Rozdział 2#2

5.4K 320 4
                                    



- Luno wiesz co właśnie zrobiłaś? - spytał mnie profesor.

- hmm pomyślmy.. nie mam pojęcia. - przyznałam.

- Prześcignęłaś najszybszą osobę w szkolę. - powiedział patrząc uważnie na mnie.

Uśmiechnęłam się zwycięsko do chłopaka, który zaczął mnie zamrażać wzrokiem.

- Widać, że przemiana dużo ci dała. Uczę was nie długo, ale dużo o tobie słyszałem.- Kontynuował Tomas.

Jakieś cztery miesiące później po ataku Magnusa i jego sfory nasz nauczyciel, (Peterson) cały czas nas oszukiwał i przy okazji, która nadeszła podczas tego jak Sam i teraz już jej sfora, która należała wcześniej do Magnusa zaatakowała nas, bo dowiedziała się od niego, że ja wciąż żyję. Pokonaliśmy ich, ale Sam i tak nadal żyję. Minimalnie otarła się o śmierć. Niestety.

- Tak, profesorze przyznaje. Jestem szybsza, zwinniejsza i silniejsza od innych wilkołaków. - odpowiedziałam i dodałam po chwili, o wiele ciszej tak żeby tylko Tomas to usłyszał. - Nawet od Alf.

Mężczyzna się do mnie uśmiechnął, a ja oddałam uśmiech.

Po tym jak nauczyciel oznajmił, że koniec lekcji i życzy nam wspaniałych wakacji udałyśmy się razem z Megan, która do mnie po drodze dołączyła, przebrać się do szatni.

- Nadal nie mogę uwierzyć, że go dogoniłaś, a najważniejsze, że go prześcignęłaś.- powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.

Zaśmiałam się.

Kiedy się przebrałyśmy, udałyśmy się do naszego pokoju.

Megan wyjeżdża do wujka i cioci na wakacje. W dodatku do Miami. Szkoda, że nie mogę z nią jechać. No.. ale mam nadzieję, że nie będę się nudzić u moich "rodziców". Wciągu tych pięciu miesięcy widziałam ją raz, wtedy wytłumaczyła mi co ją nakłoniło do tego, że nie powiedziała mi prawdy. No, ale koniec końców wybaczyłam jej. Nie umiałam się na nią długo gniewać. Cała ja.

- Nie martw się. Na pewno będzie super. Przecież nie mogą ci nic zrobić. - Powiedziała Megan.

Musiała zauważyć moją przygaszoną minę. Westchnęłam. Przetarłam dłonią twarz i spojrzałam zmęczonym wzrokiem na moją przyjaciółkę.

- Może masz rację?-powiedziałam.

- Oczywiście, że mam rację! Przecież ja za zawsze mam rację! - powiedziała z udawanym urażeniem, ale nie wytrzymała i zaczęła się śmiać, a ja do niej dołączyłam.

- Dobra chodź już!- powiedziałam opanowując śmiech.- za sześć minut mamy obiad. dalej pospiesz się!

Powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych z naszego pokoju. Dziewczyna pobiegła za mną i po chwili szłyśmy razem w stronę stołówki.

Wchodząc do środka od razu rzuciło nam się w oczy odgłosy bijatyki. Spojrzałyśmy po sobie z Megan, a po chwili pobiegłyśmy w stronę tłumu, który zaczął robić się coraz większy. Zaczęłyśmy się przedzierać przez tłum gapiów, aż dotarliśmy do naszego celu. Byłam w szoku. To co tam zobaczyłam.. odnotuję się w mojej pamięci na wieki. Patrzyłam na to z przerażeniem, tak samo jak moja przyjaciółka.

Zrobiłam krok w przód, ale zostałam odciągnięta z powrotem w drugą stronę przez Megan.

- Nie możesz.. Luna. Wiesz co się może stać? Może ucierpieć jeszcze jedna osoba. Nie chce, żeby coś i tobie się stało. - powiedziała z błaganiem patrząc mi w oczy.

Westchnęłam... ale i tak robiłam swoje.

Spojrzałam wytrwale na dziewczynę i wyrywając rękę z jej uścisku skoczyłam ku bijącym się chłopakom.



#Lemonka#

Potężna Alfa - "KOREKTA"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz