Szłam właśnie korytarzem w stronę pokoju, kiedy przede mną wyrosła czyjas postać. Podniosłam głowę i myślałam, że zawału dostane. Przede mną stał nie kto inny jak Izaak. Swietnie.
- Um.. Cześć, Izaak. - powiedziałam.
- No, cześć mała. - odpowiedział, a ja zmrużyłam oczy gniewnie.
- Nie wolno ci mnie tak nazywać. - wysyczałam.
- Kiedy się złościsz, to wyglądasz o wiele lepiej, wiesz?
- Ty...
- Najwspanialszy, najfajniejszy, najprzystojniejszy..
- i najgłupszy. - zakończyłam, a po minie jego twarzy zauważyłam, że zaczął się już wkurzać. Uh.. A więc udało mi się. Uśmiechnęłam się zwycięsko i wyminęłam go idąc w stronę mojego pokoju.
- Jeszcze mnie popamiętasz Clark. - warknął.
- Już się tak nie nazywam, Lin.
Kiedy skręcałam za rogiem, przede mną rozegrała się bardzo ciekawa scena..
- Co ty sobie wyobrażasz, co?! - wydarła się jakaś dziewczyna, a gdyby tak przyjrzeć się jej bliżej, to już wiem kogo miałam przed sobą.. naszą szkolną tapeciare,.. Mia.. Ciekawe o co tym razem poszło.
- Ja? To co słyszałaś. Powiedziałem, a jeśli nie rozumiesz to może powtórzę. ZRYWAM Z TOBĄ. Kumasz? Mam cię dosyć. Z nami koniec. - powiedział akcentując każde zakończone słowo.
Zatkało mnie. Byli ze sobą już od dwóch lat. Po takim czasie? O ja cię. Ciekawe co tym razem zrobiła.
- A ty co tu robisz?!? Co?! - wydarła się na mnie, przy okazji wyrywając mnie z rozmyślań.
Przewróciłam oczami i spojrzałam na nią jak na wariatkę.
- Stoję nie widać? - prychnęłam.
Jej wzrok, który był wbity prosto we mnie ciskał gromy. Mnie to nie przestraszyło,.. nie, nie mnie to rozbawiło.
- Ty..
- Uhm, tak mi ciebie również miło widzieć. - powiedziałam i wyminęłam ją zwinnym krokiem.
Szłam szybkim krokiem, w stronę pokoju i tym razem na szczęście nikt mi nie zagrodził drogi. Z rozmachem otworzyłam drzwi i wpadłam szybko do środka. Megan gwałtownie podniosła się siadając na brzegu łóżka.
- Coś się stało? - spytała.
- Uhh... nawet nie wiesz jak dużo się stało. - zaśmiałam się.
- I ty się cieszysz?
- Nie, nie w tym rzecz, to co zobaczyłam doprowadziło mnie do śmiechu.
- No to opowiadaj, a nie tak stoisz i tylko na mnie patrzysz.
- Logan zerwał z Mią.
- Żartujesz ?!- Nie. Sama to widziałam i słyszałam.
- Nie mogę uwierzyć, przecież byli ze sobą ponad dwa lata.
- W tym rzecz.Jeszcze długo rozmawiałyśmy, aż nie nastała pora kolacji. Ale ja nie miałam ochoty na jedzenie, więc powiedziałam Meg, aby poszła sama. Po mojej namowie, że ma iść na stołówkę i mnie zostawić samą, zrobiła to w końcu.
Kilka minut temu Megan wyszła z pokoju, a ja teraz leże i nudzę się trochę. Wstałam i wyszłam z pokoju, przebierając się uprzednio w strój do walki.
Kiedy weszłam do sali treningowej podeszłam do jednego z wiszących worków. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam uderzać, aby rozładować emocje.
Nie mogę uwierzyć, że za jakiś czas będę musiała stoczyć kolejną wojnę.
Nie rozumiem, dlaczego oni chcą mieć władzę nad wszystkimi rasami.
Co to znaczy, że po naszej stronie stoi jest zdrajca?! I kto to może być..
Dlaczego, chcą akurat zaatakować w pełnię krwawego księżyca?
A najważniejsze,.. oni podejrzewają mnie o zdradę. Co teraz?
Uderzałabym tak dłużej gdyby nie głos, który wybudził mnie kompletnie z transu.
- Witaj, Melody. - powiedział głos za mną, a ja gwałtownie się odwróciłam, a skutkiem tego było, to, że obróciłam się plecami do worka, który nie zdążył się jeszcze zatrzymać i uderzył prosto we mnie. Po chwili leżałam na podłodze. Jęknęłam z bólu.
Spojrzałam na Max'a, który nadal stał w tym samym miejscu i śmiał się ze mnie.
- Ha Ha.. bardzo śmieszne, profesorze.
Przestał się śmiać i podszedł do mnie podając mi dłoń.
- Chodź kaleko.
Zgromiłam go wzrokiem, ale podałam swoją rękę.
- Dzięki.
- Co tu robisz?
- Uh.. Próbuję rozładować emocję.
- Aż tak źle?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Co tym razem się wydarzyło? - Spytał i przyjrzał mi się uważnie.
- Coś mi się wydaję, że bardzo dobrze zdajesz sobie z tego sprawę.
Zmarszczył czoło, by po chwili pokiwać twierdząco głową.
- Od jak dawna o tym wiesz? - spytał.
- Od początku wakacji. To strasznie męczące.
Lekko przechylił głowę i przyjrzał mi się.
- Luna.. czy ty..
Uśmiechnęłam się lekko.
- Jestem po stronie rady.
Max od razu się do mnie uśmiechnął pogodnie.
- Już myślałem, że wiesz..
- Tak.. jakby to ująć.. uhh.. - podrapałam się lekko po głowię. - tak jakby jestem również po ich stronie. Więc wiesz...
- Co masz na myśli mówiąc "tak jakby" ?
- Stoję po stronie rady, ale jestem,.. hm.. jakby to ująć.. szpiegiem.
Zmarszczył czoło nie rozumiejąc, więc sprecyzowałam swoją wypowiedź.
- Jestem po stronie rady, ale jestem też po stronie wampirów ciemności. Jestem szpiegiem, który musiał mieszkać całe wakacje w domu naszych wrogów. - powiedziałam. - Rozumiesz?
- Tak, chyba.. tak.. Czyli rada wynajęła cię do szpiegowania, tak?
- Nie... nie wynajął.. To po prostu tak wyszło.. stało się, tak po prostu. - powiedziałam i westchnęłam.
- Aha.. Rozumiem. I dlatego się wyżywasz na biednym worku? - zaśmiał się bez poczucia szczęścia.
- Nie... to znaczy to też... ale..
- Luna!! - usłyszałam jak ktoś krzyczy i po chwili w drzwiach zobaczyłam Arthura.
- Co jest? - spytałam.
- Yyy.. Luna.. w gabinecie.. profesorze.. macie stawić się w gabinecie.. Pani dyrektor.- mówił łapiąc ciężko powietrze.
- Czy to, aż tak ważne? - spytałam.
- Mamy dość nie typowych gości w Akademii.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to wampiry.. - spytałam.
- W rzeczy samej.. czekaj.. skąd wiesz ??
- Zgadywałam - powiedziałam trochę speszona.
- Aha.. ale nie ważne. Dyrektorka powiedziała, że macie się stawić jak najszybciej.
Skinęłam głową i spojrzałam na Max'a, który również na mnie spojrzał.
- Idziemy. - powiedzieliśmy równocześnie.
Po paru minutach stanęliśmy przed drzwiami do gabinetu. Odkąd przyjechałam, jeszcze się z Marią nie widziałam. Zapukałam i weszłam jako pierwsze.
Pierwsze co zobaczyłam to zdenerwowaną panią dyrektor chodzącą w te i we wte. Potem zobaczyłam Felix'a, Nathaniela i Dimitry'ego.
Kiedy tylko drzwi się zamknęły, a Maria zobaczyła, że już jesteśmy, wskazała nam miejsca w których mamy usiąść.
Spojrzałam na przedstawicieli rady wampirów, którzy mieli dość dziwne wyrazy twarzy.
- Um.. Mario? Czy coś się stało? - zaczęłam rozmowę.
Spojrzała na mnie, a potem na Felix'a i jego towarzyszy.- Dowiedziałam się, że wiesz już o wojnie, która ma mieć miejsce we wrześniu, tylko mamy problem, bo nie wiemy kiedy to ma być.
Uhh.. no to się wkopałam. Spojrzałam na Felix'a, a ten widząc mój wyraz twarzy już wiedział o co mi chodzi.
- Luna? Czego się dowiedziałaś?
Moje ręce zrobiły się dla mnie naprawdę bardzo ciekawe.
- Luno.. powiedz. Spokojnie.. - powiedział Dimitry.
- No ten... yy.. Wiecie.. uhh.. Co to jest noc krwawego księżyca?
Wszyscy spojrzeli po sobie, a potem na mnie.
- Pełnia krwawego księżyca. - mruknął Nathaniel. - wszystkie młode wilkołaki w wieku od piętnastego do siedemnastego roku życia bardzo źle znoszą te pełnie. Więc trzeba je zamykać, bo.. to może się bardzo źle skończyć dla innych osób w tej osobie otoczeniu. Mówiąc w prost nie są one wtedy zbytnio zdatne do bijatyk, po wszystko je boli i przez to tracą kontrole nad sobą. - zakończył, a ja siedziałam jak taki słup, wpatrując się w niego niedowierzająco.
- Powiedz, że żartujesz..
- Nie, dlaczego miałbym w takiej sprawie żartować?
Spojrzałam na niego. Potem na Dimitry'ego, który też nie zrozumiał, więc spojrzałam na Felix'a mając nadzieje, że on zrozumie, ale też nic.. Wkurzyłam się.
- Kiedy wypada ten dzień? - spytałam patrząc na swoje dłonie.
- Yyh.. chyba jakoś we wrześniu, a c.. czekaj.. co?!? - krzyknęła Maria. - ty chyba sobie żartujesz.
- Bardzo bym chciała. - powiedziałam. - A dokładnie wypada to z ósmego na dziewiątego. - powiedziałam.
Wszyscy spojrzeli na mnie przerażeni.
- Ale to nie wszystko co wiesz, prawda? - spytał Nathaniel.
Kiwnęłam głową.
- Wśród nas jest szpieg. - powiedziałam chłodno i cicho patrząc na każdego. Wszyscy mieli nie dowierzające miny. - ale to nie jest z tego wszystkiego najgorsze. - zakończyłam.
- Co może być jeszcze gorszego od tego co nam powiedziałaś? - spytała załamana Maria.
- Może to, że nasi wrogowie podejrzewają mnie o zdradę. - powiedziałam poważnie.
- Nie! To nie może być prawda! - krzyknął Felix i opadł na fotel stojący za nim.
- Co to znaczy, że podejrzewają cię o oszustwo. - spytała Maria.
To ona o niczym nie wie?
- O niczym im nie powiedzieliście? - spytałam, a oni pokręcili głowami. Westchnęłam i powiedziałam patrząc to na Marie, to na Max'a.
- Jakby to ująć.. można powiedzieć, że zostałam wrobiona w bycie szpiegiem. Więc.. no przewodniczący wampirów ciemności powiedział mi ich plany, a to, że wiem kiedy ma to się wydarzyć, można powiedzieć, że podsłuchałam jak Mark rozmawiał z kimś przez telefon.. Więc wiecie.. no to wszystko.. - powiedziałam.
- świetnie. Po prostu super. Zniszczyliście jej wakacje, tak?
- Nie, to nie tak. - odpowiedziałam szybko. - To Skay i Ben zaczęli o tym rozmawiać podczas jednej z naszych rozmów.
Maria chwilę się zastanawiała, ale po chwili pokiwała głową na znak zgody.
- Dobrze...Luno.. wróć do pokoju. Odpocznij. Dziękuję, że tu przyszłaś. Chciałabym z nimi chwilę sama porozmawiać. - powiedziała, a ja pokiwałam lekko głową i pożegnałam się z innymi.
Kiedy znalazłam się w pokoju, od razu poszłam do łazienki, uprzednio zabierając pidżamę. Wykąpałam się i wyszłam z pomieszczenia i od razu rzuciłam się na łóżko, a po chwili zasnęłam oddając się w objęcia Morfeusza..
#Lemonka#
CZYTASZ
Potężna Alfa - "KOREKTA"
WilkołakiOd kiedy Luna pamięta miała wsparcie swoich bliskich.. Lecz kiedy jej rodzice giną w wypadku samochodowym.. to co się stanie?? Czy może zaufać jedynej osobie która jej została? Kiedy nic nie świadoma dziewczyna, przeprowadzając się z bratem do now...