AaronMen:Długo nie pisaliśmy
CocoLoko:Całą wieczność...
AaronMen:Tęskniłem za Tobą
CocoLoko:Jak nigdy za nikim,Aaron
AaronMen:Czyżby tęsknota za mną ukrócił Ci ,ten Twój cięty języczek?
CocoLoko:Tobie to nie grozi i tak masz wszystko zbyt małe :P
AaronMen:Pamiętaj-liczy się funkcjonalność ,a nie rozmiar
CocoLoko:A skoro u Ciebie nie ma ani tego pierwszego ,ani druga opcja nie zadowala
CocoLoko:To na co mam patrzeć ? Xd
AaronMen:Ja i mój penis udamy ,że tego nie czytaliśmy
AaronMen:(Uraziłaś jego uczucia)
CocoLoko:Jego? Czyli mówimy o naszej,drobnej ,słodziutkiej Księżniczce Sophie?
AaronMen:Nie nazywaj go tak!!!
CocoLoko:Wolisz,maluszek?
AaronMen:Wolę taki przydomek na jaki zasługuję ,więc Champion.
CocoLoko:LMAO. Uważaj bo się zakrztuszę
AaronMen:Spokojnie, przy mnie Ci to nie grozi ,no chyba że będziesz się ociągała z połykaniem i podczas jęków może wydać Ci się to niewygodne...
CocoLoko:Fee,jesteś obleśny.
AaronMen:Przecież tylko żartuję
AaronMen:to jasne ,że przy pierwszych spotkaniach będziesz wypluwać moją spermę.
CocoLoko:Zamknij się ,albo coś Ci zrobię!
AaronMen:Z chęcią ^^
CocoLoko:Nie żartuję.
AaronMen:No dobra. Mimo ,że nie jesteś skłonna do sprośności i robienia mi ,,krzywdy" prowadzącej do seksu ,to i tak Cię kocham.
CocoLoko:Tak ,tak...
AaronMen:Właśnie tak ^^Budzę się dysząc choć sen wcale nie jest koszmarem. Nie wyłapałam momentu ,w którym zasnęłam ,ale najprawdopodobniej czekanie na mojego ojca tak mnie znużyło ,że to było silniejsze.
W gruncie rzeczy nie jest to najgorsza opcja ,bo prawdę mówiąc taki sen,a właściwie jego przebieg jest na wagę złota. Choć jeśli o mnie chodzi ,to wystarczyłaby w zupełności sama rozmowa,bez jakichkolwiek wyznań. Jest,a przynajmniej mam taką nadzieję,że jest ,szczęśliwy z Kate,a ja nie chcę tego w żaden sposób burzyć. O kurcze,chyba właśnie potwierdza się to,czego obawiałam się od samego początku najbardziej. Podobno jeśli się kogoś kocha,szczęście tej drugiej osoby stawiamy na pierwszym miejscu,więc...No pięknie Coco,wpadłaś po same uszy!
-Witaj,córeczko.
Moje serce podchodzi do samego gardła,gdy w ciemny,przerażająco cichym pokoju odzywa się męski baryton,w którym rozpoznaję głos mężczyzny ,który bez najmniejszych skrupułów krzywdził moją matkę.
-O cholera...-serio?Tylko na tyle cię stać?Nie widziałaś go z kilka lat,a ty tylko głupio jęczysz? Mogłabyś chociaż wpaść w piekielny szał.
-Przepraszam,nie chciałem cię przestraszyć ,ale naprawdę pięknie śpisz.
Jest trochę bardziej siwy ,niż w momencie ,gdy ostatni raz go widziałam. Ma też długą brodę i parę nowych tatuaży na szyi. Nie pachnie dobrze,ale to nic ,bo nie zamierzam rzucać się mu na szyję.
-Mogę usiąść?-wskazuję na miejsce obok mnie,ale ja się nie zgadzam. Dystans jest bezpieczny zarówno dla mnie jak i dla niego
-Dobrze. Nawet nie wiesz jak bardzo przypominasz mamę. Była to urodziwa kobieta.
-Nie wspominaj o niej. Ty nie masz prawa.
Jak może mówić o niej w tak prosty i bezwysiłkowy sposób? Pogrzebał już doszczętnie wszystkie uczucia?
-Rozumiem ,że się gniewasz,ale...-przerywam mu.
-Gniewasz?Czystą nienawiść i chęć zabicia ciebie nazywasz gniewem? Jesteś potworem,a ja nie chcę cię znać.
Szkoda ,że słowa nie idą równo z moimi uczuciami. Prawdę mówiąc kiedy go tylko zobaczyłam poczułam się dobrze,tak jakby część mojego starego życia nagle powróciła. Tęsknie za tym co było ,ale przecież to on sprawił ,że wszystko zniknęło,że trafiłam tutaj ,a moja mama się zabiła,więc dlaczego jest mi tak, cholernie ciepło na sercu?
-Masz rację. Wszystko co mówisz jest słuszne ,ale zrozum ,że ja nie mogę tego zmienić. Nie cofnę czasu i nie przywrócę twojej matce życia. Bardzo chcę,nawet nie wiesz jak bardzo,ale nie mogę-czuję ,że mówi prawdę. Jest poruszony ,a w oczach ma łzy. Potężnej postury facet , cały w tatuażach chcę płakać ,a ja razem z nim.
-To po co tu przyszedłeś? Dlaczego cię wypuścili?
-Skarbie,to jest trudne...
-Co jest trudne?
-Jak się tu czujesz?
-Nie chrzań ,tylko powiedź ,to z czym do mnie przyszedłeś?
Wzdycha. Podchodzi do okna chwilę przez nie wygląda ,aż w końcu wraca do mnie swoimi ciemnymi tęczówkami.
-Bo ja umieram,Coco. Dlatego mnie wypuścili i stąd też moja wizyta u ciebie.
Moje serce najpierw jest spokojne,ale za chwilę jego rytm wzmacnia się przez co nie czuję się dobrze. Czuję jakby ktoś je właśnie zamienił w zimny kawałek lodu ,który rozsypuję się teraz na małe kawałeczki. Tak piekielnie źle mi teraz,tak cholernie chcę płakać,krzyczeć...ale ja milczę .Żaden ,choćby najmniejszy dźwięk nie ucieka z moich ust . Odnajduję odrobinę odwagi ,by spojrzeć na niego swoimi orzechowymi oczami ,które dostrzegają smutek na twarzy człowieka ,który wydaję się nie posiadać uczuć.
Kiedy siedział w więzieniu nie czułam jego obecności ,ale w głębi duszy pamiętałam ,że gdzieś została mi ostatnia osoba z mojej rodziny ,a myśl o tym pomagała mi przetrwać najtrudniejsze momenty ,bo rodziła się nadzieją ,że wszystko się kiedyś unormuję ,że wróci stare życie. Szkoda ,że będę się tym cieszyć tylko przez chwilę. Tylko jeszcze jeden moment żyję ze świadomością ,że go mam...Tylko chwilę.
Wstaję i przytulam go mocno do siebie i oboje wybuchamy płaczem ,ale cieszymy się ,że możemy przeżywać to chwilę razem...Nie,to nie jest prawda. W rzeczywistości ja wciąż siedzę na łóżku wgapiona w niego wzrokiem pełnym zaskoczenia ,a on z trzęsącymi się dłońmi dotyka parapetu okna. Żadne z nas nie umie zrobić pierwszego kroku,oboje bardzo się przed nim wzbraniamy.
~*~
Perspektywa AaronaCzuję się dziwnie. Wiem ,że nie śpię ,ale jednak mam zamknięte oczy i jakaś nieznana siła uniemożliwia mi ich otworzenie. Słysze tylko głosy,szmery i dźwięk maszyn ,do których jestem podłączony. Tak,jestem w szpitalu i jestem tego pewny zważając na męski głos ,który informuję moich rodziców o mojej śpiączce. Szkoda ,że nie wiedzą ,że ja wszystko czuję...A może tylko wydaję mi się ,że tu jestem,a tak naprawdę już umarłem? Nie widzę ich ,ale słyszę obecność Kate i Alexa. Jestem zły ,że zabrała małego w takie miejsce,ale najwidoczniej informacja o moim wypadku trafiła do nich nagle i najzwyczajniej w świecie nie miała innego wyjścia. W sumie wolę tą opcję ,niż gdyby moje dziecko miał pilnować jakiś jej kochanek. Niech sobie posuwa moją kobietę,ale niech odwali się od istoty tak pięknej ,choć bardzo kruchej ,którą jest mój syn.
-Dzwoniłaś do Maxa?
-Wiesz przecież ,że tak,ale jak zwykle ma wyłączony telefon. Najwidoczniej w szpitalu psychiatrycznym tak trzeba.
Psychiatryk? Oczym moja matka mówi? Mój brat jest pasjonatem motoryzacji ,zresztą tak samo jak ja,więc przyjął jakąś fuchę w pobliskim warsztacie,choć traktuje to bardziej jak przyjemność,niż swój obowiązek.
Im musiało się więc coś pomylić ,bo Max od zawsze był ze mną szczery i to nie mogło uleć zmianie.
-Ten jego pieprzony motor...Mówiłam mu tyle razy żeby go sprzedał.
Motocykl Kate,to jest Motocykl. Ciągle jej to powtarzam ,a ona nadal swoje...Nie musisz zresztą udawać ,że moje życie cokolwiek cię interesuję. Nigdy cię nie interesowałem mimo ,że zawsze pokazywałem jak bardzo cię kocham. Nie wiem dlaczego wybierałaś zawsze moich kumpli ,a potem przychodziłaś do mnie z płaczem ,ale wiem ,że nie robiłaś tego z miłości .Szkoda,bo gdybyś nie była tak puszczalska ,to byłabyś wspaniałą kobietą.
-Spokojnie skarbie,wszystko będzie dobrze-matka ją uwielbia. Zresztą nie dziwię jej się,jest bardzo atrakcyjna-Obudzi się z tej śpiączki i wszystko wróci do normy.
Pytanie brzmi czy ja chcę się z niej obudzić i wrócić do tego chrzanionego świata ,w którym nie istnieje moja Coca,bo zamiast niej główną rolę gra plastikowa panienka ,która sprowadziła mnie na salę szpitalną ,a może jeszcze sprowadzić gdzieś dalej,tam gdzie będę bliżej nieba. Pewnie ta głupia zołza byłaby z tego zadowolona,choć pewnie nie tylko ona.
********************************
Hejka kochani! ^^
Wiem ,że się trochę spóźniłam z rozdziałem, ale przez najbliższy czas chyba tak będzie...To nie zależy ode mnie,ale mimo to Was za to przepraszam.
Mam jeszcze dwie informacje ,które mam nadzieję Was ucieszą. Chodzi o to ,że opowiadanie jednak tak szybko się nie skończy jak planowałam.
A kolejna informacja to pomysł ,który MOŻE zrealizuje dopiero po napisaniu epilogu ,bowiem chcę stworzyć zwiastun ,który podsumuje całe opowiadanie. Jednak nie obiecuje Wam na razie nic ,ale miejmy nadzieję ,że temu podołam ;)
Miłego weekendu! ^^
CZYTASZ
My Little Hero
Fiksi RemajaAarona poznałam przez Internet. Od czasu do czasu czatowaliśmy ze sobą. Nie był świadomy tego jaka historia kryje się za moim imieniem. Żadna księżniczka ze mnie ,właściwie to bardziej kopciuch ,ale Aaron dostrzegł we mnie więcej ,niż ja sama mo...