Rozdział 18#2

4K 232 1
                                    



Wsiadając do samochodu zastanawiałam się po której stronie stanie Arthur. Jeśliby stanął po stronie wampirów ciemności to.. och no cóż .. nie moglibyśmy być już przyjaciółmi .. To znaczy po części byśmy nimi byli, ale nie w taki sposób jak ja bym tego chciała. Boję się nawet myśleć co by się stało gdyby tak zrobił. A najbardziej boje się myśleć co bym zrobiła gdyby to Megan stanęła po ich stronie. To byłby koszmar. 

Dobra! Stop! O czym ty  w ogóle myślisz? Przecież najlepsi przyjaciele by ci tego nie zrobili! Ale czy aby na pewno ?! Przecież... Nie, Stop! Nie porzuciliby naszej przyjaźni by rządzić światem, tak jak tego chciał mój dziadek. Na pewno nie. 

Wzięłam głęboki wdech i wsiadłam do samochodu. Odpaliłam i ruszyłam w stronę miasta na umówione spotkanie z Arthurem. Po trzydziestu minutach byłam już przed kawiarnią o nazwie "Rogalik". Wysiadając zerknęłam na godzinę w telefonie, wskazywała prawie dwunastą. 

Szłam przed siebie w stronę cukierenki cała spięta. Nie miałam pojęcia czy Arthur mnie nie wystawił, a jeśli tak jest, to co w tedy? Uhh znowu to samo.. odzywa się moja głupia podświadomość, która pokazuje mi same czarne scenariusze. Po prostu świetnie. Ale mówił, że na pewno przyjedzie.. więc czemu niby miałby mnie oszukiwać.. za dużo się dzieje w moim życiu.. Dużo pytań, a za mało odpowiedzi.. koszmar.

Weszłam do środka i zaczęłam się rozglądać  w poszukiwaniu chłopaka. Szukałam, szukała i nic. Zrobiłam nie pewnie kilka kroków do przodu i zaczęłam znów się rozglądać. Po chwili poczułam jak ktoś zachodzi mnie od tyłu i zasłania mi oczy rękoma. Wyraźnie poczułam zapach mojego przyjaciela, więc odwróciłam się i spojrzałam na niego z szerokim uśmiechem. Był ubrany w czarne rurki, czarną koszulkę na którą zarzucił jak zawsze swoją skórzaną kurtkę, a na stopach miał granatowe tenisówki. Cały Arthur.. brakowało mi go... czekaj.. nie! stop! Spojrzałam na jego twarz którą rozjaśniał jego szeroki, wesoły i prawdziwy uśmiech. Przytuliłam się do niego, a on od razu odwzajemnił uścisk.

- Cześć, Luno. Nawet nie wiesz jak jestem szczęśliwy, że cię widzę. - powiedział mocniej mnie do siebie przytulając. 
Zaśmiałam się.
- Cześć, Arthurze. Ja też się cieszę. - powiedziałam i też go mocniej przytuliłam. 

Po chwili się od niego odczepiłam i znów uśmiechnęłam promiennie. 

- Usiądziemy ? - spytał się Arthur.
- Jasne. Chodźmy. - odpowiedziałam.

Poszukałam wzrokiem miejsca, gdzie nikt nas nie będzie podsłuchiwał i w tamtą stronę się udaliśmy. Siedząc już na krześle,  a chłopak na przeciwko mnie zmówiliśmy sobie coś do picia, a potem dopiero zaczęliśmy rozmowę.

- Więc .. hm jak ci mijają wakacje - zaczęłam.
- Odkąd do mnie zadzwoniłaś, wybaczyłaś i zaproponowałaś spotkanie, to .. na prawdę świetnie. - uśmiechnął się do mnie uroczo, a ja poczułam, że się czerwienie pod jego natarczywym spojrzeniem. Chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale podszedł do nas kelner z naszym zamówieniem. Podziękowaliśmy mu i zaczęliśmy rozmawiać dalej. 

- Umm, a co ciekawego u ciebie się wydarzyło? - zapytał,  a ja się skrzywiłam. - Och.. widząc twoją minę mogę się tylko domyślić. - zaśmiał się.
- Wiesz.. bardzo dużo wydarzyło się wciągu tych paru tygodni.. - odpowiedziałam.
- Aż tak źle?
- Może.. nie wiem... nie umiem ci na to odpowiedzieć... Bo wiesz ja.. - nie mogłam dokończyć.. no bo niby jak ?? Przecież nie spytam się go tak po prostu o to po której stronie stoi.. co nie?? A może jednak powinnam.. 
- Wiesz.. jeśli nie chcesz mówić to nie mów.. nie będę cię do niczego zmuszał.. jeśli nie chcesz  to uszanuję to.. - powiedział i uśmiechnął się lekko. 
Nie lubię tego uśmiechu.. naprawdę go nie lubię.
- Arthur ...
- W porządku Luna. Jest ok. - powiedział i znowu się lekko uśmiechnął.
 Zaczyna mnie wkurzać. W tych jego oczach widzę smutek, a ja nie chce by mu było smutno z mojego powodu.. czekaj.. co ? nie... ja tak wcale nie myślę .. co nie ?!
- Po prostu to bardzo trudne Arthur. Nie wiem jak mam to powiedzieć...
- Wyduś to w końcu z siebie .. Luna..
- och no więc ja.. no wiesz..
- Luna.. spokojnie.. powiedz co cię dręczy.. dalej.
Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam na jednym wdechu.
- Po czyjej stronie stoisz? - spytałam, a z jego twarzy odpłynęły wszystkie kolory..
- Luna.. nie bardzo wiem o co ci chodzi... możesz sprecyzować..??
- Arthur.. proszę cię.. nie nabijaj się ze mnie. Dobrze wiesz, że ja wiem, że ty wiesz, że... uhhh... co? No przecież wiesz o co mi chodzi.. - mówiłam i język mi się plątał.
Arthur spoważniał i widać było, że się nad czymś poważnie zastanawia.. Wziął głęboki wdech i powiedział.
- Po stronie Dimitry'ego LaFrabis'a . - powiedział uważnie mi się przyglądając.
Odetchnęłam z ulgą i się uśmiechnęłam do niego z radością. Mówił prawdę bo uważnie słuchałam jego pulsu czy nie przyspieszył, ale nic takiego się nie stało. 
- Całe szczęście.- powiedziałam cicho z lekkim uśmiechem radości na ustach.
- Myślałaś, że byłbym po stronie wampirów ciemności? - spytał nie dowierzając.
- Nie.... nie o to mi chodziło. Ale oni mają swoje sztuczki, więc mogliby cię zmusić do stanięcia po ich stronie. - odpowiedziałam trochę speszona. 
Chłopak uśmiechnął się do mnie i jakby nigdy nic zmienił temat.

- Więc .. jak cieszysz się, że wracamy za dwa tygodnie do szkoły?-spytał.
- Tak.. bardzo się ciesze.. nie mogę się wręcz doczekać.. - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie mojej przyjaciółki. - Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę wszystkich znajomych.
Arthur widząc mój entuzjazm zaczął się ze mnie śmiać, a ja udałam, że się obrażam. 
- ha ha bardzo śmieszne..-bąknęłam.
Opanował się po paru minutach i zaczęliśmy z powrotem prowadzić luźną rozmowę..

Po nie całych dwóch godzinach musiałam już jechać bo zaczęliby coś podejrzewać...

- To do zobaczenia za dwa tygodnie w szkole. - powiedział.
- A nie za tydzień? Pamiętasz, że mieliśmy przyjechać do akademii tydzień przed rozpoczęciem roku, prawda?
- Ojj..  za pomniałem. I co ja bym bez ciebie zrobił.. Luna, co ? - zaśmiał się.
- Najpewniej zgubiłbyś już dawno głowę .. czyż nie ? - zaczęliśmy się razem śmiać.
- No.... to w takim razie do zobaczenia za tydzień w akademii Luno. - uśmiechnął się do mnie.
- Do zobaczenia. powiedziałam, a Arthur wyszedł przez drzwi, a ja jeszcze poszłam zapłacić. 
Po chwili siedziałam już w samochodzie Sama. Taa.. znów go mu zabrałam,... ale że się nie skapnął, że podbieram mu kluczyki wraz z autem.. on na prawdę jest ślepy czy co ??



Posłuchajcie piosenki ! :D 

#Lemonka#


Potężna Alfa - "KOREKTA"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz