15

7K 421 21
                                    



Jechałam już z jakieś 3 godziny i strasznie mi się nudziło, ale w końcu dojechaliśmy. Kiedy wysiadam z samochodu kierowca samochodu, który przedstawił jako David powiedział.
- Twoi rodzice kazali mi przekazać wiadomość. A więc, mówili, że nasz nikomu nie mówić kim są twoi biologiczni rodzice. Rozumiesz?
- Tak Davidzie rozumiem. To.. na razie.- Powiedziałam i zamknęłam drzwi samochodu.

Ruszyłam w stronę wielkich wrót prowadzących do środka szkoły. Gdy weszłam nikogo nie zobaczyłam. Sala była opustoszała. Westchnęłam. A w chwili gdy drzwi się za mną zamknęły, usłyszałam kroki. Kiedy odwróciłam się w tamtą stronę zobaczyłam młodą kobietę na około 28-29 lat. Uśmiechnęła się do mnie ciepło i podeszła do mnie.
- Witaj moja droga, ty to pewnie Luna Clark, tak?
- Tak proszę pani.
- Ojj nie przesadzaj, mów ni po prostu Maria, a będzie dobrze.
- Dobrze prosz...yyy.. Mario.
- Chodź za mną kochanie.
Szłyśmy przez korytarz, dyrektorka opowiadała mi różne historie związane ze szkołą i jej powstaniem.
- Wiesz.. skarbie. Twoi opiekunowie dobrze zrobili wysyłając cię tu, bardzo dużo się nauczysz. Naprawdę.
Westchnęłam w myślach i chciałam zadać pytanie, ale to ci usłyszałam zbiło mnie z tropu. Opiekunowie?!
- Mario..
- Tak?
- Powiedziałaś, że moi opiekunowie...
- Tak.. Skay i Ben.
- No właśnie... czekaj.. to nie są moi opiekunowie... to znaczy to to też, ale to są moi rodzice.- Powiedziałam.
Kobieta się zatrzymała i spojrzała na mnie.
- Co ty mówisz dziecko?... Przecież twoi rodzice zginęli jak miałaś zaledwie roczek.
Czekaj.... Coooooo?? Ale w takim razie... to by oznaczało, że.. nie mogę uwierzyć.. okłamali mnie.. znowu.
Zamknęłam oczy, ale po chwili jest otworzyłam.
- Nie znałam tej wersji.
Kobieta zmarszczyła czoło po czym odwróciła mówiąc ze do nich zadzwoni. Po jakimś czasie dotarłyśmy do pokojów. Pokazała mi pokój, dała plan lekcji, i powiedziała, że niedługo wróci moja współlokatorka.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam się rozpakowywać. Po jakimś czasie do pokoju wbiegła dziewczyna z brązowymi falowanymi włosami, ubrana w czarne rurki, bordowy sweterek i czarne wysokie trampki.
Uśmiechnęła się na mój widok.
Podbiegła do mnie i przytuliła mocno.
- Nareszcie! Nie mogłam się już doczekać, aż przyjedziesz!
Zaśmiałam się z jej słów i reakcji.
- Ja również się ciesze, że cię poznałam. Jestem Luna.
- Ale super.. Ja jestem Megan, ale mów mi Meg. Ok?
- Nie ma sprawy.
Uśmiechnęłam się, a ona odwzajemniła go.

Pomogła mi się rozpakować, a potem poszłyśmy na kolacje.

Szłyśmy korytarzem i nie obeszło się bez wścibskich spojrzeń.
- Nie martw się. - Powiedziała Meg.
- Mhm..
Dziewczyna otworzyła drzwi prowadzące na stołówkę, a tam jeszcze więcej spojrzeń... o matko..
Poszłyśmy wziąć sobie coś di jedzenia, a potem zaczęła mnie prowadzić do jednego ze stolików. Kiedy znalazłyśmy się obok jednego z nich zobaczyłam trójkę dziewczyn i dwójkę chłopaków. Wymienili się spojrzeniami po czym spojrzeli na mnie. Uśmiechnęli się szeroko, a ja nie pewnie.
- Cześć wam, chciałabym przedstawić nową koleżankę. To jest Luna. Luno to jest Lili- blondynka z brązowymi oczami, Laura- brunetka z brązowymi oczami, Katy- brunetka z zielonymi oczami, Arthur- czarne włosy i czarne oczy(?) i Tom- blondyn z brązowymi oczami.
- Cześć - powiedziałam.
- Cześć - odpowiedzieli chórem.
Usiadłam z tacą między Arthurem, a Katy.
Rozmawialiśmy na różne tematy, aż nie skończyliśmy jeść.
Zaprzyjaźniłam się z Arthurem, bardzo miło mi się z nim rozmawiało.
Z tego co udało mi się wyczuć, to jest on Alfą. Za to on nie wie, że ja jestem Alfą, nie wyczuje mnie dzięki moim perfumom.

Po zjedzonym posiłku udałam się razem z Megan do pokoju. Kiedy znalazłam się w pokoju obrazu poszłam się umyć, a potem się położyłam ubrana w moją niebieskawą pidżamę.

Już jutro mój pierwszy dzień szkoły, z tą myślą oddałam się w objęcia Morfeusza.

Potężna Alfa - "KOREKTA"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz