Rozdział 11#2

4.4K 286 7
                                    

Przerażające czerwone oczy. Było ich coraz więcej. Zaczęli wychodzić z krzaków.
Czemu to ja mam zawsze to szczęście, co?!
Zaczęłam się cofać.
- Uuu wilczek się boi? - Zaśmaiał się ironicznie jeden z nich.
- Zostawcie mnie - warknęłam.
Zaczął się śmiać. Znowu.... co za ironia!
- Nie przyszliśmy tu walczyć, tylko pogadać - wampir nagle spowarzniał.
Zmarszczyłam brwi.
- Pogadać? Ta jasne. Z obstawą? Umm ciekawa rozmowa się zapowiada. - warknęłam.
- Możesz mi nie wierzyć... Jak chcesz, ... ale ja wiem swoje... - Mówił wampir.
- No gadaj wreszcie - powiedziałam.
- Już niedługo wybuchnie wojna między wampirami, a wilkołakami....

Zmarszczyłam czoło. Ale.. coś jest nie tak. Napewno bie przyszli tylko po to by porozmawiać na temat nadchodzącej wojny.

- To wszystko? Dzięki za informacje, a teraz idźcie z tego terenu. Już.
- Uspokuj się. Nie skończyłem jeszcze. A więc wracają do tematu... wojna będzie toczona również pomiędzy wamprami i wampirami ciemności...

Spojrzałam na niego jak na kretyna, ale ten kontynuował jakby wogóle nie widział mojej miny.

- Jedne wilki zjednoczą się z wampirami ciemności, a inne z nami.
- No... Dobra. Ale co ja mam z tym wspólnego?
- Przysłała nas tu rada. Chcieli żebym w ich imieniu prosił cię o sojusz.
Rada?! Ale czekaj.. napewno jest jakiś haczyk.

- Jaki jest haczyk? - Spytałam.

Mężczyzna zmarszczył brwi, ale po chwili powiedział.

- Chcemy tylko żebyś nam pomogła. Wiemy już kim jesteś. Prosiliśmy inne watahy o to, ale żadna nie wyraziła zgody.- westchnął zrezygnowany.
- Macie mnie po swojej stronie, ale nie sądzę by wataha Bena i Skay się do was dołączyła. Mogę z nimi porozmawiać, ale nic nie obie.... - Mówiłam lecz mi przerwał.
- Nie! Oni są po stronie wampirów ciemności. Ben i Skay wraz z całą swoją watahą pragną tylko władzy. Nie wiem jak wampiry ciemności ich do siebie przekonały.

Zmarszczyłam czoło. Ale czy to oznaczałoby, że wataha Xaviera również jest w to zmieszana??

- A wataha która zamieszkuje te tereny tez jest w to zamieszana? - Spytałam po długim milczeniu.
- Chodzi ci o watahę Xaviera, czy tak? - Pokiwałam głową na potwierdzenie jego słów a on kontynuował.- Tak. Oni również zjednoczeni się z wampirami ciemności.
- Wiesz.. nadal nie wiem w co wierzyć. - Westchnęłam zrezygnowana.
Spojrzał na mnie ale nic nie powiedział. Nastała dziwnie nieprzyjemna cisza.
- W porzadku zgadzam na na sto procent, że jestem po wadzej stronie.
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko po czym mniej przytulił. Zesztywnialam w pierwszej chwili, ale po chwili się rozluźniłam i oddałam uścisk. Odsunęłam się od niego powoli, a on jeszcze raz się do mnie uśmiechnął .
- Dziękuję. Byłaś naszą ostatnią deską ratunku. Rada będzie dzwoniła do ciebie.
Uśmiechnęłam się lekko, skinowszy głową.
- Dozobaczenia.
- Jeszcze raz dziękuję i narazie. - Powiedział wampir i po chwili już go nie było, a razem z nim jego towarzyszy.

Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę domu.
Zawsze musi być haczyk, prawda? Nie powiedział mi wszystkiego o wojnie, a ja tak po prostu się zgodziłam. Świetnie. Jeszcze tylko tego mi brakowało... pakować się w kolejne kłopoty. Tak jakbym już ich wogóle nie miała.

Kiedy znalazłam się w pokoju poszłam prosto do łazienki, po drodze zabierając moją pidżamę. Górna część była w kolorze różu z wyszystą myszką miki. A dolna część składała się z czarnych 3/4 spodenek.
Wykąpałam się i wyszłam z łazienki robiąc sobie wysokiego kucyka na głowie.
Po chwili leżałam już na swoim łóżku. Nadal myślałam o tym co powiedział wampir. Westchnęłam. Tak się z nim wtedy rozgadałam, że nawet nie wiem jak ma na imię. A to dobre..
Przestałam już o tym myśleć, a po chwili oddałam się już w objęcia Morfeusza, zapadając w głęboki sen.

#Lemonka#

Potężna Alfa - "KOREKTA"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz