Z kąd wiedziałaś?
- Domyśliłam się jak mi powiedzieli, że wybiegłaś ze szkoły .
Najpierw opieprzyłam Julie, że pokazała ci te zdjęcia, miały one zniknąć...

-Rano gdy dowiedziałam się o tych zdjęciach to odrazu poleciałam przed szkołą do znajomego informatyka, który miał je usunąć. Jednak nie zdążyłam, żebyś ich nie zobaczyła . Gdy przyszłam do szkoły było już za późno... Pobiegłam odrazu do twojego domu i tam cię znalazłam .
Dobrze, że nie zamknąłaś drzwi wejściowych .. Zadzwoniłam po karetkę no i jesteś, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła jak bym nie zdążyła .
Patrzy na mnie ze łzami w oczach ...
- Ale jestem, zdążyłaś ... odpowiadam
- Był tu Mateusz i Daniel . Matusza wpuściłam, zostawił ci kwiaty a Danielowi powiedziałam, że ma zakaz się tutaj pokazywać i dostał odemnie z liścia za to, że zachował się jak dupek.
- Cała szkoła pewnie o tym gada ?
- Tak niestety... Wydaje mi się, że Daniel chciał cię przeprosić, wyglądał bardzo źle jak by wogóle nie spał, ale to co zrobił jest nie wybaczalne .. Będę cię przed nim chronić. Tylko obiecaj, że już nigdy tego nie zrobisz .
- Obiecuje a później znowu to robie . Nie umiem sobie z tym poradzić ...
- Jakoś sobie z tym poradzimy ... Rozmawiałam już z twoją mamą.  Bierze mnie w ramiona i znowu przytula po policzkach ciekną mi łzy ...

Gdy się tak przytulamy do sali wchodzi lekarz.
- Witam panno Sabrino.
- Witam .
- Jak się pani czuje ?
- W sumie ok .
- Poleży tu pani jeszcze kilka dni na obserwacji i będzie miała codziennie spotkania z psychologiem .
- Psycholog ? To konieczne ?
- Jeżeli chcemy aby się to już nie powtórzyło, tak uważam że to konieczne . Mamy bardzo dobrą panią psycholog pomogła bardzo wielu osobom. Zgadzasz się ?
Zerkam na Monikę, widzę że kiwa do mnie głową abym się zgodziła.
- Tak zgadzam się, a czy wtedy ludzie nie wezmą mnie za wariatke?
- Jak ktoś sobie nie umie radzić ze stresem to nie jest wariactowo, poprostu ktoś cię musi tego nauczyć . A najodpowiedniejszą osobą jest ktoś wykwalifikowany.
- No ok, niech będzie .
- Codziennie od jutra będzie przychodzić do ciebie o 18 pani Karina. Masz się zdrowo odżywiać i nie przemęczać . Do widzenia.
Uśmiecha się i wychodzi .
- Do widzenia odpowiadamy .

Pierwszą odzywa się Monika:
- Rozmawiałam o tym z twoją mamą i myślimy, że może ci to pomoże.
- Spróbuję ale nic nie obiecuje, nie wiem czy będę potrafiła rozmawiać o moich problemach z osobą którą nie znam .
- Dasz sobie radę . Masz jak co zawsze mnie i swoją mamę...
- Co z wycieczką? Napewno na nią nie pojadę a po tym incydencie nawet bym nie chciała, będziesz sama w pokoju ?
- Ja nigdzie się nie wybieram .
- Przecież chcieliśmy na nią jechać, nie możesz przezemnie rezygnować z niej ...
- Nie chcę jechać bez ciebie .To nie będzie to samo, dlatego zdecydowałam, że nie jadę. ..
- Może do jutra zmienisz zdanie ... Nie możesz być uzależniona ode mnie ...
- Obiecałam, że cię nie zostawię i dotrzymam słowa .

Do pokoju wchodzi pielęgniarka z jedzeniem. Na obiad mam zupę ogórkową, do tego jajko sadzone z ziemniakami i mizerią, porcja jest bardzo mała, oczywiście nie mam co wymagać od naszej służby zdrowia .... Ale myślę, że wystarczy mi tyle .

Monika się ze mną żegna, mówi że wpadnie jutro z rana. Żebym odpoczywała i ona tez pojedzie się trochę przespać . Mówię jej, żeby przekazała mojej mamie aby też odpoczeła i jutro wpadła.
Mam dalej przed oczami obraz mojej mamy. To jak otworzyłam oczy i zobaczyłam jej smutek i zmęczenie ....
Podchodzi do mnie Monika, przytula mnie i wychodzi .
Dokańczam jeść a następnie zasypiam ....

Rozdział trochę nudnawy, ale mam nadzieje, ze się choć trochę podoba ;)jak tak zostaw po sobie gwiazdkę to nic nie kosztuje ...

Pragnę cię ( 1 Cz. cała )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz