3

11.7K 617 10
                                    


Cały tydzień zlecił mi przeważnie na unikaniu watahy, ale oni i tak nie dawali mi żyć.
- Luna! Zaczekaj! - Tym razem to Mia mnie dręczyła, a nie Bianka.
- Mia.. naprawdę nie mogę.. spieszy mi się..
- Oczywiście!!- wybuchła.- my próbujemy się z tobą zakolegować, a ty nas unikasz.. Powiedz o co ci chodzi?
- Ja.. Ja was nie unikam. Naprawdę nie mam czasu..
- Łżesz! - Znowu wybuchła.
Kilka osób łypnęło na nas. Nawet nie chce wiedzieć co myślą,  a wiecie mogłabym im wejść do głowy i.. - Powiedz o co ci chodzi.. ktoś z nas coś ci zrobił, że nie chcesz z nami gadać??
- Nie.- pokazałam przecząco głową.
Westchnęła.. z ulgą?
- Więc co się dzieje?
- Jakbym umiała ci to wyjaśnić.. to pewnie bym to zrobiła.
- Usiądziesz z nami przy stoliku?- spytała z nadzieją w głosie.
- Jasne. - Uśmiechnęłam się.
Zapiszczała jak mała dziewczynka i pociągnęła mnie w kierunku stołówki.
Kiedy znalazłyśmy się obok stolika watahy, cała ósemka siedząca przy stole spojrzała na mnie i uśmiechnęła się ciepło, odwzajemniłam uśmiech, ale mój był bardziej speszonym uśmiechem. Usiadłam między Bianką, a Liamem i zaczęłam jeść wcześniej zabrane kanapki z bufetu. Rozmawialiśmy, co chwilę dzięki Darkowi wybuchaliśmy śmiechem. Prawie się udławiłam chlebem kiedy zapodał kolejny kawał.

Kiedy ostatnia lekcja, a mianowicie matma się skończyła wyszłam na dziedziniec szkoły i miałam zamiar wracać do domu, gdy przede mną wyrósł nie spodziewane Liam. Krzyknęłam i odskoczyłam.
Liam zaczął się śmiać z mojej reakcji. Ha ha ha.. Bardzo śmieszne..
- Liam ty kretynie! Wystraszyłam się.. - Warknęłam.
- Prze..przepraszam- zdołał tylko powiedzieć..by znów wybuchnąć śmiechem. Piorunowałam go wzrokiem, a ten się bezczelnie śmiał. Grrr...
Dałam mu z łokcia w żebra.. dosyć mocno dostał bo przestał się śmiać i jęknął.
- Ałć! Za co?
- Już ty dobrze wiesz za co.- Mruknęłam.
- Mmm.. Przepraszam, a wracając do mojego pytania. To czy chciałabyś iść z nami..ee dzisiaj do klubu??

Ja i klub? To się źle skończy.

- Wiesz nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Wiesz mam dopiero siedemnaście lat i..
- Nie przejmuj się. Ze mną bez problemu wejdziesz, nawet jeśli nie jesteś pełnoletnia.
Uśmiechnęłam się do niego życzliwie, a on odwzajemnił uśmiech.
- W takim razie.. zgadzam się.
- Super. Przyjadę po ciebie.. Bo.. jak to ujęły dziewczyny muszą się tobą zająć..
Zaśmiałam się, ale obrazu spoważniałam.
- Czekaj.. nie. Lepiej będzie jeśli sama przyjadę..
Chłopak zmarszczył czoło.
- Noo.. Okey..
- Podasz mi wasz adres??
- Proszę.
Wyjął z kieszeni kartkę z adresem i podał mi ją.. Mmm.. czy on to przewidział? Ok... nie wnikam.
- To o której mam być?
- O 16.
- Ok.
Teraz trzeba tylko wkręcić jakoś brata.. Nawet mam już pomysł.

Kiedy byłam już w domu, słyszałam jak Mark z kimś rozmawia. Usłyszałam urywki rozmowy.
- Oczywiście...jakoś ją przekonam...nie wiem jak ale to zrobię...wiem...kończę bo słyszę że wróciła...do zobaczenia Sam.

Co to do jasnej cholery było?! Weszłam do kuchni w której zobaczyłam Mark'a.

- Cześć, bracie..
- Cześć, jak tam w szkole??
- Mmm dobrze, wiesz.. - Uspokoiłam swój oddech i powiedziałam.- jadę dzisiaj do koleżanki na noc.. Ok??
Spojrzał na mnie podejrzanie.
- A kto to taki??
- Bianka, jest ze mną w klasie.
- Wilkołak?
- Nie.
- Mhm
- Więc?
- Jasne.
- Dzięki, jesteś najlepszy.
I już mnie nie było. Weszłam do pokoju, wzięłam plecak i smakowałam jakieś ciuchy. Kiedy zegarek w moim pokoju wskazywał 15:45 wyszłam z domu i pojechałam do domu Liama.


#Lemonka#

Potężna Alfa - "KOREKTA"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz