Rozdział 11.

52 6 6
                                    

Budzą mnie krzyki,przeraźliwe krzyki. Ciarki obiegają całe moje ciało ,a ja kurczowo trzymam się krawędzi łóżka. Wiem co się dzieję. Znam doskonalę tą sytuację. Na szczęście nie miałam okazji się przekonać na własnej skórze,ale tutaj każdy o tym mówi,każdy się tego boi. Terapia elektrowstrząsowa. Wciskają nam ,że to rutynowe leczenie ,które ma wywołać pełną świadomość umysłową ,ale to tylko ściema. Nikt z tego nie wychodzi cało,a umiera w niemożliwie ogromnym cierpieniu.
Zaciskam powieki ,z których wypływają słone łzy robiąc sobie ścieżkę na moich policzkach.
-Ojcze nasz...-zaczynam się modlić i mogę obiecać ,że nie tylko ja.
Czasem wydaję mi się ,że to Oni są większymi psycholami ,niż my wszyscy razem wzięci. Stosują takie metody leczenia ,by żadne z nas nie wyszło stąd żywe. Ci co uciekają są torturowani ,a w efekcie ponoszą śmierć. Nie posłuszni są biczowani,ale nie można do końca życia być bitym bez żadnych konsekwencji ,prawda? Staram się nie wchodzić nikomu w drogę,siedzieć cicho i wykonywać każde ,jedno polecenie,więc nadal żyję. Nie chcę nawet myśleć co ,by mnie spotkało ,gdyby ktokolwiek dowiedział się ,że używam telefonu-albo ,że późną nocą oglądam powtórki. Tutaj wystarczy za głośno kaszlnąć ,by dostać metalowym pasem.
CocoLoko:Aaron boję się
CocoLoko:tak cholernie się boję...
AaronMen:Co się dzieję??
CocoLoko:Aaron,czemu ty nie śpisz?
AaronMen:Nie chrzań
AaronMen:tylko mów co się dzieję?!
CocoLoko:Przepraszam
CocoLoko:musiałam do kogoś napisać...
AaronMen:I teraz znowu zamkniesz się w sobie
AaronMen: i o niczym mi nie powiesz?
CocoLoko:Nie mogę
AaronMen:Kurwa mać.
CocoLoko:Aaron,przepraszam Cię
AaronMen:Zaraz coś rozwalę
CocoLoko:Proszę ,uspokój się
AaronMen:Powiedź mi do kurwy nędzy
AaronMen:jak mam być spokojny
AaronMen:gdy wiem ,że coś się u Ciebie dzieję?!
CocoLoko:Już okej
CocoLoko:jest już dobrze
AaronMen:Nie wierzę Ci,Coco

Cisza. Zero krzyków,zero dreszczy. Odpuścili...A jeśli znowu ktoś umarł? Chcę uwolnić się z tego miejsce. Od początku chciałam ,ale odkąd znam Aarona to pragnienie urosło. Chcę żyć jak on,nawet z tymi sztywnymi,surowymi i obrzydliwie bogatymi rodzicami. Tak bardzo tego chcę....

AaronMen:Pisałem Ci już kiedyś ,że nie jestem dobrym gościem
AaronMen:a Twoje zachowanie sprawia ,że staję się jeszcze gorszy
CocoLoko:To po cholerę się o mnie martwisz?
CocoLoko:Masz swoje życie i swoje problemy
AaronMen:Ja pierdole...
AaronMen:Znowu wkurwiasz.
CocoLoko:I bardzo dobrze.
CocoLoko:Może w końcu zrozumiesz,że nie masz prawa mieszać się w nie swoje sprawy
AaronMen:Chcę Ci pomóc, ty złośliwa małpo
CocoLoko:Napisałam do Ciebie pod wpływem emocji
CocoLoko:Ale nie prosiłam o pomoc
CocoLoko:ani o empatie
CocoLoko:Dość tego tematu. Uh.
AaronMen:Powiem Ci jedno
AaronMen:Gdyby ktokolwiek z moich bliskich czytałby te rozmowy
AaronMen:wyśmiałby mnie
AaronMen:a wiesz dlaczego?
CocoLoko:Coś czuję ,że zaraz się dowiem
AaronMen:Bo nie martwię się o nikogo
AaronMen:nie martwiłem się nawet o ojca ,który miał wypadek samochodowy
AaronMen:nie martwiłem się o żadną, swoją dziewczynę
AaronMen:ale o Ciebie się martwię
AaronMen:Nie wiem dlaczego,ale skoro tak jest
AaronMen:To kurwa nie chrzań tego.

Dlaczego mam mu wierzyć?Dlaczego mam wierzyć zupełnie obcemu człowiekowi? Wierzyłam ojcu ,który mówił ,że kocha mnie i matkę ,a potem bił nas bez najmniejszych skrupułów ,więc skoro ktoś tak bliski był wstanie mnie oszukać ,to kłamstwo u takiego Aarona powinno być na porządku dziennym,prawda?
Skoro to wiem ,to dlaczego mój oddech jest tak rzadki ,a serce biję znacznie szybciej? Słaba ze mnie dziewczyna i tak cholernie łatwowierna...

CocoLoko:Nie jestem z Tobą szczera
CocoLoko:od początku nie byłam
AaronMen:Wyjaśnij?
CocoLoko:Nie mam skrzydeł anioła
CocoLoko:i żyję w domu demona
AaronMen:Kruszyno,nie cytuj mi żadnych wierszy
AaronMen:tacy goście jak ja nie rozumieją metafor xd
CocoLoko:Może to i lepiej ^^
AaronMen:Wyjaśnij więc bardziej?
CocoLoko:Dochodzi czwarta,więc powinieneś spać
AaronMen:Nie
AaronMen:Pójdę spać jak będę miał pewność
Aaron:że nic złego się u Ciebie nie dzieję
CocoLoko:Każdego dnia dzieję się u mnie coś złego
CocoLoko:to nieodłączny element mojego życia,Aaron
AaronMen:Nie pisz tak,bo serio obudzę wszystkich
AaronMen:w domu demolowaniem pokoju.
CocoLoko:Nie mogę Ci powiedzieć wprost
CocoLoko:muszę metaforami
AaronMen:Nie,nie o to chodzi
CocoLoko:Wyjaśnij?
AaronMen:Moja obawa o Ciebie jest w chuj ogromna
AaronMen:Piszesz ,że Twoje życie jest złe
AaronMen:a ja zaciskam pięść ze złości ,że nie umiem Cię od tego uwolnić.
CocoLoko:Pisząc w ten sposób już zmieniasz je na lepsze ^^
CocoLoko:Miałam być tą wredną ,a Ty tym tępy
CocoLoko:i co się z nami dzieję ? XD
AaronMen:Obiecuję ,że kiedyś sprawię ,że będziesz szczęśliwa
CocoLoko:Eh...Nie odpuścisz tego tematu?
AaronMen:Nigdy.

My Little HeroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz