Zastanawiam się w jaki sposób można powiedzieć drugiej osobie ,że Twoje życie to jedno wielkie przekleństwo?Nie jestem tego pewna ,bo jeśli mam go stracić już na zawsze to nawet chcę podejmować tego tematu. W każdym bądź razie cholernie się boję.
Ja:Mam problem
Victoria:To śmieszne ,że mówisz o jednym problemie w miejscu takim jak to
Ja:Daj mi na chwilę zapomnieć. Przy Aaronie czasem mi się to udaję
Victoria:No okej. Mów o co chodzi?
Ja:Chcę mu wyznać prawdę ,ale nie wiem jak
Victoria:Zwariowałaś? Przecież to towarzyskie samobójstwo. Wiesz jak ludzie na nas reagują
Ja:Wiem,ale spójrz na nas. Według mnie nie różnimy się zbytnio od nich. Po prostu pewne sytuację w naszym życiu sprowadziły nas ,aż tutaj. Może potraktuję to jak zwykły szpital,co?
Victoria:Ta,już to widzę. Coco,uwierz mi-mam większe doświadczenie w sprawach damsko męskich
Ja:A poznałaś kogoś ,o kim myślisz właściwie bez chwili przerwy? Bo ja tak. Aaron to fajny gość i naprawdę nie chcę go ,,stracić",ale milczenie wkurza mnie coraz bardziej
Victoria:Twoja decyzja,Coco. Pamiętaj ,że Cię ostrzegałam
Ja:Mogłabyś chociaż napisać ,że jesteś ze mną czy coś...Okej,nie było sprawy.Niestety nie każdy jest Aaronem,miłym,opiekuńczym i bardzo empatycznym. Szkoda tylko ,że namieszała mi jeszcze bardziej w głowie i właściwie nie wiem czy mu kiedykolwiek powiem prawdę. Znowu wracam do punktu wyjścia...
AaronMen:Wróciłem z ustawki,a Ty jesteś jedyną osobą ,z którą chcę teraz pogadać.
CocoLoko:Jakiej do cholery ustawki?!
AaronMen:Nie wściekaj się na mnie,musiałem
CocoLoko:Co to znaczy musiałeś?
AaronMen:Koleś czepiał się Kate ,więc musiałem jakoś zareagowaćBronił swojej dziewczyny?Cudownie.
CocoLoko:Aa,chodziło o Twoją dziewczynę
AaronMen:Tak wyszło
CocoLoko:Pewnie nie była zadowolona ,co?
AaronMen:W sumie ona ma to gdzieś
CocoLoko:Ma gdzieś ,że jej chłopak staję w jej obronie i idzie na ustawkę?
AaronMen:To cała Kate
AaronMen:Tylko Ty jesteś normalna
CocoLoko:Chyba nigdy nie zrozumie po co z nią jesteś
AaronMen:Zmień temat
CocoLoko:Sorry,zapomniałam
AaronMen:Nic się nie stało ,ale lepiej nie mówmy już o tym
CocoLoko: Napisz tylko ,że nic Ci nie jest i odpuszczam
AaronMen:Krwawię z paru miejsc i chyba mam złamane żebra ,ale w sumie nic mi nie jest
CocoLoko:Jak z paru miejsc?Jezu,jak Ty mnie czasem irytujesz
AaronMen:Ty się lepiej zapytaj jak tamten wygląda
AaronMen:Nieźle go urządziłem
CocoLoko:Nie będę Ci gratulować
AaronMen:Wystarczy ,że jesteś i piszemy
AaronMen:A tak w ogóle Ty nie miałaś mi czego powiedzieć?
CocoLoko:Miałam ,ale przyjaciółka uświadomiła mi ,że to nie ma sensu
AaronMen:Wy i te wasze przyjaciółki...
AaronMen:Po co ją słuchasz?
AaronMen:Jeżeli chcesz to po prostu powiedź
CocoLoko:A co chcesz się mnie już pozbyć?
AaronMen:Mówiłem Ci ,że się nic między nami nie zmieni
AaronMen:Mam Ci to obiecać?
CocoLoko:Lepiej nie,bo potem będzie mi trudniej
AaronMen:Nie będzie. Kruszyno ,napisz wprost
CocoLoko:Okej,ale przez telefon
CocoLoko:Zadzwonię do Ciebie
AaronMen:Poważnie?
AaronMen:Teraz to ja się denerwuję :P
CocoLoko:Huhu,pan twardziel ma stracha
AaronMen:Przy takiej dziewczynie nawet kamień mięknie
CocoLoko:DZWONIEMoje serce wali jak szalone ,ale muszę to zrobić. Musze mieć to za sobą i wtedy ,albo odetchnę ,albo pogrążę się w rozpaczy...Życie i tak nigdy nie było dla mnie łaskawe.
Ja*Cześć..-zaczynam niepewnie. Trzęsę się
On*Witaj,Coco. Masz przyjemny głos-on natomiast nie brzmi jakby miał ,,stracha" .Dobrze sobie radzi. Cały Aaron.
Ja*Mógłbyś chociaż przez telefon mnie nie zawstydzać? Teraz nie mam jak tego ukryć-to prawda,rumienie się jak owoc.
On*Urocza jesteś ,kruszyno-śmieję się ,a ja nie wierzę ,że rozmawiam właśnie z Nim.
Ja*Aaron,milcz już,bo zaraz nic nie powiem
On*No już dobrze. Chciałem żebyś się mniej bała
Ja*Dzięki ,ale komplementy mi nie pomagają ,wręcz przeciwnie
On*Nie lubi prawdy,zapamiętam
Uśmiecham się pod nosem.
Ja*Czym jest dla Ciebie szpital?
On*Co to za pytanie,kruszyno? No ale skoro pytasz to chyba masz powód,więc ci zaufam i odpowiem. Największe skupisko cierpienia
Ja*To wyobraź sobie ,że jest jeszcze gorszy szpital ,w którym ból i cierpienie jest na porządku dziennym
On*Kruszyno ja wiem ,że się boisz ,ale ja Ci już mówiłem. Nie rozumiem metafor
Ja*Proszę ,tak jest mi łatwiej
On*Już się zamykam. Kontynuuj
Ja*Takie miejsce nazywa się szpitalem psychiatrycznym. Mówi się też świecie,dom bez klamek czy jak tam jeszcze chcesz,ale ja mówię ,że to szpital
On*Byłem w nim kiedyś
Ja*Co?Jak to?
On*To znaczy nie jako pacjent-użył słowa pacjent zamiast świr?Chyba nie będzie tak źle-ale z ojcem. Musiał porozmawiać z lekarzami ,a ja stałem tam jak kołek i dziwnie się czułem
Ja*Bo dookoła było pełno wariatów i się ich bałeś?
On*Co?Niee. Było mi ich raczej szkoda. Byli po prostu bardzo nieszczęśliwi ,a ja nie mogłem nic z tym zrobić. Tylko ich obserwować ,choć tego też nie chciałem robić zbyt długo,by nie pomyśleli ,że traktuję ich jak osobliwości czy okazySłucham jego słów i czuję się jakbym słuchała własnych myśli. Jego podejście jest niesamowite ,a ja wkurzam się ,że w niego wątpiłam.
On*Ale dlaczego właściwie o tym mówimy?
Ja* Widzisz,jestem jedną z nich. Jestem tym nieszczęśliwym człowiekiem,o którym mówisz
On*Nie rozumiem. Wyjaśnij?
Ja*Od dwunastego roku życia przebywam w szpitalu psychiatrycznym ,po tym jak pielęgniarka w szkole znalazła na moim ciele rany cięteZapada długa i stresująca mnie cisza. Chyba się pospieszyłam
On*Dlaczego się krzywdziłaś?-brzmi poważnie ,tak jakby chciał mnie teraz skarcić.
Ja*Przez ojca. Znęcał się nade mną i mamą
On*Co ci robił?-jego głos przybiera stanowczy ton. Mam wrażenie ,że zaciska pięść ,by nie wybuchnąć
Ja*Ból sprawia mi samo cofanie się do tych wydarzeń i ta odpowiedź powinna ci w pełni wystarczyć-słyszę jakiś stłumiony hałas-Co się tam dzieję?
On*Zmasakrowałbym go ,za to. Uwierz mi,Coco
Ja*Siedzi w więzieniu,bo mama popełniała przez niego samobójstwo,a ja w efekcie tego wszystkie, trafiłam tutaj
On*Coco,Mogę zadzwonić później?
Ja*Tak...To cześć-rozłączam się natychmiast.A więc jednak przeszkadza mu moja przeszłość i to gdzie teraz jestem? Nie będę ukrywać swoich uczuć ,chcę płakać i jednocześnie komuś przywalić. Jestem beznadziejna,a on już nie zadzwoni. Jego ton,jego nagła zmiana zapewniła mnie w tym. Na zwierzenie ci się zebrało...Jesteś idiotką,skończoną kretynką. Teraz chciałabym mieć żyletkę na wyłączność...
********************************
Napisze tak-ostatnio miałam spadek formy i prawdę mówiąc nie miałam motywacji do pisania. Wydaję mi się ,że wy też to odczuliście, że rozdziały są dość słabe...Przykro mi ,ale nic na to nie poradzę. Postaram się poprawić ,a tak dla zachęty - w 17 rozdziale poznacie bliżej Aarona ^^
Dobrej nocy :*

CZYTASZ
My Little Hero
Teen FictionAarona poznałam przez Internet. Od czasu do czasu czatowaliśmy ze sobą. Nie był świadomy tego jaka historia kryje się za moim imieniem. Żadna księżniczka ze mnie ,właściwie to bardziej kopciuch ,ale Aaron dostrzegł we mnie więcej ,niż ja sama mo...