Rozdział 4#2

5.4K 313 10
                                    



Kiedy miałam już wszystkie rzeczy spakowane do samochodu, który po mnie przyjechał, poszłam pożegnać się z Megan i Dyrektorką.

- Baw się dobrze Luno. Będzie dobrze. - powiedziała pocieszająco Maria.

Uśmiechnęłam się lekko i ją przytuliłam, wątpiłam w to czy będę się dobrze bawić.. no ale, zawsze bądź pozytywnie nastawiony, nawet na sprawy które uważasz za beznadziejne.

Podeszłam do Megan i ją mocno przytuliłam.

- Do zobaczenia Meg. Mam nadzieje, że mnie odwiedzisz. - powiedziałam z szerokim uśmiechem.

- No pewnie! Bez gadania. Spędzimy niezapomniane dni i godziny!

Zaśmiałam się z jej poczucia humoru. Wyszczerzyła się do mnie i popchnęła w stronę samochodu.



Jechałam już prawie dwadzieścia minut, a mi zaczęło się już nudzić.

Wróciłam wspomnieniami do przeszłości. Kiedy przeprowadziłam się razem z moim "bratem" do nowego miasta. Uśmiechnęłam się mimowolnie na to wspomnienie. Potem wszystko się popsuło.. Po tym jak dowiedziałam się, że cały czas byłam oszukiwana, nie mogłam uwierzyć, że jedyna osoba której ufałam najmocniej na świecie tak podle mnie potraktowała. Przypomniałam sobie inne wspomnienia. Kiedy dowiedziałam się, że moi rodzice, a tak naprawdę nie rodzice żyją. To mnie najbardziej ze wszystkiego zabolało. Mogli po prostu powiedzieć, że zostałam przygarnięta, a nie kłamać w żywe oczy. No... i jeszcze Liam.. właśnie .. Liam i jego wataha.

Uśmiechnęłam się pod nosem.

Byli dla mnie jak rodzina, której nie miałam, nie licząc brata. Ufałam całej watasze, a oni mnie też oszukali. Potem jak trafiłam do domu moich "rodziców". Bałam się, do jakiegoś momentu zastanawiałam się dlaczego mnie więzili i nie pozwalali wychodzić z domu, a teraz rozumiem. Zrozumiałam to kiedy zabiłam Magnusa. Wataha Skay i Bena miała walczyć na wojnie z wampirami, ale do niej nie doszło. Ich wataha nadal nie rozumie, dlaczego tak się stało, ale ja się dowiedziałam od Marii. Powiedziała mi, że na świecie znajduje się dziewczyna, która potrafi zabić machnięciem ręki inną osobę. Wampiry w to uwierzyły i od tamtego czasu nie wychodzą na zewnątrz. A najlepsze jest to, że to właśnie ja, jestem tą osobą.
Kiedy powiedziano mi, że będę się uczyć w akademii dla wilkołaków, to myślałam, że zwariowali, a oni na poważnie to mówili. Pojechałam do akademii i bardzo dużo ciekawych rzeczy się dowiedziałam.. na przykład: otóż to, że nie moimi biologicznymi rodzicami nie są Skaylin i Beniamin, tylko Rosale i Edwin, dowiedziałam się jeszcze, że jestem ostatnia z mojego rodu i to ja muszę stawić czoła niebezpieczeństwom jakie czyhają na mnie i na moich przyjaciół.
Poznałam tam wiele osób, ale najbardziej zaprzyjaźniłam się z Megan i z... Arthurem. Właśnie.. w sumie to on też mi się troszkę podoba.., ale bez przesady. Lubię go. Naprawdę, ale według mnie to trochę za szybko. Z Megan zawsze się dobrze dogadywałam, nigdy się nie pokłóciłyśmy i mam nadzieje, że tak będzie. Z resztą paczki też dogaduję się jako-tako. No ale wszystko się musi kiedyś skończyć.. prawda ? Teraz jadę sobie do tego durnego domu moich "rodziców", mam tylko nadzieje, że mnie nie zamkną znowu w czterech ścianach.

Nie wiem czy wam wspominałam, ale moje futro od wypadku w którym otarłam się o śmierć, jest koloru białego z pasemkami jasno-niebieskimi. Ciekawe, prawda ? Nie wiem od czego to zależy, ale już trzy razy mi się moje futerko zmieniało.

Boję się spotkania z moją "rodziną". Jak mam się zachować? Nie wiem. Co mam powiedzieć jak ich zobaczę? Nie wiem. Co mam zrobić jak zobaczę Mark'a ? Tego też niestety nie wiem. A najgorsze z najgorszych pytań ... a jeśli zobaczę Liama.. to co wtedy ?!? Tego też nie wiem!.
Westchnęłam sfrustrowana.
Ale nie tylko to zmieniło się we mnie. Zmieniłam się ja. Wydoroślałam, moje oczy są trochę innego koloru, bo stały się bardziej błękitne. Urosłam, wyładniałam i jestem o wiele silniejsza.

Moje rozmyślenia przerwał mi głos mężczyzny prowadzącego samochód.

- Panienko. Będziemy za dziesięć minut na miejscu. - poinformował mnie kierowca.

Pokiwałam lekko głową. Obserwował mnie przez chwilę, ale odwrócił w końcu głowę i patrzył dalej na jezdnie.


Po ośmiu minutach zobaczyłam posesje. Moje serce znacznie przyspieszyło, a ja czułam jak moje ręce zaczynają się pocić Uspokój się ! Uspokój się!. Powtarzałam cały czas w kółko. Dojechaliśmy na miejsce.


#Lemonka#

Potężna Alfa - "KOREKTA"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz